separateurCreated with Sketch.

Lekarze przebyli 800 kilometrów, by ratować życie dwulatka. „Dziękujemy im z całego serca”

Zespół, który swym poświęceniem umożliwił Pablo dalsze życie

Zespół, który swym poświęceniem umożliwił Pablo dalsze życie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Violeta Tejera - 08.12.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Czas uciekał; płuca i serce Pabla zaczynały niedomagać, a on sam musiał być podłączony do maszyny, aby utrzymać się przy życiu.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dwulatek Pablo cierpiał na niewydolność płuc i serca, i musiał być podłączony do aparatu ECMO (zapewniającego pozaustrojowe utlenianie krwi). Jednak szpital w Burgos w północnej Hiszpanii nie dysponował takim urządzeniem.

Sylvia Belda, pediatra specjalizująca się w intensywnej opiece medycznej w szpitalu w Madrycie, dowiedziała się o sytuacji chłopca i wysłała wiadomość do specjalnej grupy na WhatsApp. W ciągu godziny zespół składający się z innego lekarza pediatry tej samej specjalności, chirurga sercowo-naczyniowego oraz trzech pielęgniarek zorganizował przeniesienie chłopca do szpitala w Madrycie, gdzie mały mógł otrzymać potrzebną pomoc.

W 2012 roku Sylvia powołała do życia inicjatywę zrzeszającą pracowników ochrony zdrowia z terenu całej Hiszpanii, którzy z własnej woli zgłaszają się i wyjeżdżają, by ratować życie. Działania grupy koordynowane są dobrowolnie i nieformalnie, bez żadnego zinstytucjonalizowanego protokołu.

Czas uciekał; płuca i serce Pabla zaczynały niedomagać, a on sam musiał być podłączony do maszyny, aby utrzymać się przy życiu. „Początkowo u Pabla wystąpiła zwykła infekcja dróg oddechowych, jednak w miarę upływu czasu sytuacja komplikowała się. Podłączenie go do aparatu ECMO było jedynym wyjściem. Gdybyśmy nie przybyli na czas, Pablo umarłby” – wyjaśnia dr Sylvia.

Zespół lekarzy, którego dyspozycyjność uratowała chłopca

Rozwiązanie wymagało skomplikowanej logistyki. Szpital Sylvii w Madrycie miał do dyspozycji aparat, ale nie miał specjalistów. Kontakt z dwoma innymi szpitalami w Madrycie także nic nie dał. Pediatrzy ze szpitala w Barcelonie zgodzili się odbyć podróż, lecz nagły wypadek uniemożliwił im to w ostatniej chwili.

Jedynym wyjściem było skorzystanie z pomocy specjalistów z Malagi na południowym wybrzeżu Hiszpanii, którzy zaoferowali swoje usługi. Jak wyjaśnia pani pediatra, „w ciągu zaledwie jednej godziny trzy szpitale skoordynowały działania, aby postarać się uratować życie Pabla”.

Pomimo konieczności przejechania całego kraju, „zespół z Malagi nie wahał się ani chwili i nawet z własnej kieszeni zakupił bilety do Madrytu”, mówi Sylvia.

Medycy polecieli do stolicy pierwszym dostępnym komercyjnym samolotem. Na lotnisku, na pasie startowym, czekała na nich karetka wysłana z Burgos ze sprzętem, który pobrała ze szpitala w Madrycie.

Gdy tylko podróż samolotem dobiegła końca, rozpoczęła się podróż lądowa. Od małego chłopca, który walczył o przetrwanie, dzieliła medyków odległość ponad 200 km. Na szczęście wszystko było idealnie skoordynowane, aby zespół medyczny z Malagi mógł przyjechać do Burgos ze sprzętem z Madrytu i uratować życie dziecka. Był to prawdziwy przejaw solidarności i poświęcenia zespołu, realizującego swoje powołanie ratowania ludzkiego życia.

Na ratunek chłopcu

Medykom udało się dotrzeć do Burgos, gdzie w międzyczasie stan Pabla bardzo się pogorszył. Chłopca natychmiast podłączono do aparatu ECMO, co pozwoliło na przetransportowanie go do Madrytu, aby mógł być poddany operacji, i to pomimo niewydolności serca i płuc. Operacja udała się; Pablo przeżył i został przeniesiony na salę operacyjną. Po wielogodzinnej operacji płuca i serce małego Pabla zaczęły pracować samodzielnie.

Wdzięczność rodziców

Jego rodzice są przepełnieni wdzięcznością: „Oni przybyli, aby uratować naszego małego chłopca, kiedy jego życie dosłownie wisiało na włosku (...) Dziękujemy im za wszystko z całego serca”. I choć Pablo nadal korzysta z respiratora, to robi postępy, a jego życie nie zależy już od aparatu ECMO.

Odkąd Sylvia zorganizowała grupę, której członkowie koordynują działania w celu ratowania życia, doszło do dziesiątek interwencji takich jak opisana powyżej. Dzięki nim skuteczne leczenie dotarło do pacjentów na czas. Poświęcenie pracowników ochrony zdrowia, gotowych pokonywać trasy lądowe, morskie i powietrzne, ratuje życie, a serca specjalistów medycznych docierają tam, gdzie nie docierają jeszcze formalne protokoły.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.