Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Do służby przy bramie klasztoru należy wyznaczyć starszego i mądrego brata, który by potrafił przyjąć życzenia przychodzących i przekazać im odpowiedź. Jego wiek dojrzały nie pozwoli mu się włóczyć. Furtian ma mieć celę obok bramy, aby przybywający zawsze zastali go i otrzymali odpowiedź. Gdy tylko ktoś zapuka lub gdy ubogi zawoła, ma odpowiedzieć: „Dzięki Bogu” albo też „Pobłogosław” i niech spiesznie odpowie z gorliwą miłością i jak najłagodniej w bojaźni Bożej. Jeżeli furtian potrzebuje pomocy, trzeba mu przydzielić młodszego brata. Klasztor powinien – jeśli to możliwe – tak być urządzony, aby wszystko, co potrzebne, w nim było, a więc woda, młyn, ogród i warsztaty, by bracia nie musieli wychodzić na zewnątrz, bo to nie jest korzystne dla ich duszy. Chcemy, aby tę Regułę często czytano w zgromadzeniu, aby żaden z braci nie wymawiał się nieświadomością.
Rozdział 66, 1-7*
Kim jest furtian?
Funkcję furtiana wyróżnia Reguła osobnym rozdziałem. Uzasadnieniem tego byłoby już samo znaczenie otwierania i zamykania furty dla zachowania klauzury, oddzielenia mnichów od świata. Owszem, to furtian jest postawiony na skraju świata monastycznego, a skierowany do tych, którzy przychodzą z zewnątrz. Stanowi więc jakby „twarz” zarówno klasztoru, wspólnoty, życia mniszego, jak i może twarz chrześcijaństwa dla tych, którzy stukają do bramy, wchodzą „na furtę”. Są najróżniejsi, z najróżniejszymi sprawami, ze skrajnymi stanami ducha i zamiarami. Furtian jest dla nich pierwszym człowiekiem spotkanym w miejscu, którego sens nie narzuca się sam lub narzuca się często w fałszywych skojarzeniach.
Dlatego zatem funkcja furtiana wymaga znacznie więcej niż umiejętności technicznych oraz pewnej sumienności. Jest ona pełna duchowego powołania. Stanowi zawsze coś ogromnie dziwnego, gdy w klasztorze przypisuje się tę funkcję komuś spoza wspólnoty, np. jakiejś osobie świeckiej – często z myślą, że nie ma sensu przywiązywać zakonnika do tego miejsca. Podobnie jest dziwne i przecież szkodliwe, gdy jakiegoś mnicha wysyła się na furtę, dlatego że „nie nadaje się” do innych zajęć. Wszystko to jest nieporozumieniem, nawet jeśli było i jest nieraz praktykowane. W jaki sposób spotyka się z klasztorem ktoś, komu zdarzy się załatwiać wszystko w kontakcie z zatrudnionym przez klasztor pracownikiem urzędującym przy czymś w rodzaju hotelowego kontuaru?
Mądry starzec
Święty Ojciec Benedykt chce, żeby furtianem – tym mnichem pierwszego kontaktu – był „mądry starzec”, co tłumaczymy z łacińskiego senes sapiens. Nie oznacza to na pewno kogoś, kto poczuł się już jak emeryt. Jest oczywiście jasne, że wedle dyrektywy Reguły furtianem powinien być ktoś o dojrzałości i powadze wieku, o pewnym autorytecie wzmocnionym widoczną maturitas – lecz biorąc pod uwagę sposób myślenia właściwy Regule, chodzi tu zasadniczo o kogoś, kto przekroczył pięćdziesiątkę, a nie koniecznie kogoś, kto zmaga się z siódmym krzyżykiem na karku. Na dodatek ma być mądry (akurat tu nie wymaga się monastycznej roztropności – discretio, lecz po prostu mądrości – sapientia). To nie zawsze znaczy, że ma być to mnich szczególnie uczony (choć w niektórych tradycjach mniszych tak bywało – np. gdy furtianem miał zostawać zawsze kapłan klasztoru).
