separateurCreated with Sketch.

Na początku liceum zaplanowała samobójstwo. Bóg miał inny plan

Załamana kobieta
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dariusz Dudek - 27.01.25
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Na początku liceum zdecydowała, że odbierze sobie życie. Postanowiła poczekać do końca wakacji, żeby jeszcze skorzystać z wolnego i pojechać na rekolekcje.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Zaczęła planować samobójstwo

Ewa wspomina swoje dzieciństwo z mieszaniną różnych odczuć. Mimo miłości i ciepła rodzinnego, naznaczone było cierpieniem. Od najmłodszych lat zmagała się z tajemniczą chorobą, która wymagała częstych pobytów w szpitalach w całej Polsce. Lekarze nie potrafili jej zdiagnozować. Tygodnie spędzane w samotności na szpitalnych salach powodowały w niej głęboki żal i poczucie niesprawiedliwości. „Patrzyłam przez okno na zdrowych, szczęśliwych ludzi i zastanawiałam się, dlaczego ja muszę tak cierpieć” – wspomina.

Życie szkolne również było trudne. Zaległości w nauce piętrzyły się po każdej hospitalizacji, ale co gorsze, choroba odbierała jej możliwość budowania relacji rówieśniczych. Czuła się ciężarem dla swojej rodziny, mimo ich bezwarunkowej miłości. Te doświadczenia prowadziły ją do myśli, że życie jej samej oraz bliskich byłoby łatwiejsze bez niej. W pierwszej klasie liceum Ewa zaczęła planować samobójstwo.

Przełom na rekolekcjach

Momentem przełomowym okazało się przypadkowe spotkanie z franciszkaninem, który zaprosił ją na rekolekcje oazowe. Choć początkowo niechętnie, postanowiła dać Bogu „ostatnią szansę” – jak stwierdziła w rozmowie z Aleteią. W trakcie rekolekcji usłyszała słowa, które zmieniły wszystko: „Bóg ma dla ciebie wspaniały plan”. Zrozumiała, że jej życie ma wartość, a ona jest kochana i chciana przez Boga.

To doświadczenie otworzyło Ewie drogę do nawiązania relacji z Bogiem. Codzienna lektura Pisma Świętego i przynależność do nowo powstałej wspólnoty w jej mieście przyniosły jej to, o czym od dawna marzyła: głębokie przyjaźnie. Od tamtego momentu przestała obwiniać Boga za trudności i zaczęła patrzeć w przyszłość z nadzieją.

Poszukiwanie powołania

Po maturze postanowiła oddać swoje życie Bogu, wstępując do zakonu sióstr benedyktynek. „Skoro Bóg dał mi tak wiele, sama chciałam Mu oddać swoje życie” – wspomina Ewa. Była przekonana, że to dobra decyzja.

Z czasem uświadomiła sobie, że nie zapytała Boga o Jego wolę wobec niej. Rozmowy z ojcem franciszkaninem i modlitwa pomogły jej odkryć, że życie zakonne nie było jej drogą. W czasie nowicjatu poszła do swojej mistrzyni, by oznajmić jej swoją decyzję. „Okazało się, że mistrzyni była przekonana, że to nie jest miejsce dla mnie, ale chciała dać mi czas, bym sama do tego doszła” – śmieje się kobieta. 

Może małżeństwo?

Ewa nigdy nie marzyła o małżeństwie i założeniu rodziny. Po wystąpieniu z zakonu otworzyła się jednak i na tę możliwość. Co do przyszłego męża postawiła jednak Bogu wysoką poprzeczkę:

„Powiedziała Mu: Panie, jak chcesz, żebym miała męża to musi on przyjąć Cię, jako Pana i Zbawiciela, nie pić alkoholu, jak ja i lubić Włochy, bo chciałabym z nim odwiedzić Asyż” – wspomina ze śmiechem Ewa.

W tym czasie zaczęła studia na KULu, gdzie wstąpiła do Odnowy w Duchu Świętym i po raz pierwszy wzięła udział w kursie nowej ewangelizacji „Paweł”. Prowadziła go Koinonina św. Jana Chrzciciela, pod kierunkiem jej założycieli Jose Prado Floresa oraz o. Ricardo Argenraza. 

„Odkryłam, że to jest zupełnie inny sposób ewangelizacji. Ponownie obudziło się we mnie pragnienie, żeby ewangelizować. Chciałam wstąpić do Wspólnoty Koinonii św. Jana Chrzciciela.”

Miesięczne rozeznanie

Na kursie poznała Pawła, który był wówczas jedynym Polakiem we wspólnocie. Poprosiła go, by załatwił jej miesięczny pobyt we wspólnocie, bym mogła rozeznać, czy to moje miejsc. 

„Pojechałam do Camparmo na miesiąc i tam stwierdziłam, że jednak życie konsekrowane nie jest dla mnie. Brakowało mi tam przyjaźni” – opowiada Ewa. Kobieta wróciła do Polski, ukończyła studia i zaczęła pracę. 

Okazało się, że Paweł, który załatwił jej pobyt we wspólnocie wystąpił z niej. Po jakimś czasie zaproponował spotkanie w Warszawie.

„Rozmawialiśmy z sobą od 7 rano do 15 po południu. W trakcie spotkania pomyślałam, że to chyba ten człowiek, o którego się modliłam: Jezus jest jego Panem, podpisał krucjatę wyzwolenia człowieka no i świetnie zna włoski” – uśmiecha się Ewa. 

Żyć z Ewangelii

Paweł pod koniec ich pierwszej randki oświadczył się Ewie. 

Opowiedział jej, że na to spotkanie jechał ze Słowem, które otrzymał na modlitwie, że ma jechać na to spotkani, bo On przygotował mu żonę. Ewa zgodziła się. Po pół roku wzięli ślub, który pobłogosławił o. Ricardo z Koinonii św. Jana Chrzciciela. Młodzi małżonkowie postanowili żyć z Ewangelii. 

„Poprosiliśmy Pana o Słowo, jak mamy ewangelizować, jako małżonkowie. Bóg powiedział, że będziemy żyć z Ewangelii. Uwierzyliśmy, że skoro Bóg tak mówi, to jest to prawda” – stwierdza kobieta.

Mimo że ich bliscy pukali się w czoło i odradzali im takie działanie, młodzi byli pewni siebie. Założyli wydawnictwo Mighty God i zaczęli tworzyć gadżety związane z wiarą. Było to pierwsze tego typu miejsce w Polsce.

Obfite błogosławieństwo

Dewocjonalia i gadżety, które rozprowadzali podczas głoszonych rekolekcji pozwoli się im utrzymać i zaangażować się w to, co jest dla nich najważniejsze: ewangelizację. 

„Bóg nam na tyle pobłogosławił, że mamy trójkę synów i każdy z nich trwa przy Bogu” – mówi z dumą Ewa. Najstarszy razem ze swoją żoną jeździł na misje do Mongolii. Środkowy jest księdzem „Jedynym Polakiem inkardynowanym do Kościoła w Islandii” – zaznacza Ewa. Najmłodszy studiuje i włącza się w zespół uwielbieniowy, gdyż gra na wielu instrumentach. 

Ewa podkreśla, że kluczem do jej przemiany było pełne zaufanie Bogu. „Kiedy oddałam Mu swoje życie i zaczęłam traktować Słowo Boże na serio, wszystko zaczęło się układać. Boży plan jest zawsze najlepszy” – mówi. Jej historia jest dowodem na to, że nawet w największym cierpieniu Bóg może działać i prowadzić nas ku pełni życia.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!