Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Czy przepowiadanie przyszłości to niewinna zabawa? Oto świadectwo byłej wróżki, Zity Michielin, która z okultyzmem zetknęła się... przez przypadek. Niestety, ciekawość kazała jej drążyć temat dalej, co w efekcie doprowadziło do całkowitego zatracenia się w ezoteryzmie.
W programie Vade retro Davida Murgii, Zita zdecydowała się odważnie stanąć w prawdzie, obnażając swoje grzechy i słabości. Kierowała nią chęć udzielenia przestrogi innym. „Diabeł podaje ci rękę, a potem kradnie ramię. Okrada, oszukuje, sprawia, że piękne wydaje ci się to, co wcale piękne nie jest. W rzeczywistości te mroczne byty chcą cię przeciągnąć na swoją stronę (…)" – mówiła w programie.
Wróżbitka z przypadku
Zita pracowała w call-center. Pewnego dnia przekazano jej, że dzwoni ktoś, kto chce, żeby powróżyć mu z kart. Z początku nie chciała tego zrobić, bo o okultyzmie nie miała bladego pojęcia. Ponieważ jednak nikt inny nie miał czasu, by się tym zająć, to właśnie do niej przełączono tę rozmowę.
"Siedziałam z talią kart, których nie znałam, a po drugiej stronie, na linii czekała kobieta przekonana o tym, że ma do czynienia z prawdziwą wróżką. Rozłożyłam talię na stole i zaczęłam opowiadać o obrazach, które widziałam na kartach (…). W ten oto sposób zaczęła się moja «przygoda» z magią".
Ciekawość i wielki głód
Gdy rozmówczyni Zity zapytała jej, jak to możliwe, że tyle o niej wie, ta przestraszyła się nie na żarty. Jednocześnie ogarnęła ją wielka ciekawość, przez co zapragnęła dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczym świecie wróżb. Zaczęła więc drążyć temat: informacji szukała nawet nocami.
"Postanowiłam kupić talię kart do tarota. Dołączono do nich książeczkę z podstawowymi informacjami. (…) Zaczęłam od tego, a potem sięgałam już praktycznie po wszystko, co tylko wpadło w moje ręce. Sama też szukałam odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Nigdy nie byłam szczególnie religijna: nie chodziłam do kościoła, a moja styczność z Bogiem ograniczała się do szkolnych lekcji religii. (…) Moje poszukiwania podyktowane były głodem i pustką, które wówczas odczuwałam (…)".
Pierwsze wróżby
Po jakimś czasie Zita uruchomiła płatną linię telefoniczną do wróżenia. Łącząc się z pierwszymi klientami, zaczęła krok po kroku odkrywać nieznany dotąd, świat ezoteryki. Była przekonana, że to, co robi, jest dobre; że w ten sposób może pomagać potrzebującym. Czuła się potrzebna i spełniona.
"Po jakimś czasie miałam w tym taką wprawę, że zaczęłam wróżyć bez użycia kart. Wydawało mi się, że odpowiedzi na zadawane przez klientów pytania same pojawiają się w mojej głowie. Czułam się, jakbym wchodziła do wnętrza tych ludzi. Starałam się mówić im coś, co podtrzyma ich na duchu".
Dobroczynna magia?
Dzwoniły do niej osoby dotknięte cierpieniem duszy i ciała. Zita uwierzyła w końcu, że za pośrednictwem jakiejś cudownej mocy jest w stanie ich uzdrawiać. Choć czuła, że rośnie we wszechmoc i siłę, jej serce było coraz bardziej niespokojne. To powodowało, że chwytała się niemal wszystkiego, co – jej zdaniem – mogło dać jej chociaż namiastkę poczucia bezpieczeństwa.
"Najpierw były kryształy, potem studiowanie energii, czakr (…). Zainteresowałam się scjentologią i uprawiałam jogę. Zaczęłam też przyjmować klientów we własnym domu. Doszłam do takiego momentu, że wystarczyło, że zbliżyłam dłonie do człowieka, i już czułam jego energię. W jednej chwili wiedziałam, w którym miejscu odczuwa on ból i co przydarzy mu się w przyszłości. Byłam przekonana, że dzięki tej umiejętności mogę pomagać ludziom".
Czary i... ewangelia?
Pewnego dnia, podczas jednego z domowych seansów, Zita poczuła, jakby w jednym momencie w jej głowie wybuchła bomba. W efekcie nieświadomie wypowiedziała na głos zdanie z ewangelii, które znała z dzieciństwa: "Nie to, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, lecz to, co wychodzi z człowieka, czyni go nieczystym!".
Słowa Jezusa dudniły w jej głowie, mocno nią wstrząsając. Od tej chwili zaczęło się coś w niej zmieniać. Zita postanowiła wyrzucić swój ezoteryczny „dobytek”. Podskórnie czuła, że musi się od tego uwolnić. Zrozumiała, że to za pośrednictwem łaski Bożej otworzyły się jej oczy.
"(…) Zrozumiałam, że jeśli nie szukasz czystej miłości, jeśli nie idziesz bezpośrednio do źródła – do Boga i do Jezusa Chrystusa, zaczynasz przyciągać wszystko, co popadnie. Kiedy to do mnie dotarło, pozbyłam się kart do tarota, kryształów, wahadełka. Pojęłam, że złe moce – podobnie jak dobre – mogą czynić cuda. To dlatego byłam przekonana, że biorę udział w czymś dobrym. Nie miałam świadomości, że tak naprawdę to nie ja tym wszystkim steruję".
Droga do wolności
Po dojściu do prawdy i pozbyciu się ezoterycznego "dobytku", odpuściły fizyczne i psychiczne dolegliwości, z którymi kobieta się zmagała. Poczuła wielką ulgę i... miłość Boga:
"Wcześniej zdarzało się, że w moim domu wybuchały żarówki. Odczuwałam tam jakieś niezdrowe napięcie. Byłam też chronicznie zmęczona, ociężała i zniewolona. Teraz czuję się zupełnie inaczej. Odkryłam, że mogę pomagać ludziom przez modlitwę. Kiedyś na sam dźwięk tego słowa wzdrygałam się.
Bliska relacja z Bogiem Stwórcą sprawia, że czujesz, że On jest zawsze obok ciebie, zawsze blisko, gotów się zatroszczyć. Z perspektywy czasu widzę, że On zawsze był obok, choć ja nie do końca zdawałam sobie z tego sprawę. Dzień po dniu przeprowadzał mnie przez kolejne udręki, błędy, cierpienia (…). Po prostu prowadził do Światła, z którego istnienia nie zdawałam sobie wcześniej sprawy".
Skrucha i prośba o wybaczenie
Dziś Zita odczuwa nie tylko wdzięczność, ale i skruchę z powodu zła, którego się dopuściła. Szczery żal za grzechy powoduje, że teraz modli się za tych, których zraniła, prosząc ich o wybaczenie. Przyznaje, że swoimi magicznymi praktykami naraziła ich na niebezpieczeństwo.
"Kto wie, jak wiele duchowego bólu i zła wyrządziłam tym ludziom. Proszę Boga, by pomógł tym ludziom. I bardzo ich za to wszystko przepraszam".