separateurCreated with Sketch.

(nie)postanowienia na 2023, czyli co tu sobie odpuścić?

postanowienia na 2023
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Może tak wyciągnąć kijek z tyłka, z kalendarza na 2023 wyrwać pierwszą kartkę z ambitnymi celami, zadaniami i nie postanawiać nic? Po prostu… żyć, z dnia na dzień, z kartki na kartkę?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Postanowienia na 2023. Agghhh... Styczeń przygniata presją. Na pierwszej stronie kalendarza zapisujemy sobie ambitne cele. Poprzeczka bywa postanowiona wysoko. Tak, że nie mija kwartał, a już okazuje się, że ciężko do niej doskoczyć. A wtedy plan zrobienia tego, tego i jeszcze tamtego szybko może lec w gruzach. My zostajemy z poczuciem frustracji, że znowu nie wyszło. A skoro tak, to łatwo machnąć ręką już na wszystko.

Postanowienia na 2023

Ta poprzeczka postanowień bywa szczególnie wysoko zawieszona w przestrzeni macierzyństwa. Rozglądam się wokół i dostrzegam wiele mam, które deklarują, jak dużo zrobią dla swoich dzieci w nadchodzących miesiącach. Czasem słucham, czytam i budzi się we mnie zadziwienie. Skąd one na to wszystko znajdą czas i siły?!

Z tego punktu łatwo wpaść w otchłań poczucia winy i frustracji, bo przecież mnie się tyle nie uda. Bo tyle pracy, codziennej kotłowaniny (#żyćko), a jak tu jeszcze wygospodarować energię na coś więcej, na coś extra?

Rok bez postanowień

Dlatego pomyślałam sobie, że może w tym roku nie robić postanowień? Coś, jakby sparafrazować Kartezjusza i powiedzieć sobie: "Postanawiam, że nic nie postanawiam". To w sumie też postanowienie ;) Ale jakże odmienne od ciśnięcia, łatwiejsze do realizacji (o, zdecydowanie!), a przede wszystkim – całkiem przyjemne.

Nie zamierzam doradzać i podpowiadać. Bo ile mam, tyle rozmaitych spraw, które można odłożyć na półkę. I to najwyższą, a niech się kurzą i będą poza zasięgiem wzroku. Można więc poluzować nieco matkowe, przyciasne często, gacie i powiedzieć samej sobie, że w tym roku na przykład:

  1. Odpuszczam lekturę poradników, jak być świetnym rodzicem, na rzecz książek, które żywo mnie grzeją i wcale nie muszą przekładać się na osobisty rozwój (choćby to były kryminały – dobra, to nie moja bajka, więc co tam chcecie);
  2. Odpuszczam obskakiwanie wszystkich dzieciowych muzeów i arcypasjonujących wystaw dla najmłodszych na rzecz galerii, które mnie inspirują;
  3. Odpuszczam bycie na bieżąco z premierami spektakli dla dzieci na rzecz częstszych wyjść do „dorosłego” teatru;
  4. Odpuszczam gotowanie super-hiper-arcy-mega zdrowych obiadków. I kolacyjek, i śniadanek, i whatever. No dobra, nie to, że całkiem odpuszczam ;) Ale nie zamierzam przywdziewać wora pokutnego za każdym razem, gdy w menu pojawią się pierogi z mrożonki albo zupa z pudełka (tak, tu będzie osobiste wyznanie, dla mnie to był zawsze powód samobiczowania);
  5. Odpuszczam czytanie przez kolejną godzinę z rzędu 58463 rozdziału Harry’ego Pottera i np. włączę dziecku audiobooka, a sama rozsiądę się na kanapie obok i przeczytam coś z pokrytej kurzem sterty gazet (albo dla odmóżdżenia przescrolluję Insta – bez wyrzutów sumienia!);
  6. Przymknę oko na bajkę czy grę na kompie przez kwadrans (albo i dwa), by w tym czasie zrobić sobie pazury, a co!

To tylko przykłady, które można mnożyć. Jak wspomniałam, każda mama znajdzie w szerokim wachlarzu swoich challenge'ów coś, co można odpuścić (ciekawią mnie wasze pomysły, więc nie szczędźcie komentarzy!).

To, co się udało

Nie chcę być źle zrozumiana. Nie chodzi mi o to, żeby położyć laskę na dbanie o dziecko. Jego rozwój i wychowanie. Chcę jedynie zachęcić do tego, byśmy odpuściły ściganie się o puchar bycia matką roku. Matką, która tak się stara o wszystko NAJ dla dzieci. I nie zapominały o samych sobie.

Żebyśmy nie skupiały się tylko na tym, co nam nie wyszło. Czego z naszych ambitnych celów i postanowień nie zrealizowałyśmy. Ale dostrzegły to wszystko, choćby najdrobniejsze, co zrobiłyśmy. Bo przecież mogłyśmy nie zrobić.

Nie robię dla dzieci

Myślę, że zadbanie o samą siebie, swój psychiczny komfort, przyzwolenie na to, by NIE robić aż tyle, odpocząć jest też ważne z perspektywy dzieci. Bo czego uczymy je pokazując, że możemy ciągnąć nosem po ziemi, ale sprzątniemy chatę. Jeszcze poskładamy pranie w kosteczkę, a w międzyczasie nastawimy krupnik? Czego uczymy, kiedy chodzimy z podkrążonymi oczami, bo nie przespałyśmy nocy (ach te gile i zatkane uszy!). Drzemka w ciągu dnia nie wchodzi w grę, bo przecież tyle obowiązków do nadrobienia!

Tak mi się wydaje, że ni mniej, ni więcej, tylko tego, że zawsze MUSIMY. Że ma być na tip top, a wszystkie punkty z planera odznaczone (a nie odłożone). Że nie ma potem, później, jak odpocznę. Bo przecież nie ma miejsca na odpoczywanie. Serio, tego chcemy dla naszych dzieci, by w dorosłości stały się trybikiem w maszynie?

Kalendarz na 2023 – bez pierwszej kartki!

Nie dbając o siebie uczymy dzieci także zadowalania wszystkich wokół kosztem własnych potrzeb. Bo przecież to im właśnie przekazujemy, czytając 8594869 rozdział dziecięcej książki. Chociaż zagryzamy zęby, a w środku czujemy frustrację. Bo robimy coś, czego tak naprawdę nie chcemy, na co nie mamy siły, bo wolałybyśmy coś innego. Tego je uczymy grając po raz 5839 w Monopol, chociaż marzymy jedynie o wannie i gorącej kąpieli. Rób to, czego chcą inni, zadowalaj innych, pomijając samą/samego siebie.

Może więc warto wyciągnąć kijek z tyłka. Z kalendarza na 2023 wyrwać pierwszą kartkę z postanowieniami, celami, zadaniami i… po prostu żyć? Na luzie, z otwartością na to, co przyniesie kolejny dzień? I przestrzenią na pogłaskanie samej siebie po głowie, kiedy coś się nie uda. Bo przecież tyle innych „cosiów” się udało!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!