Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pięć nici
Wyniki najnowszych badań nad Całunem Turyńskim opisał kilka dni temu brytyjski tygodnik katolicki „Catholic Herald”. William Meacham, amerykański archeolog i członek zarządu Stowarzyszenia Edukacji i Badań Całunu Turyńskiego (STERA), uzyskał pozwolenie na przetestowanie pięciu z siedmiu nici pobranych z materiału i będących w posiadaniu stowarzyszenia. Nici pochodzą z próbki pozyskanej w 1973 roku. Testy przeprowadzono w Laboratorium Stabilnych Izotopów Uniwersytetu w Hongkongu, które jest w stanie badać bardzo małe próbki, ważące nawet mniej niż 1 mg.
Badanie izotopowe wykazało, że len, z którego zrobiono nitki, najprawdopodobniej pochodzi z zachodniego Lewantu, czyli obszaru zajmowanego dziś przez Izrael, Liban oraz zachodnie części Jordanii i Syrii. Naukowiec użył słowa „najprawdopodobniej”, bo - jak zastrzegł - kilka cech wskazuje na to, że materiał może pochodzić z Europy Zachodniej. Te ostatnie są jednak zdecydowanie mniej liczne.
Pyłki, korona i monety
„Prawdopodobne bliskowschodnie pochodzenie Całunu podważa tezę, jakoby miał on być fałszywą relikwią wykonaną w średniowiecznej Europie. Każą także postawić pytanie, czym jest obraz na tkaninie – skomentował William Meacham. – Teza, że tkanina jest w faktycznie całunem pogrzebowym Jezusa, została wzmocniona przez nowe dowody. Moim zdaniem jest to najlepsze wyjaśnienie”.
Inne argumenty przemawiające za autentycznością relikwii to np. fakt, że znalezione na materiale pyłki rośli są charakterystyczne dla wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego. „Korona cierniowa [odbita na całunie] w stylu hełmu, a nie rzymskiego pierścienia, jest cechą charakterystyczną dla Azji Mniejszej i Lewantu. Zaś monety, które położono na oczach zmarłego, pasują do tych pochodzących z pochówku z II wieku w Judei” – mówi Meacham.
Wcześniejsze badania
Całun jest przechowywany w Turynie we Włoszech od 1578 roku. Przywieziono go tam z Chambery we Francji, gdzie znajdował się od 1350 roku. Stał się szeroko znany po tym, jak w 1898 roku opublikowano pierwsze fotografie ukazujące realistyczny wizerunek twarzy na czarno-białym negatywie fotograficznym.
Całun był badany w połowie XX wieku przez francuskiego chirurga Pierre'a Barbeta, który napisał książkę o obrażeniach męki Chrystusa zatytułowaną „Lekarz na Kalwarii”.
W 1978 r. zespół amerykańskich naukowców otrzymał pozwolenie na tygodniowe bezpośrednie badanie tkaniny i pobranie próbek. Ostatecznie badacze nie byli w stanie wyjaśnić, co spowodowało powstanie obrazu, ale ich raport końcowy potwierdził, że jest to obraz ludzkiego ciała.
W 1988 r. pobrano próbkę, podzielono ją na kawałki i trzy renomowane laboratoria datowały ją na lata 1260-1390, co poddało w poważną wątpliwość autentyczność całunu. Jednak badania przeprowadzone w 2012 i 2015 roku na próbkach pobranych wcześniej wykazały, że lniane prześcieradło prawdopodobnie pochodzi z czasów Jezusa.
Świadectwo okrutnej śmierci
W 2017 r. zespół z Uniwersytetu Szpitalnego w Padwie we Włoszech kierowany przez Matteo Bevilacqua przeprowadził badania kryminalistyczne obrazu i stwierdził, że zawinięto w niego osobę, która cierpiała i zmarła dokładnie w taki sam sposób jak Jezus. W piśmie "Open Journal of Trauma" zespół spekulował, że przyczyną śmierci był zawał serca u osoby ukrzyżowanej, której przebito ręce i stopy. Zauważono również oznaki silnego stresu emocjonalnego i depresji, ciężki wstrząs hipowolemiczny, ostrą niewydolność oddechową spowodowaną ukrzyżowaniem, tępy uraz po upadku z paraliżem całego prawego splotu ramiennego, zwichnięcie prawego barku, stłuczenie płuc z odmą opłucnową, uszkodzenie serca, prawdopodobny paraliż lewego łokcia i zwichnięcie prawej stopy w wyniku rozciągania podczas ukrzyżowania.
Badanie to zainspirowało angielskiego neurologa i księdza, profesora Patricka Pullicino do napisania artykułu, w którym zauważył on, że uraz barku prawdopodobnie spowodował ogromny krwotok wewnętrzny, który doprowadził do zapaści. Napisał on w "Catholic Medical Quarterly", że kiedy bok Jezusa przebiła - jak zapisano w Ewangelii św. Jana - rzymska włócznia, z jamy, w której gromadziła się krew, wylało się do trzech litrów krwi.
Najnowsze odkrycia odpierają zarzuty, że Całun jest fałszerstwem, ale nie została jeszcze wyjaśniona sprawa datowania tego materiału - puentuje William Meacham w „Catholic Herald”.