Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kościół (oratorium) ma być tym, co jego nazwa oznacza. Nie wolno w nim robić niczego niezgodnego z jego przeznaczeniem ani niczego w nim przechowywać. Po skończonym Bożym Oficjum niech wszyscy wyjdą, zachowując ścisłe milczenie, z czcią Bogu należną, aby przez niewłaściwe zachowanie nie przeszkodzić bratu, który by właśnie chciał się modlić prywatnie. Także gdyby kiedy indziej chciał pomodlić się po cichu, niech po prostu wejdzie i modli się, nie krzykliwym głosem, lecz ze łzami i gorliwym sercem. Jeśli ktoś tego nie przestrzega, nie należy mu pozwalać zostawać w kościele po skończonym Bożym Oficjum, aby innym nie przeszkadzać, jak powiedziano.
Rozdział 52. O kościele klasztornym 1-5*
Miejsce sacrum - wyłączone z użytkowania pozamodlitewnego
Zgrabny łaciński bon mot z początku tego rozdziału – czyli: hoc sit quod dicitur, co tłumaczy się jako:„ma być tym, co jego nazwa oznacza”– wybiega daleko poza jedną sprawę oratorium; można rzec, że jest to jeden z fundamentów ducha Reguły, jedna z zasad naczelnych. Tutaj jednak chodzi o to, aby oratorium, a więc coś co w swej nazwie zawiera czasownik orare, czyli modlić się, było właśnie tym – można by rzec: modlitewnią. Reminiscencja odpowiada tu jak echem słowami z wyrzutu Jezusa wypędzającego kupców ze Świątyni: „Napisane jest: mój dom będzie nazywany domem modlitwy dla wszystkich narodów – wy zaś uczyniliście go jaskinią zbójców” (Mk 11, 17). Ta sama energia płynie w zarządzeniu świętego Ojca Benedykta, tworząc punkt wyjścia tradycyjnie benedyktyńskiej powściągliwości w zabudowywaniu lub zagracaniu kościołów klasztornych tym, co nie ma związku z modlitwą. Nie zawsze ten trzeźwy duch liturgii wyjdzie zwycięsko w ciągu wieków – ale przynajmniej wiadomo, jaki jest: krótka myśl Reguły ma w zapleczu nie tyle pewien funkcjonalizm, ile teologię czci Bożej i uświęcenia człowieka w służbie Bożej. Wraz z rozwojem tradycji dojdzie tu więc z jednej strony bogata teologia „wyłączenia” miejsca świętego z innego użytku – teologia „oddania” (dedicatio)i „poświęcenia” (consecratio), także wynikająca z obrzędów poświęcenia kościoła i ołtarza; z drugiej – powiązana z tym teologiczna refleksja o architekturze kościołów i o sztuce liturgicznej.
Jednak tylko o tym wspomnimy, to temat sam dla siebie. Natomiast krótki rozdział Reguły jedynie zaznacza punkty. Mówi zresztą nie tylko o tym, żeby nie stawiać w oratorium niczego „innego” – ale też żeby czegoś obcego oratorium w nim nie czynić. Wykłady, koncerty… – lista rzeczy, które dziś tu i tam robi się w kościołach poza ich właściwym przeznaczeniem tylko tak się zaczyna. Reguła uzbraja przynajmniej mnichów na to, by nie dawali się namówić na poddanie przestrzeni świętej jakiejś niewoli czy okupacji, zawsze pod zwodniczo pięknymi pretekstami.
Modlitwa indywidualna - w ciszy
Zwróćmy dalej uwagę na wymaganie, by jeśli ktoś chce zostać w kościele, aby się samemu pomodlić, robił to bez hałasu. To kolejna rozważna dyrektywa. Milczenie, które ma być zachowywane przez wszystkich, gdy tylko skończą śpiewać czy recytować to, co im Liturgia daje na usta – to milczenie jest dobrem chronionym, a zwłaszcza w oratorium. Kto wchodzi tam z „krzykliwym głosem” – bo oczywiście ma on świadczyć o sile działania Ducha Świętego – ten zabiera innym dobro, które i im się należy: przestrzeń osobistego skupienia. Jak to? – zapyta ktoś. – Przecież gdy mnisi śpiewają oficjum, zrywa to ciszę, podporządkowuje wszystkich obecnych ich głosowi. Odpowiedzmy: oto różnica między głosem Liturgii i głosem prywatnej modlitwy. Liturgia, owszem, ma królewski głos w „domu modlitwy”. Ma on prawo kształtować każdego z nas, aby przy tym połączyć nas w jedną wspólnotę, jedno Ciało Pańskie. Gdy natomiast ktoś z nas, albo i duża grupa zechciałaby zająć kościół głosem swoich prywatnych natchnień, pojawia się niebezpieczeństwo, że w miejsce królowania świętej Liturgii wchodzą małe królestwa prywatnych wrażliwości. Z tym zaś należy być bardzo ostrożnym. Na końcu bowiem może się przecież okazać, że „uczyniliście dom modlitwy dla wszystkich narodów – jaskinią zbójców”, miejscem okupacji.
Chodzi zresztą – widzimy to wyraźnie w tekście – o powstrzymanie się od „zajmowania” terytorium oratorium swoim głosem. Prywatna modlitwa „ze łzami i gorliwym sercem” jest uznawana za normalność. Ma jednak pozostać dyskretna
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"