separateurCreated with Sketch.

„Matki niedźwiedzice” w USA stają w obronie płci swoich dzieci

Rodzice przeciwko indoktrynacji LGBT dzieci
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Magdalena Galek - 25.01.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Już od ośmiu lat amerykańscy rodzice przerywają milczenie, modlą się i stają w obronie rodzinnych wartości wobec ingerencji systemu szkolnego, który posługuje się doktryną o transpłciowości.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

„Mamy niedźwiedzice” – tak mówią o sobie kobiety z amerykańskiego ruchu „Don’t mess with our kids” (ang. Nie psujcie naszych dzieci/Nie zadzierajcie z naszymi dziećmi). Ruch powstał w roku 2017, inspirowany masowymi publicznymi wystąpieniami rodziców w obronie rodzin przed ingerowaniem w ich granice przez system szkolny posługujący się doktryną transpłciowości (transgender).

Koncepcja transpłciowości

Optyka ta zakłada, że płeć jest płynnym elementem tożsamości człowieka i formą ekspresji, którą można zmieniać, raz lub wiele razy, poprzez różne zabiegi – od zmiany imienia i zaimka poprzez ubiór, aż do farmakologicznego wstrzymywania procesu rozwoju osób w okresie dojrzewania (blokery naturalnej produkcji hormonów płciowych) i chirurgicznych operacji (np. podwójna mastektomia).

Według antropologii chrześcijańskiej płeć jest determinowana przez ciało ludzkie, stworzone na obraz Boga. Bycie kobietą lub mężczyzną zależy więc od aspektów biologicznych, takich jak budowa organów wewnętrznych i zewnętrznych, struktura i gospodarka układu hormonalnego, genotyp zawierający chromosomy żeńskie XX bądź męskie XY). Toteż istnieją dwie płcie: żeńska i męska.

Te dwie perspektywy nie idą ze sobą w parze. A powód, dla którego chrześcijańscy rodzice w USA zdecydowali wyjść na ulice w ramach ruchu „Don’t mess with our kids” (DMWK), to powszechne ingerowanie poprzez instytucję szkoły w strukturę rodziny i uniemożliwianie życia według własnych wartości.

Przykład nr 1:

„Jeśli Twoi rodzice nie akceptują twojej tożsamości, od teraz ja jestem twoją mamą” – brzmi hasło na szkolnym plakacie, które podważa bezwarunkową miłość i akceptację rodziców wobec dziecka, a także chwieje zaufaniem dziecka wobec rodziców, nawet jeśli nie doświadczają one wątpliwości na temat swojej tożsamości.

Przykład nr 2:

„Niedawne szkolenie dla nauczycieli na temat «równości, różnorodności i integracji» - pisze „Washington Times” - zawierało kilka odniesień do uniemożliwiania rodzicom uzyskania informacji o ich dzieciach. Podczas szkolenia na jednym ze slajdów napisano:

«Rozumiemy i uznajemy, że nauczyciele często znajdują się w okropnych sytuacjach, rozdarci między rodzicami a uczniami. Ale tak, jak nie działalibyśmy jako zastępcy nadużyć w innych okolicznościach, nie możemy pozwolić, aby odrzucenie dzieci przez rodziców kierowało reakcjami i działaniami nauczycieli oraz obroną naszych uczniów». Nauczycielom powiedziano: «Pamiętajcie, rodzice nie mają prawa znać tożsamości swoich dzieci. Tę wiedzę trzeba sobie wypracować»”.

Rodzice przeciwko indoktrynacji LGBT

Wspomniany system nie zakłada współpracy z rodzicem dla dobra dziecka, które może doświadczać wątpliwości na temat swojej tożsamości, lecz z góry zakłada wytworzenie tajemnicy i odbieranie rodzicom autorytetu oraz podstawowych praw.

Często rodzice po wielu miesiącach dowiadują się, że ich dziecko prowadzi podwójne życie, albo policja na wezwanie szkoły przychodzi do domu i odbiera dziecko rodzicom z powodu „ich braków w edukacji na temat płci”.

Taka sytuacja jest możliwa w USA (czy raczej: była możliwa od niedawna) ze względu na zróżnicowany i skomplikowany stan prawny.

„Moi klienci, katolicka rodzina, dostali pewnego dnia telefon ze szkoły – opowiada w rozmowie dla DMWK Vernadette Broyles, prawniczka i założycielka Kampanii na Rzecz Praw Rodziców i Dziecka (Child and Parental Rights Campaign). «Wasza córka jest właśnie transportowana do szpitala w asyście policji» – usłyszeli. Natychmiast udali się do szkoły, gdzie po raz pierwszy poinformowano ich, że od kilku miesięcy ich córka nazywana była chłopięcym imieniem i zaimkiem oraz że była w tym procesie prowadzona przez pracownika placówki. Nigdy wcześniej nikt im nie wspomniał o tym, że dziecko jest asystowane w prowadzeniu podwójnego życia, którego w efekcie nie wytrzymało i targnęło się na swoje życie na terenie szkoły.

Módlmy się razem

„Mamy niedźwiedzice” mówią o sobie, że są przede wszystkim ruchem modlitewnym – organizują i wspierają małe rodzicielskie grupy modlitewne, zachęcają do postu – ponieważ wiedzą, że w zjednoczeniu przed Bogiem jest ich siła.

To jest drugi z ich postulatów, pierwszym jest przerwanie milczenia:

„Jeśli zabijesz mamę niedźwiedzicę, jej młode staną się podatne na atak. Podobnie jeśli uciszysz kobietę, jej dzieci staną się podatne na wroga. Aby przerwać łańcuch milczenia, musimy spotkać Łamacza Łańcuchów, Jezusa!” – piszą.

Trzeci postulat to wzięcie odpowiedzialności obywatelskiej, stanięcie w obronie swojej rodziny we wszystkich sferach życia, w kościele, w pracy, w miejscach publicznych. W ramach wspólnych działań 12 października przed Kapitolem zebrało się 250 tysięcy chrześcijańskich kobiet i mężczyzn, a online w wydarzeniu uczestniczyło 10 milionów osób.

Oprócz modlitwy w Waszyngtonie wybrzmiały dramatyczne świadectwa rodziców pozbawionych dzieci, a także tych, którym udało się odzyskać swoje potomstwo. Były też głosy prawników walczących o prawa rodzin oraz deklaracje, które wspólnie manifestują stanowisko ruchu.

Oto ono:

1. Świętość życia ludzkiego.

2. Płeć biologiczna jest święta i nienaruszalna.

3. Rodzina jest fundamentem zdrowego narodu.

4. Prawo do wolności religii.

***

Od autorki: Materiał powstał przed 20 stycznia 2025 roku i nie jest głosem w dyskusji politycznej, nie zawiera poparcia osób ani poglądów politycznych. Moim celem jest ukazanie problemu, z jakim mierzą się chrześcijanie w konkretnej sytuacji, oraz rozwiązania, jakie powzięli. Mam świadomość wrażliwości tematu i dołożyłam wszelkich starań, aby opisać go w sposób rzetelny i delikatny, nieoceniający nikogo. Zdaję sobie sprawę, że ograniczenie ilościowe materiału nie wyczerpuje tak obszernego tematu.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!