Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Anatol Kaszczuk (1912-2005) wychowuje się na Kresach. Studiuje na SGGW w Warszawie, a w czasie II wojny światowej jako oficer bierze udział w walkach obronnych Polski. Trafia do obozu jenieckiego dla polskich oficerów w Kozielsku. Pewnej nocy jest przesłuchiwany przez oficera KGB.
- Czy ty się boisz? – pyta KGB-ista.
- Nie – odpowiada Anatol Kaszczuk.
- A dlaczego się nie boisz?
- Bo jestem wierzący i wiem, że mój los nie zależy od pana, ani od pana przełożonych, tylko od Pana Boga.
- A co to jest wiara? – pyta KGB-ista.
Anatol zaczyna tłumaczyć. Twarz oficera, najpierw lodowata, w miarę słuchania zaczyna łagodnieć.
- Dziękuję panu. Wszystko zrobię, żeby pan wyszedł stąd cały – szepcze KGB-ista, gdy Anatol skończył mówić.
I rzeczywiście: wkrótce zostaje wypuszczony z obozu w Kozielsku i unika tragicznego losu, jaki spotyka później polskich oficerów.

„Znajdź dobrą książke o Fatimie”
To nie pierwszy raz, gdy doświadcza nadprzyrodzonej interwencji. Jako trzylatek choruje tak ciężko, że lekarze nie dają mu szans na przeżycie. Zrozpaczona matka zanosi go do kościoła, przed obraz Maryi i trzymając na rękach umierającego, szepcze: „Matko Boża, on jest Twój. Ratuj go”. Dwa dni później chłopiec jest zdrowy. Już jako dorosły Anatol podkreśla, że wtedy i w kilku innych zagrażających życiu sytuacjach ocaliła go właśnie Maryja.

Uratowany z obozu w Kozielsku, zaciąga się do Armii Andersa i z nią przedostaje na zachód. Żołnierze dochodzą do Monte Cassino, gdy Kaszczuk zgłasza się do służby lotniczej i wyjeżdża na szkolenia na nawigatora do Kanady.
„W sierpniu 1944 roku w Toronto dociera do niego wiadomość o upadku powstania warszawskiego i wymordowaniu rzeszy mieszkańców stolicy. Zdruzgotany, pyta Maryję: «Dlaczego tak się stało? Czemu nie obroniłaś mojej Warszawy?»” – wspomina ks. Zdzisław Ciżmiński z Zamościa, późniejszy współpracownik Anatola Kaszczuka i prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Anatola Kaszczuka.
Nie umiejąc znaleźć odpowiedzi, zadaje to pytanie księdzu w konfesjonale. „Znajdź dobrą książkę o objawieniach w Fatimie” – słyszy w odpowiedzi. To były czasy, kiedy treść orędzia, jakie Łucja otrzymała w latach 1925 i 1929 w Fatimie, była niemal nieznana. Gdy Anatol znajduje książkę, czyta ją całą noc. Dociera do niego, że gdyby ludzie posłuchali rad Maryi, drugiej wojny światowej mogłoby nie być, a świat mógłby wyglądać inaczej. Przyjmuje całym sercem prośbę Matki Bożej, by codziennie odmawiać różaniec i praktykować pierwsze soboty miesiąca – nabożeństwo wynagradzające, które ustanowiła Maryja w Fatimie, by zapobiec wojnie.
Głos na modlitwie
Jest rok 1946, Irlandia. Anatol, zachwycony przesłaniem Maryi, wstępuje do dominikanów, zakonu znanego z umiłowania różańca.
„Podczas jednej z modlitw słyszy głos: «Poznaj Legion Maryi». Za radą swojego mistrza duchowego o. Anzelma Moynihana opuszcza nowicjat i jedzie do Franciszka Duffa, założyciela Legionu Maryi, do Dublina” – mówi ks. Zdzisław Ciżmiński.
„Franciszek Duff (1889-1980), dziś kandydat na ołtarze, zebrał wokół siebie grupę młodych ludzi, którzy wspólnie modlili się na różańcu, wczytywali w orędzie fatimskie i Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwika Marii Grignion de Montfort i poszukiwali odpowiedzi na pytanie: Co zrobić, by Bóg był bardziej kochany?– wyjaśnia ks. Ciżmiński. – Z tej grupy powstało stowarzyszenie katolików świeckich Legion Maryi, którego misją jest wierne naśladowanie Maryi w jej świętości oraz współpracy z Chrystusem w dziele zbawienia świata”.
Ta działalność zafascynowała Anatola Kaszczuka. Zrozumiał, że jako żołnierz, który do tej pory walczył z karabinem w dłoni, teraz ma walczyć w sposób, o jakim mówi Matka Boża: o świętość swojej duszy i dusz innych osób.

