Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zapowiedzi bez ciemności. Przyjazna przyszłość dla Polski
Nie ma w nich mowy o apokalipsie, trzęsieniach ziemi, dniach ciemności, powszechnych zniszczeniach, wojnach i zamieszkach, o ogniu spadającym z nieba, o krwi i łzach, śmierci i cierpieniu. To dziwne, ale w proroctwach o Polsce jawi się jasna przyszłość naszej Ojczyzny. Dodajmy od razu, że objawienia mówiące o przyszłości świata i te mówiące o jutrze Polski wskazują na ten sam czas, na „czas przemiany”. Kiedy on nadejdzie, Polska nie doświadczy tego, co dotknie inne kraje. Jak to rozumieć? Może te głosy kłamią? Bo czy możemy sobie wyobrazić, że na naszych ziemiach historia będzie biec innym torem niż gdzie indziej?
Jak rozumieć te zapowiedzi? Może do końca ich nie pojmujemy, ale nie możemy ich odrzucić, są przecież wśród nich także głosy święte.
Przede wszystkim zaś wzywają nas do podjęcia zadania. A ono z kolei domaga się od nas zmiany życia – nawrócenia. Taki jest właśnie cel prawdziwych objawień! Mamy powrócić do Ewangelii, stać się świętymi.
Co takiego mówią wizjonerzy? Zapowiedzi jest wiele, głoszone są różnym językiem, akcentują różne wątki. Pierwsze na liście są stare proroctwa, cenione przez kolejne pokolenia, wyczuwające w nich prawdę z Nieba, zapowiedzi, których słowa przechowane zostały aż po czasy współczesne. Przyjrzyjmy się najważniejszym i najbardziej wiarygodnym z nich.
Mistyczne słowa Eustachiusza
Wśród wielkich zapowiedzi znajduje się chyba najstarsze proroctwo dotyczące Polski. Zostało ono wygłoszone przez ojca Eustachiusza, przeora benedyktyńskiego klasztoru mieszczącego się pod Warszawą. Datowane na rok 1449 mówi o przyszłości naszej Ojczyzny – chyba też o historii będącej wciąż przed nami. Najpierw jednak słowa, które już się wypełniły:
Polsko! Czeka cię wiele nędzy w przyszłych stuleciach. Jesteś szlachetna, wielka i wspaniała, ale gardzisz swoimi mądrymi królami, a ponieważ nimi gardzisz, przeto pójdziesz w rozsypkę.
Mnich zdaje się przepowiadać potop szwedzki, rozbiory, narodowe powstania, wreszcie powrót Polski na mapę Europy. Końcowe słowa jego proroctwa mówią o odrodzeniu nie tylko polskiej państwowości, lecz również o odrodzeniu duchowym. Brzmią dość tajemniczo i są otwarte na wiele interpretacji, jednak co nieco możemy z nich odczytać. Eustachiusz zapowiada:
Będziesz wzdychała, Polsko, za pokojem, ale ten zjawi się dopiero w siódmej liczbie, a spełni się w czasie siedem razy siedem. Przyjdzie wtenczas książę pokoju w całym swoim blasku i zapanuje pokój w twoich murach. Na koniec będą Polacy mieli króla, którego długo nie chcieli, później jednak przyjmą go z radością.
Jeżeli pamiętamy, że benedyktyński przeor jest przede wszystkim teologiem, jego słowa należałoby odczytywać nie dosłownie, ale w kluczu symboli chrześcijańskich. Tym samym pojawiająca się liczba siedem to nie wskazanie konkretnej daty historycznej, lecz liczba mistyczna. Mówi o tzw. czasie łaski, więcej – obfitości łaski, o jakimś wylaniu Ducha na Polskę. Siedem to liczba duchowej dojrzałości i doskonałości, wskazanie na pełnię dobra. Dodatkowo może też znamionować jakieś wydarzenia apokaliptyczne, czyli czasy wielkiego przełomu naznaczonego wojną czy kataklizmami. Może również oznaczać nie tyle mroczne wydarzenia, ile czasy wielkiego wyboru, gdy Polacy będą musieli się opowiedzieć za jedną z wielu (siedem razy siedem, czyli 49 możliwości) dróg w przyszłość. Wybór ma paść na drogę łaski i dojrzałości duchowej, co nie będzie łatwe w świecie podejmującym inne decyzje. Mamy do takiego wyboru być kiedyś gotowi (…).
