Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W pierwszych godzinach, a nawet dniach, po tym, jak ogłoszono stan wojenny w Polsce, aresztowani nie mieli pojęcia, co się z nimi stanie. Ludzie wyciągnięci nocą z łóżek z pewnością rozważali różne opcje znane Polakom z historii – w tym rozstrzelanie, tortury czy wywózkę na Syberię. Ich rodziny nie wiedziały, czy jeszcze kiedyś ich zobaczą.
Historię stanu wojennego przybliża Grzegorz Majchrzak w ciekawej książce Stan wojenny. Historia znana, mniej znana i nieznana. Sporo miejsca poświęca w niej szeroko zakrojonej akcji o kryptonimie „Jodła”, czyli internowaniu działaczy opozycji, w ramach której umieszczono w miejscach odosobnienia prawie 10 tysięcy osób, w tym 8728 mężczyzn i 1008 kobiet. Władze przygotowywały się do niej latami i rozpoczęły ją kilka godzin przed północą, czyli jeszcze przed formalnym ogłoszeniem stanu wojennego.
Kryptonim „Jodła”
W opracowaniach resortu spraw wewnętrznych z jesieni 1983 r. można przeczytać, że internowania to po raz pierwszy zastosowana forma walki z przeciwnikiem na tak masową skalę. Rzeczywiście była to operacja masowa.
Na pierwszych listach, przygotowanych rok przed ogłoszeniem stanu wojennego, znalazło się 1200 nazwisk. Jednak już tydzień później, jak mówił w trakcie posiedzenia kierownictwa MSW przedstawiciel „liberalnego skrzydła” w resorcie spraw wewnętrznych wiceminister Adam Krzysztoporski, planowano zatrzymanie „dużej liczby osób, może około 30-40 tys., na wstępie operacji, a później może jeszcze dwa-trzy razy więcej”. Te liczby mogą szokować, zwłaszcza że peerelowskie więzienia nie były w stanie pomieścić 60-120 tys. nowych zatrzymanych. Możliwe było nawet przetrzymywanie ludzi na stadionach.
W sumie powstały 52 ośrodki odosobnienia, zlokalizowane z dala od ośrodków miejskich,. Już pierwszej nocy internowano ponad 3 tys. osób, w tym przywódców NSZZ „Solidarność”, działaczy Niezależnego Zrzeszenia Studentów i NSZZ Rolników Indywidualnych. Internowano również (oddzielnie) byłych przywódców partii i państwa, z I sekretarzem Komitetu Centralnego PZPR Edwardem Gierkiem na czele, a także kryminalistów.
Rozdzielanie rodzin i trauma dzieci
W wielu przypadkach zatrzymywano całe rodziny. Dramatycznym przykładem jest historia rodziny Kuroniów: Jacka Kuronia, jego żony Grażyny (Gai) oraz syna Macieja. Zdarzało się, że funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej czy Służby Bezpieczeństwa przychodzący po męża mijali się na schodach z funkcjonariuszami wysłanymi po żonę. Jeśli małżonkowie mieli nieletnie dzieci, najczęściej odwożono je do wskazanej rodziny, ale zdarzały się sytuacje, że umieszczano je w domu dziecka.
Wraz z łagodzeniem rygorów stanu wojennego zmniejszała się liczba ośrodków, w których przetrzymywano internowanych. Wiele osób, w tym wszystkie kobiety, zwolniono w lipcu i sierpniu 1982 r. Ostatnie 62 osoby zwolniono 23 grudnia 1982 r. Jednak niektórzy internowani, jak np. Andrzej Gwiazda, nie wyszli na wolność, lecz trafili do więzień. Taki los spotkał działaczy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” i Komitetu Obrony Robotników, którym mimo abolicji na czyny sprzed wprowadzenia stanu wojennego władze planowały wytoczyć proces za działalność przed 13 grudnia 1981 r.
Stan wojenny w Polsce to niezagojona rana
„Patrzę na pustą kartkę papieru i zastanawiam się jak te bolesne wspomnienia przelać na papier. Chcę uniknąć patosu, a jednocześnie oddać atmosferę tego czasu. To już 36 lat od tego tragicznego wydarzenia, który nadal jest otwartą raną i krzywdami wyrządzonymi przez tych, którzy woleli wypowiedzieć wojnę narodowi niż próbować znaleźć rozwiązanie pokojowe" – napisał kilka lat temu we wspomnieniu Tomasz Polewko, który w 1981 r. miał 24-leta i był absolwentem ekonomii.
Rozpacz matek, ojców, żon, mężów i dzieci była powszechna - przypomina Tomasz Polewko. Ale skutkiem 13 grudnia 1981 roku było także zamordowanie ponad stu osób przez funkcjonariuszy milicji i Służb Bezpieczeństwa, w tym dziewięciu górników z Kopalni „Wujek” w Katowicach. Kolejną tragedią było wypędzenie kilkuset tysięcy, a nawet miliona ludzi, w większości młodych, którzy mogli dalej służyć krajowi.