Fiasko procesu: jak modlitwa pokonała system
Franki Duff, z którym się zaprzyjaźnia, wysyła go do Polski, by tu założył Legion Maryi. „Po sowieckim obozie szukałem na globusie, gdzie jest najdalsze miejsce od Kozielska. Tam chciałem zamieszkać. W Kanadzie. A tu każą mi wrócić na tereny, gdzie rządzą Sowieci” – myśli.
6 stycznia 1948 roku dociera do Polski. Przez znajomego kapłana, ks. Edwarda Niećko, proboszcza parafii św. Michała Archanioła, trafia do Lublina i zakłada Legion Maryi m.in. w trzech lubelskich parafiach. Niestety, już w 1949 roku w wyniku działania władz komunistycznych zlikwidowano większość stowarzyszeń kościelnych – działalność Legionu Maryi także zamiera. Dwa lata później komuniści przygotowują pokazowy proces przeciwko Anatolowi Kaszczukowi za wprowadzenie do Polski „zachodniej agentury”. Anatol jest wtedy nauczycielem języka angielskiego w seminarium w Katowicach.

„Otrzymuje od Matki Bożej natchnienie, że modlitwą różańcową może ten proces zlikwidować – wspomina ks. Ciżmiński. – Organizuje więc silną grupę, która modli się na różańcu, i ostatecznie do procesu nie dochodzi”.
„Zadaniem Legionu Maryi było pogłębianie wiary, wychowywanie ludzi do jej obrony oraz kształtowanie postaw patriotycznych – podsumowuje ks. Ciżmiński. – Formacja, jaką zapewniał Legion, była w tamtych czasach w komunistycznej Polsce bardzo potrzebna”.

Reaktywacja Legionu Maryi
Okazja do reaktywacji Legionów Maryi nadarzyła się w latach osiemdziesiątych. O ponowne powołanie Legionów w Ojczyźnie prosił w 1982 roku jego przedstawicieli także Jan Paweł II.
„Anatola Kaszczuka poznałem rok później w domu rekolekcyjnym sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w Łabuniach pod Zamościem – mówi ks. Ciżmiński. – Podczas śniadania spojrzał na mnie i zapytał: «Księże, pomożesz mi na nowo założyć Legion Maryi w Polsce? »”.
Tak się stało. Ks. Ciżmiński jeździł po parafiach z wysłanniczką, Irlandką Clair Connolly-Pater,która została przysłana do Polski, aby wspierać odradzające się struktury Legionu Maryi, i ułatwiał kontakt z proboszczami.
„Dziś Legioniści Maryi działają na terenie niemal całej Polski – mówi ks. Ciżmiński. – W samej diecezji zamojsko-lubaczowskiej jest ok. 700 aktywnych członków i około 1500 wspierających”. Tym samym pragnienie Anatola Kaszczuka się spełniło.
Anatol Kaszczuk jeździł także jako apostoł Maryi innych krajach: aż po stany Zjednoczone i Filipiny, głosząc orędzie fatimskie.

Walka o pielgrzymkę
Jednym z jego wielkich dzieł było zorganizowanie Jerycha Różańcowego. Pierwsze takie wydarzenie miało miejsce od 1 do 7 maja 1979 roku, tuż przed pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Władze komunistyczne robiły wszystko, żeby papież nie przyjechał. Anatol Kaszczuk otrzymał wtedy na modlitwie światło, by zorganizować na Jasnej Górze 7-dobową modlitwę w intencji przyjazdu papieża – na wzór opisanego w starym Testamencie 7-dniowego oblężenia Jerycha. Warszawski biskup pomocniczy Zbigniew Józef Kraszewskii ordynariusz częstochowski bp Stefan Bareła wyrazili zgodę.
- Na 1 maja szykujemy się na wizytę papieża – wyjaśnił Anatolowi ówczesny przeor Jasnej Góry, słysząc proponowany termin modlitwy.
- Nie jest jeszcze pewne, czy papież przyjedzie – odpowiedział Anatol.
Rzeczywiście, komunistyczne władze znów wstrzymały przyjazd papieża. Od 1 do 7 maja 1979 r. przez siedem dni i nocy modlono się na Jasnej Górze, by pielgrzymka Jana Pawła II stała się możliwa. Dopiero po tym czuwaniu udało się doprowadzić do przyjazdu 2 czerwca 1979 r.

„Później zawsze organizowaliśmy takie Jerycha, gdy Jan Paweł II wyjeżdżał poza granice Włoch – mówi ks. Zdzisław Ciżmiński. – Chcieliśmy w ten sposób chronić go przed zamachami, na które był narażony. Zorganizowaliśmy też nieustanny różaniec papieski, w którym modliły się za niego tysiące ludzi. W samej diecezji lubelskiej powstały trzy księgi, w których zapisywali się odmawiający ten różaniec: pierwsza obejmowała 3500 osób, druga – 5000 osób, trzecia – 7000”.
Totus Tuus
„Nazywał siebie Totus Tuus – wspomina ks. Zdzisław Ciżmiński. – Mówił o sobie: «Jestem mały Totus Tuus», podczas gdy Jana Pawła II określał: Wielki Totus Tuus”.
Prośbie Maryi z Fatimy pozostaje wierny przez całe życie. Propaguje orędzie fatimskie, modli się na różańcui odprawia nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca do ostatnich dni.