Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Największa strata starego żołnierza
„Czego ja jeszcze nie zrobiłem?” – pytał stary Niemiec młodego polskiego księdza. Rozmawiali do późna w nocy. Ksiądz poznawał historię wyjątkowego człowieka. Walczył jako żołnierz Wermachtu pod Stalingradem. Przeżył. Po wojnie wrócił do swojej rodziny. Pragnął pokoju, pragnął, by jego dzieci żyły Ewangelią. Wiara w Chrystusa zawsze była dla niego najważniejsza, choć życie zderzyło go z nieludzkim światem. Teraz, gdy rozmawiali, był bardzo samotny. Pochował właśnie żonę. Żałobę znosił pokornie i spokojnie. Największą boleścią była jednak strata dzieci. Dziwna strata. Syn i córka, dorośli już ludzie, kochali ojca i przynajmniej co kilka dni odwiedzali. Troszczyli się o jego potrzeby. Niewiele potrzebował. Był zamożny, miał dość bogato urządzony dom. Był też wciąż sprawny mimo podeszłego wieku.
„Czego ja jeszcze nie zrobiłem?” – powtarzał pytanie. Dzieci żyły w swoim świecie. Boga w nim nie było. Liczyły się pieniądze. Liczyły się radości tego świata. Ewangelia, którą im próbował dawać przez całe życie, została tylko po jego stronie. Po drugiej była mamona.
Na końcu zapadła długa cisza. Kapłan szukał odpowiedzi. Milczał, rozmyślał… „Zrobiłeś wszystko, co mogłeś” – odpowiedział po długiej medytacji. „Teraz Ojciec zaprasza cię do swojej przypowieści, do swojej tęsknoty, do czekania na powrót… Wszechmocny Ojciec obdarzył twoje ojcostwo swoją bezradnością!”
Dopust Boży i nadzieja
Dopust Boży! To też działanie Boga. Dopust to Boża bezradność, wobec wolności, która jest pierwszym darem. Jednak bez wolności nie byłoby człowieczeństwa, nie byłoby „obrazu Boga w człowieku”. Ale jakie „ryzyko”? Jaka cena?!
Za wolność i wybór Augustyna płaciła łzami jego matka Monika. Augustyn z Hippony, dorastając, wybrał hedonistyczny styl życia. Był popędliwy, samowolny, poszukiwał przyjemnego, wygodnego życia. Za nic miał ideały chrześcijańskie, którymi żyła jego matka. Związał się z sektą manicheistyczną i zaczął wierzyć w naukę przez nią głoszoną. Monika, nie zrażając się trudnościami, modliła się o nawrócenie syna. Obawiając się o niego, jeździła za nim do Kartaginy, Rzymu i Mediolanu. Pewien biskup prorokował: „Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga”.
MONIKA
MONIKA – to Boże dopowiedzenie do przypowieści o synu marnotrawnym. MONIKA: M jak Modlitwa, O jak Opatrzność, N jak Nadzieja, I jak Intencja, K jak Krzyż, A jak Amen.
Modlitwa. Skuteczna, bo wytrwała! Monika przez siedemnaście lat bez przerwy modliła się o nawrócenie swojego dziecka. Siedemnaście lat – nawet wtedy, gdy wydawało się, że jej modlitwy pozostaną niewysłuchane, że Bóg tego nie chce – ona wciąż prosiła, uparcie, nieustępliwie.
Opatrzność. Obecność i mądrość! Bóg wie lepiej. Bóg wie, dlaczego tak długo. Bóg nie przestaje działać, choć „nic się nie dzieje”. Monika nieraz całe dnie pozostaje w Bogu nie widząc nic dookoła. Pozostaje w zachwycie, ogarnięta myślą o wspaniałości Boga. Bo Bóg JEST, bo jest mądry i dobry. Wie lepiej, co człowiekowi potrzeba.
Nadzieja. Obiecał Jezus, że będzie z tymi, którzy Go szukają. Obiecał, że kto szuka znajduje. Nadzieja wyrasta z obietnic. Duch kłamstwa kusi fałszywymi obietnicami. Za jeden pokłon obiecuje dać wszystko. – A co daje? – Ostatecznie: rozczarowanie, pustkę, gorycz życia, poczucie przegranej, pokusę samobójstwa…
Monika miała jedno źródło nadziei: Serce Jezusa. Nie zwątpiła, że Bóg jest miłością. Modląc się za Augustyna płakała nad nim jako nad umarłym, ale była też świadoma, że Jezus go wskrzesi. W myślach ofiarowała go Jezusowi jakby leżącego na marach, aby rzekł jak kiedyś do syna wdowy: „Młodzieńcze , tobie mówię, wstań!” – Wierzyła, że ożyje, że Jezus go odda jej, matce, jak tamtej z Nain.
Intencja. Monika pragnie woli Bożej, jakakolwiek ona jest. Jej życie jest Ogrójcem:
„nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”. Jakaż to trudna lekcja „zaparcia się siebie”. Jakaż to oczyszczająca droga w głąb. Przed śmiercią powiedziała, że miała tylko jedno życzenie, dla którego chciała trochę dłużej pozostać na świecie: aby przed śmiercią ujrzeć syna chrześcijaninem, katolikiem.
Krzyż. Monika przeczuwa, że już niedługo opuści ziemię. Prosi synów by pamiętali o niej w każdej mszy św. Chce przyjąć komunię św., ale mocne bóle żołądka nie pozwalają jej na tę pociechę. Trzyma jedynie w ręku krzyż. Jej krzyżowa droga dochodzi celu. Jest jednak mimo cierpień szczęśliwa, bo wypełniła swoje zadanie.
Amen. Monika swoje „Amen” wypowiedziała prawdopodobnie 13 lipca 387 r. Umiera w dziewiątym dniu choroby w pięćdziesiątym szóstym roku życia.
Czego ja jeszcze nie zrobiłem?
Każdy ma swoje „Amen” i czas dany od Boga. To czas modlitwy, na wzrost wiary, nadziei i miłości. To czas na odkrywanie woli Bożej, i oczyszczanie intencji, by spełniła się, jakakolwiek ona jest. To czas na zaparcie się siebie, by wybrać Bożą opatrzność.
Zapytaj ojcze, zapytaj matko… Zapytaj człowieku: „Czego ja jeszcze nie zrobiłem?”. Może trzeba w sobie spotkać Miłosiernego Ojca? Może trzeba spotkać św. Monikę i pójść po jej śladach? Wtedy „Amen” jakoś samo odnajdzie się na końcu drogi.