separateurCreated with Sketch.

Czy Quasimodo istniał naprawdę? Znalezisko rzuca nowe światło na postać dzwonnika z Notre Dame

Czy Quasimodo, dzwonnik z Notre Dame, istniał naprawde?
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Odkryte niedawno pamiętniki Henry’ego Sibsona, dziewiętnastowiecznego angielskiego rzeźbiarza, sugerują, że Victor Hugo mógł wzorować postać dzwonnika z Notre Dame na prawdziwej osobie.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wygląda na to, że Quasimodo, tragiczny bohater powieści Victora Hugo, ze swoimi zgarbionymi plecami i zdeformowaną twarzą, nie jest wytworem wyobraźni francuskiego pisarza.

Słynny paryski dzwonnik

Powieść Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu ukazała się w 1831 r., ale jej akcja dzieje się w późnym średniowieczu. Victor Hugo przedstawia w książce piętnastowieczny obraz stolicy Francji. Głównym bohaterem dzieła jest Quasimodo – dzwonnik z Notre Dame. Ma zdeformowaną twarz, pulchną sylwetkę, garb na plecach, olbrzymią głowę i bardzo smutną przeszłość.

Czy Quasimodo, dzwonnik z Notre Dame, istniał naprawde?

Jako trzyletnie dziecko został porzucony przez rodziców. Chłopca przygarnął Klaudiusz Frollo, archidiakon katedry Notre Dame. Od tamtej pory Quasimodo był całkowicie zależny od wpływowego duchownego. Dnie i noce spędzał na szczycie wieży świątyni. Przez potężne dzwony, które wydawały głośne dźwięki, stracił słuch. Mieszkańcy Paryża nazywali chłopaka „królem karnawału”, czyniąc sobie z niego obiekt żartów i kpin.

Pewnego dnia dzwonnik zakochał się w dziewczynie o imieniu Esmeralda. O jej względy ubiegali się: Febus, kapitan królewskich łuczników oraz archidiakon Frollo. Kobieta nie odwzajemniła uczuć młodego kapitana i ostatecznie opowieść nie kończy się happy endem.

Tajemnica Quasimodo rozwiązana?

Dzwonnik z Notre Dame zawsze był uważany za mityczną postać, zaczerpniętą z wyobraźni francuskiego pisarza. Brytyjski archiwista Adrian Glew uważa jednak, że odkrył prawdziwą inspirację dla tajemniczego Quasimodo. Pracownik galerii Tate Britain w Londynie przestudiował siedmiotomowe wspomnienia XIX-wiecznego angielskiego rzeźbiarza Henry'ego Sibsona. Natknął się na fragment nawiązujący do mężczyzny, którego pseudonim brzmiał „Le Bossu”, czyli Garbus.

Glew odkrył dokumenty, które wskazują, że bohater powieści Hugo mógł być rzeźbiarzem rządowym zatrudnionym do pracy przy renowacji słynnej paryskiej katedry. Jak rękopisy Sibsona znalazły się w londyńskiej galerii? Odnalazła je pewna rodzina w Penzance w Konwalii. Planując przeprowadzkę do innego miejsca, dokonała niezwykłego odkrycia. Były to pamiętniki Henry'ego Sibsona. W 1999 r. zostały nabyte przez Tate Archive. Pisma dostarczają cennych informacji odnośnie środowiska artystycznego i kulturalnego tamtych czasów.

Okazuje się, że Sibson był zatrudniony w katedrze Notre Dame w Paryżu w latach 20. XIX wieku, czyli mniej więcej w czasie, gdy Victor Hugo pisał swoją powieść i opisywał w niej historię garbatego kamieniarza pracującego przy projekcie renowacji świątyni (katedra bardzo mocno ucierpiała podczas rewolucji francuskiej w latach 90. XVIII wieku). Wiadomo też, że pisarz żywo interesował się jej odrestaurowaniem w stylu neoklasycznym.

Z pamiętników dowiadujemy się, że Sibson pracował tam jako rzeźbiarz. Do pracy przyjął go jakiś prywatny wykonawca. W notatkach Sibson wspominał: „Rząd francuski wydał rozkaz naprawy katedry Notre Dame w Paryżu i była ona teraz w toku. Zostałem zatrudniony do rzeźbienia liści wokół okien u dwóch wykonawców, Plantora i Fontaine'a. Wygląda jednak na to, że Fontaine pokłócił się z Plantorem o to, że nie został zaopatrzony w tarniki, urządzenia używane do rzeźbienia, i zostałem przez to skutecznie zwolniony”.

Sibson nie dał jednak za wygraną. W pamiętnikach wyjaśnił, że zgłosił się do pracowni rządowych, gdzie wykonywano dwie duże figury dla katedry. Tam spotkał niejakiego pana Trojana, „najbardziej godnego, miłego człowieka o ojcowskim podejściu, jaki kiedykolwiek istniał. „Trojan był pracownikiem u rzeźbiarza rządowego, którego nazwiska nie pamiętam, ponieważ nie miałem z nim żadnych stosunków, wiem tylko, że był garbaty i nie lubił przebywać z rzeźbiarzami” - opisywał w pamiętnikach Henry.

„Był garbaty i nie lubił przestawać z innymi rzeźbiarzami”

W innym fragmencie, nawiązującym do garbatego francuskiego kamieniarza, Sibson opowiadał o pewnym projekcie w Dreux, w małym miasteczku pod Paryżem. Tam rzeźbiarz ponownie spotkał „Garbusa”. Mężczyzna docenił pracę Henry'ego i ponoć sam zachęcał pana Trojana, by zatrudnił „małego Anglika”.

W „Almanach de Paris” z 1833 r. pojawiają się nazwiska osób wykonujących w tym czasie różne zawody. W publikacji można znaleźć nazwisko pana Trajana z dzielnicy Saint Germain des-Pres. Wiadomo, że Hugo mieszkał w 6. dzielnicy, dlatego eksperci przypuszczają, że „Garbus” oraz Trajan mogli znać się z autorem Katedry Najświętszej Marii Panny w Paryżu.

Sibson w pamiętnikach opisywał rzeźbiarzy i kamieniarzy, którzy pracowali w atelier przy L'École des Beaux Arts. Ze względu na bliskie położenie atelier i katedry Victor Hugo mógł przyglądać się pracy Trajana i jego „garbatego” szefa, a nawet z nimi rozmawiać.

Historyczna perełka

Dokumenty Sibsona nawiązują również do innej, nie mniej znanej powieści Hugo - „Nędzników”. Jej głównym bohaterem był Jean Trajean, którego imię i nazwisko zostało później zmienione na Jeana Valjeana.

W rozmowie z reuters.com archiwista galerii Tate Adrian Glew powiedział, że po raz pierwszy zauważył wzmiankę o garbatym kamieniarzu w pamiętnikach rzeźbiarza w 2000 r., kiedy zaczął je katalogować. „Odłożyłem je na bok, wiedząc, że będę musiał zagłębić się w nie dalej. W kolekcji pism jest tak wiele historycznych perełek” - podkreślił w wywiadzie. Glew przeprowadził kolejne badania w francuskich archiwach i uzyskał szczegóły, z którymi można zapoznać się w muzeum Tate Britain. „To było jak spojrzenie w głąb grobowca Tutanchamona” - relacjonuje brytyjski archiwista.

Źródła: tate.org.uk; newsweek.pl; polskieradio.pl; fodors.com; newyorker.com; reuters.com; theguardian.com, abc.net.au; huffpost.com.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!