separateurCreated with Sketch.

O co chodzi z tą Maryją?

nawrócenie ateisty Alphonso Ratisbonne
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Rozmowa o Matce Bożej, która zmienia serca.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Maryja - czy ona naprawdę jest ważna dla chrześcijan? Dlaczego Bóg Ją stworzył?

Drzwi prowadzące do duszpasterstwa zamykają się za ostatnimi studentami. Kolejne spotkanie za nami. Egzemplarz Pisma Świętego spoczywa na stole, a świeczka o zapachu słodkiego miodu pali się jeszcze spokojnie. „Ostatni gasi świeczkę” – przypominam studentom na zakończenie każdego spotkania. Tym razem wypadło na mnie. Solidny wdech, wydmuch i po chwili pomieszczenie duszpasterstwa wypełnia gęsty dym z żarzącego się jeszcze  grubego knota. Przyglądając się wijącym się pod sufit gęstym kłębom dymu, myślę o owocach dzisiejszego spotkania. Rozważaliśmy fragment Ewangelii o Zwiastowaniu Maryi. Najpierw wspólnie przeczytaliśmy ten tekst, potem w ciszy każdy rozważał, co Pan Bóg mówi do jego serca przez to słowo. Potem podzielenie się owocami medytacji. Jako że jest czas Adwentu, studenci wiele mówili o oczekiwaniu. Jak to jest ważne, aby umieć czekać, być cierpliwym. Że trzeba dbać o ciszę, aby usłyszeć głos Anioła, którego Bóg może posłać do nas w każdej chwili…

Nagle ciszę przerywa inny głos za moimi plecami:

- Kiedyś przez ten dym uruchomi ksiądz alarm przeciwpożarowy.

Rozpoznaję głos Marysi. Studentka przygląda się z zaciekawieniem smudze dymu, wciąż wydobywającego się ze zgaszonego knota.

- Zapomniałaś czegoś? – pytam z uśmiechem.

- Nie, ale chciałabym o jedną rzecz zapytać, która nie daje mi spokoju. A pojawiło się to we mnie na dzisiejszym spotkaniu. Tylko bałam się zapytać publicznie.

- Śmiało.

- O co chodzi z tą Maryją? – zapytała Marysia tonem, jakby pytała o najbardziej naturalną sprawę świata.

- Nie rozumiem pytania. Możesz wyjaśnić? – udałem, że nie wiem, o co pyta. Jednak znałem Marysię na tyle, aby wiedzieć, że dziewczyna ma już ułożony w głowie cały plan rozmowy i przygotowany arsenał pytań, precyzyjnych jak pociski Patriot. Wiedziałem, że gram na zwłokę. Marysia to bardzo bystra, inteligentna studentka. Nie odpuszcza. Studiuje architekturę, a więc posiada analityczny, przenikliwy umysł i nie daje się zbyć byle odpowiedziami. Dopytuje, drąży. Kiedyś nieopatrznie powiedziałem na spotkaniu, że jak dzieci zadają pytania, to nigdy nie można zostawić je bez odpowiedzi i że trzeba udzielać im odpowiedzi natychmiast, prosto i wyczerpująco. Niechcący zastawiłem na siebie sidła, bo studenci często powoływali się na to wypowiedziane przeze mnie zdanie. Bez skrupułów zadawali mi niezliczoną ilość pytań na rozliczne tematy i nie dopuszczali możliwości, abym nie chciał na któreś nie odpowiedzieć. Tymczasem Marysia spokojnie tłumaczyła mi, o co jej chodzi:

- Bo widzi ksiądz, w kościele tyle mówi się o Maryi. Świąt maryjnych to jest chyba kilkaset. Kilka razy więcej jest różnych świętych obrazów Matki Bożej, a każda Maryja jest od czego innego. Maryi buduje się kościoły i sanktuaria. Maryi śpiewa się piosenki i hymny. Bez Maryi to w kościele chyba już nic nie ma. I ja chciałabym wiedzieć, dlaczego tak jest. Dlatego pytam, o co chodzi z tą Maryją? Dlaczego ona jest dla nas taka ważna?

Żeby nie było nieporozumienia – Marysia uważa siebie za praktykującą katoliczkę. Od najmłodszych lat korzysta z katechezy szkolnej, działa w duszpasterstwie młodzieżowym i akademickim. Wysłuchała setki kazań o Maryi na Mszach świętych. Zrozumiałem, że z jakiegoś powodu nie potrafi zrozumieć fenomenu osoby Maryi w Kościele katolickim.

- A co konkretnie chcesz wiedzieć o Maryi? Rozumiesz chyba, że nie da się teraz wyjaśnić wszystkiego od razu. To tak, jakbyś kazała mi w dwóch słowach streścić zawartość całej biblioteki

Kątem oka popatrzyłem na zegarek, licząc na to, że dziewczyna zrozumie aluzję co do późnej pory i ból księdza, który będzie musiał przed świtem wstawać na Roraty. Marysia zauważyła to spojrzenie i wspaniałomyślnie rzekła:

- Na początek wystarczy, jeśli poleci mi ksiądz jakąś książkę, z której dowiem się czegoś więcej o Maryi. Być może to pozwoli mi poukładać sobie wiedzę na Jej temat.

