separateurCreated with Sketch.

Uratował z pożaru Całun Turyński. A potem w jego życiu stało się coś niezwykłego…

vigile del fuoco sindone

Il vigile del fuoco che ha salvato la Sindone.

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„W takich chwilach – mówi emerytowany strażak – myślisz tylko o kontrolowaniu ognia, a nie o umieraniu. Znałem jednak wartość sakralnego płótna”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Była noc z 11 na 12 kwietnia 1997 r., kiedy pożar w katedrze w Turynie groził zniszczeniem Całunu. Zdjęcie mężczyzny, który ocalił Całun, z twarzą przenikniętą strachem i zmęczeniem, obiegło świat. Tym człowiekiem był Mario Trematore. Strażak, który obecnie jest na emeryturze. 

„Nosiłem starą kurtkę turystyczną”

W jego pamięci ta noc sprzed 25 lat jest wciąż świeża. „Byłem w domu z żoną, nie na służbie (…) i to ona zobaczyła ogień przez okno. Zadzwoniłem do remizy strażackiej i dowiedziałem się, że między Pałacem Królewskim a katedrą wybuchł pożar. Miałem na sobie starą kurtkę turystyczną z herbem strażaków na ramieniu i natychmiast pobiegłem pomóc moim kolegom” – powiedział Mario Corriere di Torino. 

„Rozbiliśmy szklaną gablotę młotami kowalskimi”

Strażacy zrozumieli, że ryzyko zawalenia się kopuły kaplicy jest bardzo duże. Marmurowe bloki spadłyby i roztrzaskały relikwiarz zawierający Święty Całun. „Weszliśmy do katedry, rozbiliśmy szklaną gablotę młotami kowalskimi i złapaliśmy drewniano-srebrną trumnę. I wyszliśmy w pośpiechu: to były emocje nie do opisania”.

Zdjęcie Mario Trematore, które okrążyło świat, pokazuje go z relikwiarzem Całunu na ramionach.

„W takich chwilach – mówi emerytowany strażak – myślisz tylko o kontrolowaniu ognia, a nie o umieraniu. Znałem jednak wartość sakralnego płótna: na uniwersytecie zdałem egzamin ze świeckiej i religijnej historii baroku w Turynie. 

Pamiętam, że poszedłem do katedry, bo chciałem sfotografować Całun. Oczywiście nie było to możliwe, więc poradzili mi, żebym kupił kilka zdjęć. Kupiłem i nadal je mam. Dlatego wiedziałem, jak ważne było uratowanie go: nie tylko ze względu na jego wartość religijną, ale także ze względu na wartość historyczną i kulturową”.

Grupa Mandylion

Po pożarze coś się w Mario zmieniło. Nigdy nie chodził do kościoła, ale był wierzący. Jednak ocalenie Świętego Całunu wstrząsnęło nim. Tak rozpoczęła się wewnętrzna podróż. „Nie zostałem świętym, jak niektórzy mogą sądzić. Założyłem grupę o nazwie Mandylion, co w starożytnej grece oznacza prześcieradło, jak Całun. Spotykamy się raz w miesiącu, a naszym przewodnikiem duchowym jest ks. Fabio Malese". 

Najpiękniejszy dzień dla Mario

Uratowanie Całunu to dzień, który na zawsze naznaczył życie strażaka. Bohater powiedział jednak, że był jeszcze ważniejszy dzień w jego życiu: „8 czerwca 1982. Tego dnia też byłem w kościele i czekałem na moją przyszłą żonę przy ołtarzu. Kiedy zobaczyłem wchodzącą Ritę, pomyślałem, jaka jest piękna i jakie miałem szczęście. To był najpiękniejszy dzień. Ale też nigdy nie zapomnę dnia, w którym urodziła się moja córka”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.