Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Anna Gębalska-Berekets: Siostro, co widać zza okna życia?
S. Ewa Jędrzejak: Ulicę, kręcących się przechodniów oraz bramę, która niezbyt ładnie się prezentuje. Patrząc nieco głębiej, widać okno nadziei, szczęścia i szansę na życie.
Jak działa okno życia?
Jego otwarcie powoduje uruchomienie alarmu. Po kilku minutach któraś z sióstr biegnie na miejsce, aby zobaczyć, czy rzeczywiście ktoś pozostawił dziecko. Każde okno życia ma troszkę inne zasady funkcjonowania. U nas, we Wrocławiu, wygląda to tak, że każdy może takie okienko otworzyć. Zdarzają się jednak przypadki, że ludzie zostawiają różne rzeczy: butelki po wódce, puszki po piwie, kulki ze śniegu. Raz pozostawiono nawet szczeniaka.
Pozostawione w oknie życia maleństwo nie jest z nami zbyt długo, zazwyczaj od kwadransa do maksymalnie pół godziny. W tym czasie sprawdzamy, czy dziecko jest w dobrej kondycji, ma prawidłowe napięcie mięśni, zaróżowioną skórę i nie ma obrażeń na ciele. Opisujemy stan zdrowia noworodka oraz znalezione przy nim rzeczy na specjalnej karcie, robimy mu zdjęcie. Powiadamiamy policję oraz pogotowie ratunkowe. Policja sprawdza czy dziecko nie zostało wcześniej porwane, a pogotowie zabiera je szybko do szpitala. Pracownicy MOPS-u wyznaczają maluchowi opiekuna prawnego, a sąd nadaje mu imię i nazwisko. W tym czasie trwają poszukiwania rodziny adopcyjnej.
Czasem wyprawka, czasem brudna szmatka
Ile dzieci trafiło do okna życia we Wrocławiu?
Wrocławskie okno życia działa od 2009 r. Od tamtej pory trafiło do nas 22 dzieci. Pierwsze z nich pojawiło się po 13 miesiącach jego funkcjonowania. Bywało, że w ciągu roku pozostawiono 4 noworodków, ale zdarzyło się i tak, że były cztery lata przerwy.
W jakim były stanie?
Różnym. Niektóre dzieci są przekazywane z wyprawką, w której znajdują się ubranka, chusteczki oraz pieluszki. Zdarzyło się nam maleństwo, które owinięte było jedynie w stary kocyk lub brudną szmatkę. Czasami przy maluszkach znajdują się listy, w których mamy opisują ich stan zdrowia, tłumaczą powody swojej decyzji i zapewniają o miłości.
„Matka próbowała zostawić 1,5-roczne dziecko”
Do jakiego wieku można pozostawić dziecko w oknie życia?
Generalnie jest przeznaczone dla noworodków, dzieci, które nie mają jeszcze długiej historii życia. Te maluchy często przyszły na świat w tajemnicy przed resztą rodziny. Trafiają do nas noworodki, ale i niestety kilkumiesięczne niemowlęta.
Pewna kobieta przyprowadziła do nas półtoraroczną dziewczynkę. Była tak zdesperowana, że najpierw zaprowadziła córkę do szpitala. Pracownicy placówki medycznej przekierowali ją do nas. Próbowała małą włożyć do okienka, ale ta się wyrywała i ktoś z przechodniów je zauważył.
Co było dalej?
Uruchomiony został alarm. Podczas gdy jedna z sióstr wybiegła na ulicę, aby z nią porozmawiać i zaproponować pomoc, ja wykonałam kilka telefonów do różnych instytucji, bo wiedziałam, że ta dziewczynka nie podlega już pod procedurę okna życia i nie możemy jej ot tak zwyczajnie przyjąć.
Jaki był finał tej historii?
Musiałyśmy zawiadomić policję. Dziecko było też zaniedbane, z widocznymi objawami alkoholowego zespołu płodowego (FAS). W tym czasie matka się ulotniła, a dziecko trafiło do placówki pieczy zastępczej.
„Franio żył tylko 52 dni”
Jakie są powody pozostawienia dziecka w oknie życia?
Matki, które oddają swoje dziecko, nie widzą innego wyjścia. Pojawia się u nich strach, lęk o przyszłość, trudności materialne i relacyjne. Martwią się o to, czy ich maleństwo trafi w dobre ręce. Za ich wyborem kryje się życiowy dramat, ból, cierpienie oraz morze wylanych łez.
Okno życia jest także dla dzieci z niepełnosprawnością?
Miałyśmy chłopca, który urodził się z zespołem poważnych wad genetycznych. Widać było po nim, że nie ma przed sobą zbyt długiego życia. Lekarze dawali mu maksymalnie miesiąc. Próbowała go zaadoptować jedna z lekarek, pracujących w szpitalu. To ona poświęciła mu tak wiele czasu. Franio żył 52 dni. W tej smutnej historii piękne jest to, że dziecko zaznało miłości i ciepła. Chłopiec znalazł mamę, która dała mu ogrom serca. Bo człowiek potrzebuje miłości, bez względu na to, czy jest chory czy zdrowy.
