Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
"Wszystkiego najlepszego dla mnie (wyd. Pascal) to książka o tym, co zrobić, by znaleźć swój sposób na pokochanie siebie, by dać sobie szansę bez presji i przygniatających oczekiwań" – mówi Monika Pryśko, autorka książek i bloga Tekstualna.pl. Autorka od kilku lat kieruje się hasłem „bój się i działaj”, podkreślając, że na rozwój zawsze jest czas i że każdy z nas potrzebuje energii, odwagi i samoakceptacji.
Vision board
„Od zawsze robiłam kolaże, wycinałam z gazet wszystko, co się dało. A potem, dokładnie po trzydziestce, przyszła refleksja, że te tablice marzeń, tablice inspiracji lub, jak lubię je nazywać, tablice dobrych życzeń, faktycznie działają. Jak to odkryłam? Po prostu nagle to, co było przyklejone w zeszytach, na plakatach, w notesach, zaczynało być obecne w moim życiu”.
Tak jak u autorki, tak i w moim życiu za sprawą mojej przyjaciółki pojawiła się tablica vision board. Jej zachęta, żeby stworzyć coś, co będzie zapisane, a więc realne, była dużym wyzwaniem. Cały czas jestem pod wrażeniem tego, co zaplanowała sobie Zuza i z jakim zapałem to realizuje. Znacie ją zresztą chociażby z Aletei (https://pl.aleteia.org/author/zuzanna-gorska/).
Bywa jednak, że plany pozostają tylko planami. Co zrobić w takiej sytuacji? "Plany można zmieniać, jednak ważne, by mieć się do czego odwołać” – mawia mój przyjaciel. Kiedy coś nie wychodzi, uznaję więc, że albo Bóg wie lepiej, bo ja nie widzę całości tylko fragment układanki, albo to nie dla mnie, albo nie teraz, albo nie z tymi ludźmi. Opłakuję te sytuacje i idę dalej. Patrząc na pięć ostatnich lat, nie mogę wyjść z podziwu, jaką siłę ma planowanie. Wiele rzeczy, które wpisałam na listę swoich marzeń (tak, uważam, że plany to zmaterializowane marzenia), po kolei skreślam, ponieważ są zrealizowane za sprawą mojej pracy, wsparcia bliskich mi ludzi i błogosławieństwa od Boga.
A może nic się nie wali, tylko przestawia?
„Ja też jestem niecierpliwa i ja też lubię widzieć efekty natychmiast, choć przecież wiem, że to niemożliwe i że zmiana to proces. Wiem też, że nie trzeba życiowych zmian dokonywać stale, przez całą dobę – można je wprowadzać powoli, nieśmiało, przyglądając się i podglądając, wychylając się zza winkla, wyściubiając nos”.
Lubicie zmiany? U mnie w pierwszej reakcji pojawia się opór. Następnie myśli o tym, że inaczej to sobie planowałam i… że wszystko się wali. Wtedy słyszę słowa mojego przyjaciela, który mówi, że „może nic się nie wali, tylko przestawia”. I taki sposób myślenia od razu wprowadza mnie na inny poziom. No dobrze, nie planowałam tu być, ale skoro jestem, to poszukajmy rozwiązania. Do akcji wkraczają bliscy mi ludzie, którzy przychodzą ze wsparciem, wiarą we mnie i mobilizacją. Nagle wszystkie rozmowy układają się w nową rzeczywistość, w której – mimo wcześniejszych turbulencji – zaczynam się odnajdywać.
Nadzieja
„Pozytywne myślenie absolutnie nie kojarzy mi się z hurraoptymizmem. Nie jest dla mnie entuzjastycznym odpowiadaniem «TAK!», gdy tak naprawdę masz ochotę schować się pod kocem i przespać najbliższą dekadę. Pozytywne myślenie to danie sobie szansy. To taka malutka iskra wiary tląca się w głowie. Wiary w to, że może los się odmieni, że może jeszcze będzie inaczej, lepiej. Że jeszcze trochę wysiłku, trochę cierpliwości i będzie dobrze, stabilnie”.
Trzeba uwierzyć w to, że będzie dobrze i zrobić jedną małą rzecz, która będzie nas przybliżała do tego celu. Kiedy piszę ten artykuł, w sercu mam Leszka, o którego śmierci dowiedziałam się kilka godzin temu. Oprócz modlitwy, mogę uświadomić sobie, że my dziś jeszcze mamy czas. Mamy szansę na zmianę, na to, że będzie dobrze, że się ułoży. To nie jest naiwne zaklinanie rzeczywistości, ale doświadczenie biorące się z przeżycia granicznych sytuacji, które z każdym zjedzonym posiłkiem, wyjściem z domu, aktywnością i dźwiganiem się do góry, doprowadziły do życia, które dziś mogę nazwać szczęśliwym.
Dodaj sobie otuchy
„(…) absolutnie nie namawiam nikogo do uciszania swoich myśli i udawania, że nie jest się smutnym, że nie ma się problemów, że wszystko jest dobrze, gdy człowiek wcale się tak nie czuje. Akceptacja tych stanów naprawdę uspokaja i sprawia, że nie tracimy energii na zagłuszanie emocji. Tę energię możemy wykorzystać na przykład na wymyślenie planu B, na wypisanie na kartce swoich talentów czy na spacer”.
"Wiadomo, że trudne myśli nie znikną tylko dlatego, że tak sobie postanowimy. Możemy jednak obok nich postawić te, które będą dodawać nam otuchy, odwagi do działania" – pisze Monika Pryśko. W swojej książce zamieszcza też listę afirmacji, z których możemy skorzystać. „Ufam sobie i swojej intuicji”, „Sytuacja może wydawać się bez wyjścia, ale to się zmieni”, „Mogę prosić o pomoc, gdy potrzebuję wsparcia”, „Wybieram działanie”. Jak podkreśla autorka: dobre nastawienie nie zawsze wystarczy. Nie w każdej sytuacji mamy na wszystko wpływ. Ale mamy wpływ na naszą reakcję, a to już bardzo dużo, prawda?
Nie odpuszczaj!
„Gdy pytasz, czy tak jak dziś będzie już zawsze, oddalasz od siebie sprawczość, decyzyjność. Czekasz, aż coś się zmieni, ale bez Twojego udziału, bez Twojej pracy. Usuwasz się z tego równania, tak jakby Twoja obecność nie miała znaczenia w planowaniu Twojej przyszłości”.
Kiedy było źle, w trakcie psychoterapii usłyszałam: „wracaj do życia”. Dało mi to energię do działania. Wiedziałam, że nie mogę zamykać się w swoim bólu po stracie, że zrobiłam już wiele kroków i kolejnym będzie życie. Takie życie, które – z każdą nową decyzją, podejmowanym ryzykiem, wiarą oraz nadzieją na lepsze jutro – naprawdę takim właśnie się staje. "Nie odpuszczaj" – to słowa, które chcę ci zostawić. Bądź dobry/a dla siebie, wyrozumiały/a i bądź pewny/a, że możesz prowadzić życie, z którego ty oraz bliscy ci ludzie będą się cieszyć.