Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czytanie książek i artykułów o Janie Kazimierzu przypomina oglądanie jednego z bardziej rozpoznawalnych odcinków serialu „Z archiwum X”. Agenci Fox Mulder i Dana Scully opowiadają w nim o spotkaniu z kolonią wampirów. Serialowi scenarzyści zastosowali w tych scenach komiczny zabieg: kazali obojgu bohaterom po kolei opowiedzieć zdarzenia z ich perspektywy. Fakty zgadzały się co do joty, ale ich interpretacja była zupełnie inna.
Publikacje o ostatnim z Wazów zasiadającym na polskim tronie malują dwa różne portrety władcy – czarny i biały. Który jest prawdziwy?
Wicekról, potem król
Jan Kazimierz przyszedł na świat w 1609 r. w Krakowie. Był przy tym ostatnim królewiczem urodzonym na Wawelu, wkrótce bowiem siedzibę monarchów przeniesiono do Warszawy. Rodzicami przyszłego króla byli Zygmunt III Waza i Konstancja z Habsburgów. Królewicz miał starszego przyrodniego brata, Władysława. Został wychowany w pobożnej atmosferze, przy dużym udziale jezuitów. W młodości wiele czasu spędził na wyprawach wojennych.
W 1638 r. Jan Kazimierz wyjechał do Hiszpanii. Miał tam objąć tron wicekróla Portugalii, ale po drodze, pod błahym pretekstem, wskutek knowań dyplomatycznych aresztowali go Francuzi. Po dwuletnim uwięzieniu wyjechał do Włoch, gdzie wbrew woli brata, króla Władysława IV, wstąpił do jezuitów. Po kolejnych dwóch latach rozmyślił się z życia zakonnego i wrócił do Polski. W międzyczasie otrzymał od papieża godność kardynalską (choć nie był duchownym).
Po śmierci Władysława, który nie zostawił żyjącego potomka, Jan Kazimierz nieoczekiwanie został pretendentem do polskiego tronu. Wybrano go na króla w 1648 r. Poślubił wdowę po bracie, Marię Ludwikę Gonzagę – gorliwą katoliczkę o szerokich horyzontach i niemałych ambicjach.
Między Szwedem a Kozakiem
Jego rządy przypadły na bardzo trudne czasy: powstanie Chmielnickiego, wojnę z Rosją, potop szwedzki i kilka konfliktów wewnętrznych, w tym szczególnie krwawy rokosz Lubomirskiego. Mówi się, że ówczesna seria wojen i najazdów stanowiła największą katastrofę demograficzną i gospodarczą w dziejach Polski. Rzeczpospolita straciła wtedy 1/4 terytorium i 1/3 ludności. Z powierzchni ziemi zniknęły całe miasta, a społeczeństwo popadło w nędzę.
Król brał udział w wielu kampaniach, znosząc wojenne trudy tak samo jak prości żołnierze. Nawet jego wrogowie przyznają, że bywał znakomitym wodzem i strategiem. Jego zasługą było np. ważne zwycięstwo w bitwie z wojskami kozacko-tatarskimi pod Beresteczkiem w 1651 r. Zarzuca mu się jednak, że do wielu konfliktów doprowadził sam albo nie potrafił ich uniknąć z powodu swojej krótkowzroczności i trudnego charakteru. Monarsze inicjały ICR (Ioannes Casimirus Rex) złośliwie tłumaczono jako Initium Calamitatis Regni („Początek Nieszczęść Królestwa”).
Z pewnością Jan Kazimierz nie był lubiany przez możnych. Mówiono, że często zmienia zdanie i siedzi pod pantoflem swej królewskiej małżonki. Ponoć wiele razy myślał o abdykacji, do której ostatecznie doszło po śmierci Marii Ludwiki w 1668 r. Ostatnie cztery lata życia spędził we Francji. Został pochowany w katedrze na Wawelu.
Król katolicki
Jan Kazimierz był przywiązany do Kościoła (choć wytykano mu romanse) i wspierał kontrreformację. Katolicyzm króla z pewnością był powodem znacznej części krytyki, która spadła na niego za życia ze strony szlachty, gromadnie sprzyjającej wówczas protestantyzmowi, oraz w czasach PRL. Ważnym powodem niechęci współczesnych mu były również próby wprowadzenia reform, które poprawiłyby stan państwa, ale uderzyłyby w wolność szlachecką. Wśród nich wymienić trzeba: ograniczenie wolnej elekcji, likwidację liberum veto i zmniejszenie władzy hetmanów.
W czasie potopu szwedzkiego, w 1656 r., Jan Kazimierz ogłosił śluby lwowskie, w których oddawał Rzeczpospolitą pod opiekę Matce Bożej, obierając Ją za Królową Polski. Ślubowanie to zawierało punkt nieznany podobnym aktom przyjętym w kilku innych krajach – obietnicę poprawienia sytuacji chłopów. Teraz, gdy sporo się pisze o tym, jak fatalnie na losach naszego narodu zaciążyło sprowadzenie chłopów do roli niewolników, warto chyba docenić sposób myślenia Wazy.
Przepowiednia
Jeśli rację mają jego krytycy, Jan Kazimierz źle się zabierał za realizację swoich zamierzeń, ale z pewnością potrafił trafnie oceniać sytuację. Na sejmie w 1661 r. mówił, co się stanie z Rzeczpospolitą w razie odrzucenia jego reformatorskich postulatów:
„Moskwa i Ruś odwołają się do ludów jednego z nimi języka i Litwę dla siebie przeznaczą; granice Wielkopolski staną otworem dla Brandenburczyka, a przypuszczać należy, iż [ten] o całe Prusy certować zechce, wreszcie Dom Austriacki spoglądający łakomie na Kraków nie opuści dogodnej dla siebie sposobności i przy powszechnym rozrywaniu państwa nie wstrzyma się od zaboru”.
Niestety, dokładnie taki obrót przybrały sprawy wiek później.