Westchnąłem. Książek o Maryi mam cały regał. Wiedziałem, że kiepskim pomysłem będzie odesłanie jej do Katechizmu Kościoła Katolickiego. Nie żeby to było złe źródło, wręcz przeciwnie. Ale chyba wszyscy pamiętamy, jak reagowaliśmy na tego typu „podręczniki” w przeszłości. Nie pomyliłem się. Marysia jakby czytała w moich myślach:

- Tylko proszę nie dawać mi żadnego katechizmu. Szukam zwykłej książki, w której ktoś po ludzku, zwyczajnie, opisze mi o co chodzi z tą Maryją. Niedawno ksiądz mówił, że powinnam Ją uważać za moją mamę, a dziś na spotkaniu było powiedziane, że warto modlić się Boga za Jej wstawiennictwem. Więc jeśli mam Ją uważać za moją mamę i kochać, to chciałabym dowiedzieć się o Niej czegoś więcej. Nie potrafię pokochać kogoś, kogo tak słabo znam.

Znowu poczułem się złapany we własne sidła. Zgadza się, od wielu lat zachęcam młodzież i studentów do zaprzyjaźnienia się z Maryją i budowania razem z Nią swojego życia. Często odwołuję się w homiliach do różnych doświadczeń z mojego życia, w których wiem, że Maryja odegrała wybitną rolę. Studenci uważnie słuchają, myślą, zastanawiają się… i zadają pytania. Więc nie było mowy, aby zlekceważyć prośbę Marysi.

Obiecałem przynieść jej na następne spotkanie jakieś książki. Pożegnaliśmy się, a ja w myślach zacząłem gorączkowo robić przegląd znanych mi tytułów. Zawsze w takich momentach dopadają mnie wątpliwości, na ile książki, które ja uważam dla siebie za czytelne, cenne i ważne, będą takie dla drugiego, dużo młodszego człowieka. Być może zostawią go obojętnym, a może nawet zrażą do tematu. W ważnych sprawach wolę rozmowę i pytania „na twarz”, a dopiero na dalszym etapie, kiedy podstawowe wątpliwości zostaną rozwiane, polecam jakieś książki. Z drugiej strony, przecież mam do czynienia ze studentami. Nieobce są im lektury duchowe. Często sami chwalą się, że czytają całkiem ambitne pozycje. Dlaczego miałbym z góry uważać, że wybrane przeze mnie książki nie trafią do serca i umysłu Marysi?

Dumałem przy regale z książkami, nie mogąc się zdecydować, które książki mógłbym polecić studentce. Rozmyślania przerwał dźwięk smsa. Coś mi powiedziało, że jego autorką będzie pewna studentka architektury.

„Przepraszam księdza, że piszę tak późno. Wiem, że ksiądz wybierze mi na pewno kilka ładnych książek o Maryi. Ale czy mogłabym zadawać czasem księdzu pytania o Maryję? Bo wiem, że ksiądz mi to dobrze wytłumaczy i że ja to zrozumiem. A jak nie zrozumiem, to będę mogła dopytać”.

„Oczywiście, Marysiu. Możesz pytać”.

„A czy mogę o coś zapytać od razu?”

„Śmiało”.

Ciekaw byłem pierwszego pytania, przeczuwając, że ono będzie dotyczyło najważniejszej dla Marysi sprawy. Nie pomyliłem się. Na ekranie telefonu pojawiła się nowa wiadomość.

„Dlaczego Bóg stworzył Maryję”?

Chwilę pomodliłem się do Ducha Świętego. Wiedziałem, co mam napisać. Tak, w sercu dostałem potwierdzenie. Odpisałem:

„Bóg stworzył Maryję z miłości do ludzi. Bóg tak bardzo nas ukochał, że chciał nam dać w Jej osobie wszystko to, co ma najlepsze w Sobie i w Niebie, najpiękniejsze i doskonałe. Bóg przez Maryję chce nam powiedzieć, jak bardzo nas kocha. Jak On jest piękny i dobry. I kiedy poznajemy Maryję, to przede wszystkim coraz mocniej przekonujemy się, jak bardzo kocha nas Bóg”.

Marysia nic nie odpisała, ale chwilę potem, pod wysłaną przeze mnie wiadomością, pojawiła się emotka serduszka. I potem dostałem wiadomość:

„Księże, trafiło mi to do serducha. Będę nad tym myśleć. Dobranoc”.

„Ave Maria” – odpisałem.

„O to też jeszcze zapytam 😉”

„No myślę” – wyklikałem i uśmiechnąłem się. Znałem Marysię na tyle, że wiedziałem, że tych pytań będzie naprawdę dużo. Pomodliłem się w sercu do Boga, aby z każdym pytaniem i odpowiedzią On sam otwierał to młode serce na miłość do swojego Najpiękniejszego Stworzenia - Maryi.

Cdn.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!