Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Czy naprawdę wierzymy?
Ateiści to ci, którzy zaprzeczają istnieniu Boga, bogów, boskości w jakiejkolwiek postaci. Agnostycy uważają, że nie istnieją dowody na istnienie lub nieistnienie Boga. Z kolei inni wierzą w istnienie boskości w całym świecie, w różnych jego przejawach, co oznacza panteizm.
Jeszcze następni dają wiarę innym, mniej lub bardziej oryginalnym przekonaniom w tym wymiarze.
Warto się głębiej zastanowić, czy jako osoby wierzące faktycznie akceptujemy prawdy wiary o niebie. Może jedynie akceptujemy i przyjmujemy ten światopogląd, ale bez osobistego zaangażowania. Indywidualne sumienie powinno osądzić, w jakim stopniu osoba zewnętrznie praktykująca rzeczywiście całym sercem, duszą i rozumem podziela prawdy objawione i nimi żyje. Wokół widać wiarę, która jest w gruncie rzeczy jedynie tradycją.
Wiele osób powiela pobożność przodków, nie siląc się na indywidualne tworzenie relacji z Bogiem, a nawet nie zadając sobie najmniejszego trudu, by przeżywać tajemnice wiary. Tymczasem wszyscy, nawet ludzie niewierzący, lubią święta, które są sympatyczne, tradycyjne, wolne od obowiązków zawodowych.
Oddajemy się gorączce zakupów i „magii” świąt, co nie ma wiele wspólnego z wiarą. I chociaż Kościół nawołuje do osobistego przeżywania w wierze tego czasu, to coraz wyraźniej widać, że sacrum zdominowane jest przez komercję, a nawet politykę. Widząc to, odczuwam wewnętrzny sprzeciw i dostrzegam wyraźny dysonans między tym, co czytam w Biblii, a tym, co widzę w Kościele i w społeczeństwie.
Szkodliwe indywidualnie i wspólnotowo jest to, że część wyznawców przybiera jedynie maskę pobożności, kultywuje tradycje i obrzędy, aby widzieli ich sąsiedzi, znajomi, rodzina. To postawa faryzejska. Zbyt często mamy dwie twarze: tę codzienną, w gruncie rzeczy świecką, a nawet reprezentującą profanum, oraz tę „odświętną”, fałszywie religijną. Która z nich jest prawdziwa?
Pobożność jest zachowaniem godnym uznania i szacunku, ale tylko jeśli wypływa z prawdziwej wiary w sercu. W przeciwnym razie jest jedynie dziurawym dzbanem, w którym chcemy przenieść wodę życia na ugór naszych codziennych starań.
Odnaleźć prawdziwą wiarę
Poszukiwanie zrozumienia wiary głosiło wielu, m.in. św. Augustyn, który szukał prawdy na wielu drogach. My tego nie robimy, wolimy trwać w pobożnych przyzwyczajeniach, starając się nie mieszać zbytnio boskości z codziennym życiem.
W niedzielę, idąc na Mszę Świętą, zakładamy swoją maskę, by potem, po powrocie do domu, odłożyć ją na półkę razem z kościelnym ubraniem. Samo chodzenie do kościoła nie wystarczy.
Trzeba mieć jedną twarz na co dzień i od święta, bo inaczej stajemy się niewiarygodni, uczestniczymy w teatrze pozorów, który sami stwarzamy i w którym gramy główną rolę. Opłacona Msza Święta, odstane nabożeństwo, odklepana modlitwa wszystkiego nie załatwią, ba – nie załatwią niczego.
![Wiara nie może być byle jaka, bo i Chrystus nie jest byle jaki! Alfabet ks. Pawlukiewicza](https://wp.pl.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2024/12/shutterstock_1994710667-Duzy.jpeg?resize=300,150&q=75)
Komu wiele dano, od tego będzie się wiele wymagać – mówi Pismo Święte. Powierzchowna pobożność jest bardzo wygodna, twarz autentycznej wiary nie zawsze. Wiara prawdziwa jest wymagająca, pobożność powtarzalna.
Autentyczna wiara to osobowa relacja: ja – On. Moja wiara to droga, którą sam muszę pokonać, dogadać się na niej ze sobą, z ludźmi, z Bogiem. Dialog z własnym „ja” jest początkiem dialogu ze światem.
Celem mnichów, ojców pustyni było zjednoczenie z Bogiem na modlitwie. Od nas nie wymaga się aż takiej doskonałości, ale przynajmniej starań, a nie bierności. Często nauczono nas pobożności, ale nie nauczono wiary, tej postawy sami musimy się nauczyć.
Ewagriusz z Pontu, cytowany już jeden z najsłynniejszych mnichów początków chrześcijaństwa, powiedział: „Obserwuj dokładnie swoje myśli, emocje i namiętności, a potem rozmawiaj z Chrystusem, co one znaczą”.
![Okładka książki „Twarze i maski, czyli dla tych, którzy poszukują własnej tożsamości”](https://wp.pl.aleteia.org/wp-content/uploads/sites/9/2025/01/twarze-i-maski.jpg?resize=620,876&q=75)
Jeśli ze sobą nie umiemy rozmawiać, nie potrafimy też rozmawiać z Bogiem, a wtedy zamiast wiary pozostanie tylko maska pobożności. Fałszywa pobożność prowadzi do pychy, zapatrzenia w siebie, zatracenia prawdziwego „ja”.
Maski pobożności są bardziej popularne, niż nam się wydaje. Bóg jest dla wielu doświadczeniem niedzielnym, świątecznym, jakby aktywował się w aplikacji naszego życia jedynie w określone pory, godziny i dni. Logujemy się do wiary na określony czas, a potem wracamy do codziennych zajęć. Sprzyja temu tendencja, ogarniająca już wszystkie sfery życia, do zdalnego praktykowania swych działań. Stajemy się katolikami, chrześcijanami na odległość. Obserwujemy Kościół, czasem wytkniemy mu jakieś błędy i niedociągnięcia, ale sami wolimy się nie angażować.
Zakładamy wygodną maskę, która chroni przed osądami i opiniami innych. Nie afiszujemy się ani z własną religijnością, ani z jej brakiem. Coraz bardziej wydaje się nam, że jako ludzie XXI w. możemy wszystko, a Bóg czy jakaś wiara w transcendencję do niczego nie są nam potrzebne.
Czy to jeszcze jest maska, czy już nowa twarz?
Artykuł zawiera fragmenty z książki Ryszarda Kuska pt. „Twarze i maski, czyli dla tych, którzy poszukują własnej tożsamości”, wyd. Salwator.