Proroctwo Suchońskiej
W początkach XVIII stulecia inna osoba duchowna, tym razem kobieta – Nimfa Suchońska, mniszka ze Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego z Krakowa – przekazała nam wizję otrzymaną od Zbawiciela. Oto jej proroctwo:
Ojczyzna twoja dopiero w dwudziestym wieku powstanie do bytu częściowo, a w całości i wielkiej ozdobie w jakiś czas potem, jeżeli przykazań moich strzec będziecie pilnie, zostając w posłuszeństwie namiestnikowi memu, jeżeli rozsławiać będziecie wśród niewiernych moje imię. To i Ja ojczyznę Twoją błogosławić i rozszerzać będę.
Słowa Jezusa podkreślają to, co jest obecne we wszystkich prawdziwych zapowiedziach, mianowicie warunkowość. Jasna przyszłość Polski, która znowu pojawi się na mapach – a rzeczywiście stanie się to w XX w. – jest uzależniona od dróg, które wybierze naród. Jeśli pójdzie drogą wiary oraz posłuszeństwa Ewangelii i jeśli pozostanie wierna Kościołowi, a także jego pasterzom, na tym szlaku znajdzie pomoc Boga i łaskę, która zmieni jej losy. Suchońska zapowiada, że sam Stwórca będzie się opiekować naszym narodem i nim kierować. Możemy z jej słów wnioskować, podobnie jak ze słów Eustachiusza, że Bóg zostanie uznany przez Polaków za najważniejszego władcę – Króla.
Zwróćmy uwagę, że zapowiedzi siostry Nimfy w zaskakujący sposób korespondują z drogą, jaką „powstałej częściowo do bytu ojczyźnie” wyznaczył kard. Stefan Wyszyński. Jakby podejmując proroctwo siostry Suchońskiej, w Ślubach Jasnogórskich wzywał Polaków do wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego pasterzom. Prymas Tysiąclecia pchnął nas na drogę wypełniania się jasnych proroctw. Oznaczałoby to, że wskazana przez niego droga czeka na podjęcie przez kolejne pokolenie. Kto wie, czy nie pomoże nam w tym jego rychłe wyniesienie na ołtarze.
Wizja pasterza Sikatki
Przywołajmy kolejne polskie proroctwo. Są nim słowa Matki Bożej Bolesnej zawarte w tzw. przepowiedni licheńskiej, przekazanej chłopu Mikołajowi Sikatce w 1850 r. Za pośrednictwem tego prostego pasterza Maryja miała ogłosić warunkową przepowiednię (…):
Ku zdumieniu wszystkich narodów świata z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości. Wtedy poruszą się wszystkie serca radością, jakiej nie było przez tysiąc lat [...]. Jeśli naród polski się poprawi, będzie pocieszony, ocalony i wywyższony.
Ponownie słyszymy o wielkiej obietnicy, o wyróżnieniu naszego narodu i jego globalnej roli. Obietnica ta została jednak uwarunkowana naszym nawróceniem… Znowu pojawia się wzmianka o istnieniu polskiej samoopatrzności. To od niej zależy stopień działania Opatrzności niebieskiej, która – jak zapowiada Matka Najświętsza – jest w stanie dokonać rzeczy zadziwiających, nieoglądanych przez tysiąc lat. Dopowiedzmy, że proroctwo licheńskie nie byłoby niczym szczególnym, gdyby nie pierwsze słowa Maryi, wskazujące na to, że kiedyś (Matka Boża nie mówi, w którym pokoleniu to się stanie) jedynie Polska odpowie w pełni na Boże zaproszenie do życia według z przykazań z Nieba, a nie zgodnie z dekalogiem tego świata.
Bóg obiecuje nam nagrodę za złamanie obowiązującego od wieków stylu życia, podejmiemy się bowiem rzeczy skrajnie trudnych: staniemy się krajem żyjącym Ewangelią! Na razie jednak towarzyszący objawieniom wizerunek Matki Bożej Licheńskiej pozostaje obrazem „Bolesnej Królowej Polski”. Jakby Niebo chciało nam zwrócić uwagę na konieczność porzucenia grzechu i podjęcia wspomnianej „poprawy”. Czy dopóki w tytule Pani z Lichenia pozostanie słowo „Bolesna”, proroctwo będzie trwać w uśpieniu, czekając na czasy, gdy Polacy ruszą drogą trwałego nawrócenia?
*Fragment książki Wincentego Łaszewskiego, „Duchowa Misja Polski”, Wydawnictwo Fronda 2019
**Tytuł, lead, skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl