Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Proboszcz parafii św. Franciszka w Aleppo
W miniony poniedziałek w południowej Turcji doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, a następnie do serii wstrząsów wtórnych, w tym jednego o sile 7,5. W rezultacie kataklizmu, w Turcji i Syrii zawaliło się co najmniej kilka tysięcy budynków, a dziesiątki tysięcy osób pozostały bez dachu nad głową. Według ostatnich danych, w Turcji na skutek trzęsienia ziemi zginęło ponad 19 tys. osób, w Syrii – ponad 3,4 tys.
Zaczynamy budzić się z koszmaru trzęsienia ziemi
Piotr Dziubak (KAI): Jak wygląda aktualna sytuacja po trzęsieniu ziemi w Aleppo?
O. Bahjat Elia Karakach OFM, proboszcz parafii św. Franciszka w Aleppo: Teraz zaczynamy budzić się z koszmaru trzęsienia ziemi i dostrzegać naszą rzeczywistość, oceniać jak faktycznie wyglądają szkody. Sprawdzamy stan domów. Wiele z nich nie nadaje się już do zamieszkania. Z tego powodu mamy bardzo dużo rodzin wysiedlonych ze względów bezpieczeństwa.
W wielu zaimprowizowanych punktach, przede wszystkim tych należących do Kościoła, przyjmujemy ludzi pozbawionych dachu nad głową. Te punkty przyjęć to przede wszystkim szkoły i kościoły. Teraz trzeba sprawdzić i zdecydować, kto może wrócić do swojego domu. Dla tych, dla których jest to niemożliwe, rodzi się duży problem. Staramy się, i będziemy to robić, pomóc im znaleźć nowy dom, a przynajmniej jakieś tymczasowe rozwiązanie.
W obecnej chwili próbujemy ustalić, ile rodzin pozostaje bez dachu nad głową. Natomiast praktycznie wszystkie rodziny potrzebują pomocy przy remoncie. Prawie wszystkie budynki zostały uszkodzone i nie można ich pozostawić bez naprawy. Czeka nas bardzo dużo pracy, żeby pomóc ludziom wrócić do jakiejś formy normalności życia codziennego, o ile można powiedzieć, że po 12 latach wojny życie w Aleppo może być normalne.
Przez 12 lat wojny w Syrii Aleppo bardzo ucierpiało, zwłaszcza ze względu na zachowania Rosjan z tzw. “grupy Wagnera”, którzy dopuścili się tam wielu okrucieństw, mordując ludzi i systematycznie niszcząc strukturę miasta. Teraz bardzo duże trzęsienie ziemi, jedno z największych w historii tego regionu. Trudno nie postawić sobie pytania: „Boże, dlaczego opuściłeś Syrię, Aleppo?”.
– Ta myśl ciągle mi towarzyszy. Kiedy mówimy, że trzęsienie ziemi miało 7,8 stopnia w skali Richtera, to jest miara obiektywna, ale nie jest dokładna. Odczucie siły trzęsienia ziemi zależy od tego, kto i w jakich warunkach mieszka. Kto mieszkał w domu z zabezpieczeniami antysejsmicznymi będzie bardzo przestraszony, ale koniec końców nie doświadczył dramatycznych konsekwencji trzęsienia ziemi. Natomiast kto mieszkał w domu, który już jest w kiepskim stanie, na pewno znalazł się pod gruzami.
Można powiedzieć, że istnieje subiektywna miara odczucia siły trzęsienia ziemi. Kiedy mówię o słabej konstrukcji domu, nie chodzi mi tylko o sprawy związane z murarstwem. Całe syryjskie społeczeństwo jest dzisiaj bardzo nadwyrężone i słabe “konstrukcyjnie”. Dla niektórych trzęsienie ziemi miało 7,8 stopnia, ale dla nas to było 9 albo 10 stopni na poziomie psychologicznym.
Musimy być rękami Boga wobec innych ludzi
Jak ojciec osobiście przeżył ten kataklizm?
– Kiedy tylko wybiegłem z klasztoru na ulicę, padał deszcz, było ciemno, zauważyłem osoby biegnące w stronę kościoła. Trzęsienie ziemi ciągle jeszcze trwało. Pierwsze pytanie, jakie usłyszałem od młodej dziewczyny, brzmiało: „gdzie jest Bóg?!”. Nie odpowiedziałem.
W tamtej chwili szukaliśmy schronienia. Zdaję sobie sprawę, że to bardzo trudne pytanie. Dla mnie też. Nie umiem na nie odpowiedzieć. Ludziom w kościele powiedziałem: „zamiast stawiać sobie teraz pytania dotyczące wiary, istnienia Boga, musimy odpowiedzieć czynem. Musimy działać tak, jakbyśmy byli teraz rękami Boga”. To jedyna możliwa odpowiedź.
Musimy być rękami Boga wobec innych ludzi. Nie możemy skoncentrować się teraz tylko na naszych ranach. Musimy być hojni i solidarni z innymi. To jedyna możliwa odpowiedź. Może w przyszłości będziemy mogli pozwolić sobie na luksus odpowiedzi teologicznych. Nie wiemy tego. Może.
Myślę, że obecność Kościoła jest niezbędna w tym kontekście. Dla ludzi to jedyny punkt odniesienia w sprawach materialnych i duchowych. Kiedy zaczęło się trzęsienie ziemi, dokąd ludzie uciekali? Do naszego kościoła.
Staramy się być obecni, być blisko ludzi, dając nadzieję. Jednak nadzieja musi być wsparta możliwościami. Możliwości w Syrii były już wcześniej bardzo ograniczone. Wiele osób chciało opuścić kraj, szukając okazji zbudowania przyszłości w innym kraju.
Nie wiem, co się będzie teraz działo. Chyba pozostaną tu tylko osoby najbiedniejsze. Nasza misja na pewno nie zrezygnuje. Najbiedniejsi są częścią ludu Bożego.
Pomocy ze strony organizacji międzynarodowych u nas nie ma
Embargo wobec Syrii ciągle obowiązuje. W kontekście trzęsienia ziemi jaka konkretna pomoc materialna dociera do Aleppo?
– Dociera bardzo mało pomocy. Jestem tu i widzę. Myślałem, że organizacje międzynarodowe będą bardziej obecne. Od pierwszego dnia trzęsienia ziemi szukamy materacy. Do tej pory ich nie ma. Ludzie na czymś muszą się położyć. Na razie śpią na krzesłach, na ławkach albo po prostu na ziemi. Nie jesteśmy w stanie zorganizować tak dużej liczby potrzebnych materacy. Każdego dnia otrzymujemy zapewnienia, że będą. I tak mija każdy dzień. Duża część pomocy, która do nas dociera, to wsparcie od Syryjczyków z innych stron kraju. Pomocy międzynarodowej u nas jak na razie nie widzę.
Czy rząd zezwala na dotarcie pomocy do Aleppo?
– Trzeba odróżnić pomoc, której udzielają nam przyjaciele albo stowarzyszenia charytatywne. Ta pomoc dociera do nas z wielką trudnością. Przede wszystkim to pomoc finansowa. Dzięki temu możemy kupić to, co jest najpilniejsze. Powtórzę: pomocy ze strony organizacji międzynarodowych u nas nie ma.
Czy otrzymując pieniądze, macie możliwość kupienia na miejscu tego, co potrzebne? Chodzi o lekarstwa, żywność, materace i inne potrzebne artykuły.
– Na dzień dzisiejszy mamy takie możliwości. Na bazarze w Aleppo możemy kupić w dalszym ciągu wszystko, co konieczne. Boję się, że jednak już niedługo zabraknie rzeczy. Nikt nie zna przyszłości. Cały czas mamy obawy o nasz los. Jednak jeśli nie w Aleppo, to w innych miejscach możemy kupić to, co potrzebne.
Rząd syryjski robi coś konkretnego w kwestii pomocy ofiarom trzęsienia ziemi?
– Próbują coś zrobić. Burmistrz miasta dzwonił do mnie wiele razy, pytając czego potrzebujemy. Część potrzebnych rzeczy nam przywieźli. Nasza kuchnia przed trzęsieniem ziemi wydawała codziennie 1200 obiadów. Teraz jest to prawie 3 tys. posiłków. Potrzebny jest gaz, żeby gotować. Potrzebujemy mąki, oliwy, ryżu. Burmistrz pomógł nam, dostarczając chleb. Proszę pamiętać, że instytucje naszego kraju są bardzo słabe i nie mają wystarczających funduszy. Trudno od nich oczekiwać nie wiadomo czego.
Rozmawiał Piotr Dziubak
Jeśli chcesz wspomóc franciszkańską misję w Aleppo kliknij tutaj.