Reguła chce, żeby furtian „potrafił przyjąć życzenia przychodzących i przekazać im odpowiedź”. Ma być więc rzecznikiem spraw przesyłanych z zewnątrz do wewnątrz oraz wyrazicielem odpowiedzi udzielanych z wnętrza klasztoru. Wbrew pozorom to nie jest takie łatwe, zwłaszcza jeśli w plątaninie różnych wątków furtian w każdym przypadku ma „spiesznie odpowiedzieć z gorliwą miłością i jak najłagodniej w bojaźni Bożej”. Czemuż to powołuje się tu aż bojaźń Bożą? Gdyż nie tylko może się zdarzyć, że pewnego dnia do furtiana w niepozornej postaci przyjdzie sam Pan Jezus, lecz z powodu tego, że w każdym przychodzącym i proszącym furtian spotyka „coś” z Pana Jezusa. Była o tym mowa w rozdziale o przyjmowaniu gości.
Pobłogosław!
Podobnie jak w różnych innych przypadkach także dla funkcji furtiana jest w Regule przepisany swoisty krótki rytuał: „Gdy tylko ktoś zapuka lub gdy ubogi zawoła, ma odpowiedzieć: „Dzięki Bogu” albo też „Pobłogosław”. Reguła lubi krótkie formuły rytualne – ich konkretne brzmienie i określony sposób wykonywania nie są zresztą tak ważne jak pewien sens poleconego wyrażenia i związana z nim dyspozycja duchowa. Dlatego formuły polecane w różnych miejscach Reguły – jak tutaj przy reagowaniu na pojawienie się przychodzącego – są ważniejsze niż nam się wydaje.
Tak wygląda w Regule funkcja furtiana. Ta instytucja świecka, ważna już w starożytności, a w nowoczesności miejskiej przetworzona w postać stróża, dozorcy czy – jeśli ktoś pamięta – „gospodarza domu”, uzyskuje w klasztorze szczególne cechy, wyrastające daleko poza wymogi porządkowe.
Wszystko co niezbędne
Nie dziwi, że w rozdziale o służbie na furcie pojawia się – na zasadzie pewnego logicznego skojarzenia – wymaganie, by w obrębie klauzury klasztornej znajdowało się „wszystko, co niezbędne”, czyli omnia necessaria. Zasada oddzielenia od świata – a nawet oddalenia od świata – ma taką konsekwencję: unika się w miarę możności wszystkich okazji do przebywania poza klasztorem. I dlatego klasztor powinien być w zasadzie jak niemal autarkiczne społeczeństwo – z własnym ujęciem wody, młynem, ogrodem, warsztatami itp., a pewnie też z farmą i niedaleko położonymi polami do uprawy. Na ogół dotyczy to również studium teologicznego. „By bracia nie musieli wychodzić na zewnątrz, bo to nie jest korzystne dla ich duszy”. I znowu wypadałoby tu ubolewać nad sytuacją, gdy najpierw klasztor rezygnuje z posiadania swoich necessaria – a potem znajduje w ich braku uzasadnienie do nieustannego krążenia różnych mnichów między klasztorem a światem zewnętrznym.
Ostatnie zdanie rozdziału wpada w tym miejscu raczej przypadkowo – ale nieprzypadkowe jest zawarte w nim wymaganie. Trzeba ponawiać znajomość Reguły, jeśli jej zasady mają wciąż wkorzeniać się głębiej w świadomość i postępowanie mnichów. Dzisiaj oznacza to w praktyce codzienne odczytywanie fragmentu Reguły (takiego właśnie jak te, do których napisano te notatki). Wytworzony w epoce karolińskiej porządek liturgiczny przewiduje to czytanie jako przedłużenie liturgicznej godziny Prymy, choć w części klasztorów dzisiaj Prymę zniesiono. Ponadto czyta się Regułę przy posiłku. Ten sam fragment może być danego dnia przeczytany raz po łacinie, wewnątrz liturgii, a drugi raz w języku miejscowym.
* Fragment "Reguły" św. Benedykta w tłumaczeniu o. Bernarda Turowicza OSB opublikowany w serii Źródła Monastyczne pt. "Reguła Mistrza. Reguła św. Benedykta"