Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Zaczynając rozważania męki Pańskiej dobrze jest najpierw oczyścić naszą pamięć i wyobrażenie z tak wielu słów, jakie usłyszeliśmy już o niej np. podczas nabożeństwa Drogi Krzyżowej czy Gorzkich Żalów. Często kiedy w kościele mówi się o męce Jezusa, kaznodzieje starają się wzruszyć słuchaczy lub wzbudzić w nich poczucie winy. Niestety takie podejście może nam bardzo przeszkodzić w głębokim poznaniu tej tajemnicy.
Czy Jezusa krzyżują nasze grzechy?
Często słyszeliśmy na Drodze Krzyżowej, że z powodu naszej nieczystości Jezus został odarty z szat – to prawda, ale zatrzymanie się na takiej interpretacji męki, która łączy nasze poszczególne grzechy z cierpieniem Jezusa, często prowadzi do fałszywego poczucia winy lub wprost do odrzucenia odkupieńczej roli krzyża. Podejście do męki, które skupia się na naszej za nią odpowiedzialności, które ukazuje jak to nasze grzechy doprowadziły do śmierci Wcielonego Słowa, jest prawdziwe, ale ograniczające duchowy horyzont.
Jezus nie po to wziął na siebie krzyż, abyśmy się biczowali, jak to jeszcze niedawno robiono na procesjach wielkopostnych w Hiszpanii. To prawda, że Jezus przyszedł na ziemię, aby nas wyzwolić z grzechu, ale trudno nam to będzie przyjąć, jeśli skupimy się na naszych grzechach, a nie na Jego miłości. To nie my mamy się zbawić lub pomóc Jezusowi, lecz On ma nas podnieść z naszych słabości. Czasami lżej jest nam współczuć Ukrzyżowanemu lub oskarżać się za nasze winy niż przyjąć prawdę, że jesteśmy słabi, zagubieni i potrzebujemy Jego miłosierdzia.