Każdy maluszek jest pierwszy
Pamięta siostra pierwszego noworodka, którego znalazła w oknie życia?
Kiedy trafiło do nas pierwsze dziecko, byłam poza Wrocławiem. Zajęły się nim inne siostry. Za to pamiętam kolejne. To było dziecko z zespołem Downa. Tak naprawdę to każdy maluszek, który do nas trafia jest tym pierwszym i jakoś jedynym. Wiąże się z nim nowa historia – smutna, ale i radosna, w której zwycięża nadzieja i szansa na życie.
Czy kiedy dzieci podrosną, szukają z siostrami kontaktu?
Jedna z dziewczynek została przyniesiona do okna życia w pewien zimowy, mroźny dzień. Temperatura na zewnątrz wynosiła minus 20 stopni Celsjusza. Udzieliłam jej chrztu. Nie miałam pewności, czy dziecko przeżyje. Teraz ma 12 lat, pięknie się rozwija i jest szczęśliwa.
„Powiedziała, że nie może przyjąć kolejnego dziecka. Pomogłyśmy jej”
Kontaktują się z siostrami również kobiety, które chciałyby się przygotować do oddania swojego dziecka do okna życia?
To nie zdarza się zbyt często. Jedna z nich w 7. miesiącu ciąży napisała do nas e-maila z pytaniem, jak się przygotować do oddania dziecka. Okazało się, że pani Monika sama wychowywała dwie córki. Poznała mężczyznę. Uwierzyła, że będzie dobrym ojcem dla jej dzieci. Zaszła z nim w ciążę, a on uciekł. Opowiadała, że ledwo wiąże koniec z końcem i nie da rady wychowywać maleństwa.
Zmieniła zdanie?
Wsparłyśmy ją na różnych płaszczyznach: materialnie, od strony prawnej. Starałyśmy się być przy niej sercem i modlitwą. Mężczyzna wrócił, a ona po urlopie macierzyńskim znalazła dobrą pracę. Przyszła do mnie na Dzień Matki z bukietem kwiatów. Była to dla mnie wzruszająca chwila. Ta historia pokazuje, że uratowałyśmy nie tylko 22 dzieci, które trafiły do okna życia, ale być może także jakieś dzieci, które miały tu trafić. Na szczęście ich mamy znalazły pomoc w tych trudnych dla nich chwilach, gdy zdawało się, że nie ma żadnej nadziei.
Jakie szanse mają te dzieci na poznanie swojej rodziny biologicznej?
Wbrew pozorom wydaje mi się, że spore, o ile obu stronom będzie na tym zależało. Raczej w pamięci każdej matki wyryje się miejsce, gdzie zostawiła swoje dziecko i choćby przybliżona data tego zdarzenia. A dziecko, nawet jeśli nie dowie się o swoim „okienkowym” pochodzeniu w dzieciństwie, to pewnie znajdzie ten szczegół w dokumentach w wieku dorosłym. Jakiś ślad: opis zdarzenia czy zdjęcie maleństwa przyniesionego do okna życia zostaje też w naszych dokumentach.
Nie tylko okno życia
Okno życia to jeden z projektów kierowanej przez siostrę fundacji Evangelium Vitae. Co jeszcze robicie?
Oj, sporo! (uśmiech) Czasami wydaje mi się, że wszystkiego nie ogarniam. Prowadzimy bank niemowlaka, w którym szykujemy wyprawki dla mających się urodzić, ale i starszych dzieci. Oferujemy pomoc małżeństwom zmagającym się z niepłodnością. Proponujemy skuteczne leczenie przy zastosowaniu naprotechnologii. Mamy też szkołę rodzenia, która cieszy się ogromnym powodzeniem wśród mieszkańców Wrocławia.
Działa klub mam…
Prowadzimy także warsztaty i szkolenia. Staramy się wspierać rodziców, aby wypełniali swoje zadania jak najlepiej. Organizujemy spotkania z psychologami i pomoc w poradni rodzinnej. Jest też projekt, który zapoczątkowałyśmy w 2015 r. To regularne pochówki martwo urodzonych dzieci, pozostawionych we wrocławskich szpitalach. Okazało się, że wiele małżeństw po doświadczeniu utraty dziecka potrzebuje pomocy i wsparcia. Personel szpitala nie zawsze był w stanie wspomóc małżonków.
Często rodzice nie wiedzieli, że mają prawo pożegnać się ze swoim dzieckiem, odebrać i pochować jego ciało. To ważne dla postrzegania godności człowieka i to już od poczęcia. Pomagamy również nieletnim mamom, które znalazły się w trudnej sytuacji materialnej. Staramy się być uważne i otwarte na potrzeby trafiających do nas ludzi, zwłaszcza tych najmniejszych, najsłabszych.
Artykuł ukazał się na portalu Siewca.pl.