Na taką śmierć nie można się przygotować. Spada na nas nagle i tak dorosłych, jak i dzieci skazuje na całe mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Jak towarzyszyć najmłodszym podczas żałoby w obliczu tylu nurtujących je wątpliwości?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Istnieją takie tragedie, które w jednej chwili wywracają do góry nogami życie całej rodziny: ojciec ginie w wypadku samochodowym, nastolatek spada w przepaść w górach, dziecko topi się w morzu… Cierpienie zawsze jest bardzo trudne do zniesienia, ale wydaje się jeszcze bardziej niezrozumiałe, kiedy dopada nas nagle, znienacka.
Z ust dziecka nie znika wtedy pytanie „Dlaczego?”. A my czujemy się wobec niego bezradni, głównie wtedy, kiedy nasze serce przepełnia smutek czy bunt. Dzieci jednak odczuwają potrzebę swobodnego stawiania pytań sobie i nam, bez żadnego tabu, a nie zaczną tego robić, dopóki nie poczują, że jesteśmy gotowi przyjąć je ze wszystkimi ich wątpliwościami.
Wysłuchajmy dziecko, zanim odpowiemy na jego pytania
Otworzyć się na pytania dziecka nie oznacza najpierw na nie odpowiedzieć, ale najpierw ich wysłuchać. To właśnie tego dziecko potrzebuje najbardziej, abyśmy potrafili prawdziwie się w nie wsłuchać i nie projektować tego, co nas nurtuje na jego pytania. Jednak, wszyscy wiemy, jak trudnym zadaniem jest słuchać, zwłaszcza wtedy, kiedy przepełnia nas żal czy niepokój. Tym bardziej w takich sytuacjach zdarza się, że bardziej koncentrujemy się na tym, by udzielić dziecku właściwej odpowiedzi, niż na tym, by rzeczywiście wysłuchać pytania.
„Słuchać” można nie tylko uszami, ale również oczyma (wyraz twarzy dziecka jest tak samo wymowny jak słowa, a może nawet bardziej), całym ciałem (jeżeli tylko udajemy, że słuchamy, a duchem jesteśmy nieobecni, dziecko świetnie to wyczuje), sercem oświeconym przez własny umysł (aby wychwycić niewypowiedziane pytania, ukryte pod tymi, które dziecko formułuje).
Nie udzielajmy gotowych odpowiedzi
Otworzyć się na pytania dziecka nie oznacza zaproponować gotowego rozwiązania, ale pomóc dziecku zbliżyć się do odpowiedzi, którą samo odkryje. Uwaga, prawda nie jest względna. Istnieje jedna Prawda, której musimy uczyć. Ale odpowiedź, która przerasta dziecko na nic mu się nie zda. To trochę tak, jakbyśmy dali mu do jedzenia pokarm, którego nie jest w stanie strawić.
Istnieją natchnione traktaty teologiczne o Tajemnicy Odkupienia, ale dobrze wiemy, że nawet gdybyśmy przeczytali je dziecku, nie znajdzie ono w nich odpowiedzi na swoje pytania dotyczące cierpienia. Ono potrzebuje znaleźć swoją odpowiedź, czyli taką, która zaspokoi jego najgłębsze oczekiwania w zależności od jego wieku, charakteru, wydarzeń, które są źródłem pytań etc.
Pomóżmy dziecku samodzielnie znaleźć odpowiedź
Wszystkie pytania dziecka, nawet nie wiadomo jak trudne, zasługują zawsze na szczerą odpowiedź. Maluchy, celując w sedno, mają czasami bardzo bezpośredni sposób zadawania pytań. Może pojawić się w nas pokusa, by odpowiedzieć wymijająco, udać, że nie dosłyszeliśmy, odwrócić pytanie lub, co gorsza, skłamać w przekonaniu, że brzmimy wiarygodnie. Wyzwala jednak wyłącznie prawda.
Pomóc dziecku w odkryciu własnej odpowiedzi oznacza towarzyszyć mu w drodze, a to niełatwe zadanie. Najprościej byłoby udzielić gotowej odpowiedzi, ponieważ wtedy nie musielibyśmy się angażować. Tymczasem, by dobrać odpowiedź do konkretnego dziecka, trzeba go uważnie słuchać, w postawie miłości i szacunku. To prowadzi nas do współodczuwania, do wystawienia się na jego cierpienie, niepokoje i wątpliwości.
Czasami nie mamy odwagi skonfrontować się z reakcją dzieci w obliczu nieszczęścia, ponieważ sami czujemy się potwornie zagubieni i słabi: „Nie mogę o tym rozmawiać, gdyż wiem, że się rozpłaczę, a ja chcę, żeby dzieci widziały we mnie, swojej matce, silną osobę”. Ale można być silnym i kruchym jednocześnie. Dzieje się tak, kiedy zaakceptujemy własną słabość, aby Pan mógł napełnić nas swoją siłą.
Wzywajmy pomocy Ducha Świętego
Tym, czego nasze dzieci najbardziej potrzebują, to nie rodzice modelowi, ale tacy, którzy są blisko, „cisi i pokorni sercem”. Wszystkie odpowiedzi na nasze pytania w obliczu dramatu cierpienia i śmierci mogą pochodzić tylko od Pana.
Jedynie On może dać nam zrozumieć tę tajemnicę, jedynie On może dać nam siłę do życia pomimo nieznośnego ciężaru, jedynie On może nas napełnić radością Zmartwychwstania w najczarniejszej godzinie. Dlatego właśnie słuchając pytań naszych dzieci, otwierając się na ich cierpienie i sprzeciw, nie pozostaje nam nic innego niż powtarzać niestrudzenie: „Przyjdź, Duchu Pocieszycielu!”.
Christine Ponsard
Czytaj także:
Co pomaga odzyskiwać poczucie wpływu na swoje życie?
Czytaj także:
Wdowcy. Jak dalej żyć bez ukochanej osoby?