Wiele osób porzuca praktykę modlitwy w momencie, kiedy zaczyna im ona przychodzić z trudem albo też dlatego, że w ich mniemaniu niczemu nie służy. Mają całkowicie błędne wrażenie, że utraciły radość z bycia chrześcijanami.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Radość jest chrześcijańska, ponieważ obok pokoju jest owocem Miłości. Ten, kto żyje Bogiem i w Bogu, karmi się Eucharystią i przebaczeniem, a szczególnie ten, kto o tym świadczy, kochając bliźnich tak, jak Jezus ich umiłował, zawsze tryska radością, ponieważ odnalazł Pana i cieszy się Jego obecnością. Rzecz w tym, że radości nie zawsze towarzyszy przyjemność.
Przyjemność to radość postrzegalna na poziomie zmysłów, namiętności, ciała. Jest wybuchem radości duszy, ale życie rządzi się innymi prawami niż tylko ustawiczna satysfakcja. Aczkolwiek nasze pokolenie oddaje się wyłącznie rzeczom, które sprawiają przyjemność. Kiedy przychodzi moment próby czy pokusy lub też wkrada się rutyna, przyjemność maleje, a nawet czasem znika. Dzieje się tak czasami z modlitwą.
Uwaga na pułapkę diabła
Możliwe, że kiedyś było nam łatwiej się modlić. Modlitwa nas wzmacniała i ubogacała. Dziś przychodzi z trudem, nie niesie nas, a przede wszystkim „niczego nam nie daje”. Jeżeli czujemy, że zatraciliśmy chrześcijańską radość, jesteśmy w błędzie. Zwyczajnie pomyliliśmy odczuwanie przyjemności z radością duszy. Jeżeli przestaniemy się modlić dopóki nie powróci przyjemność, o czym będzie to świadczyło?
Z takim podejściem możemy się spotkać nawet u osób, które poważnie traktują swoje życie wewnętrzne, nawet wśród duchownych: „kiedy nie mam ochoty na modlitwę, to się nie modlę”. Wtedy wszystkie wymówki świata stają nam przed oczami, aby tylko utwierdzić nas w tej decyzji. To pułapka wymyślona przez diabła. Po czym na swoją obronę często sięgamy po zdanie: „To nasze pokolenie już takie jest, jesteśmy słabi etc.”. Tu dochodzi do głosu pokusa znużenia duchowego, na którą narażone są wszystkie pokolenia. Acedia, czyli duchowa apatia, polega na dobrowolnej rezygnacji, utrwalanej, a zatem grzesznej, pomimo pilnej konieczności modlitwy. To pokusa duchownych.
Modlitwa jest spotkaniem duszy z Bogiem, a On zawsze przychodzi. Czy my przyjdziemy tylko wtedy, gdy będziemy mieli ochotę? Byłoby to nie tylko ogromnym faux-pas z naszej strony, lecz przede wszystkim błędem: tylko Bóg może napełnić nas radością, kiedy najbardziej jej potrzebujemy.
Brat Thierry-Dominique Humbrech
Czytaj także:
Powierzaj Ojcu swoich bliskich przy pomocy tej pięknej modlitwy świętej Tereski od Dzieciątka Jezus
Czytaj także:
Elementarz skutecznej modlitwy