separateurCreated with Sketch.

Jak na co dzień dążyć do świętości?

MORNING COFFEE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Edifa - 26.05.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wszyscy jesteśmy wezwani do świętości. Ale jak to przekłada się na nasze codzienne życie?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie oglądajmy się w przeszłość ani nie wybiegajmy w przyszłość. Bóg zaprasza nas do świętości tu i teraz, dzisiaj, takich, jacy jesteśmy, tam, gdzie jesteśmy. Oczywiście, trzeba uwzględniać nasz bagaż doświadczeń, tę bazę, która pozwala nam lepiej stawiać czoła aktualnym zadaniom, ale nie warto z rozrzewnieniem wracać do przeszłości czy też rozpamiętywać swoje błędy. Dziękujmy za to, co było dobre, przepraszajmy za nasze grzechy, wrzucając wszystko w ocean miłosierdzia i koncentrujmy się raczej na tym, co jest, niż na tym, co minęło. To samo dotyczy przyszłości.

Zawsze istnieje ryzyko, że pobłądzimy w gąszczu mrzonek i planów, zapominając, że na jutro pracujemy dzisiaj albo też że pozwolimy, by ogarnął nas strach, zapominając, że lęk przed krzyżem jest gorszy od krzyża samego w sobie.

Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,34).

Unikajmy pułapek Złego, który usiłuje odwrócić naszą uwagę od Bożego dzisiaj. Poszukujmy świętości dzień po dniu, w najdrobniejszych szczegółach codzienności!

Obowiązki stanu zawsze mają pierwszeństwo

Ojciec rodziny nie ma tych samych obowiązków co mnich, uczeń szkoły podstawowej czy też starsza pani. Dlatego też każdy z nich funkcjonuje według zadań wynikających z jego życiowej sytuacji. Możliwe, że Pan Bóg będzie od nas wymagał rzeczy nadzwyczajnych, tak jak uczynił to w przypadku tej czy innej wybitnej postaci w historii Kościoła. Ale w pierwszej kolejności oczekuje, że wypełnimy nasze zwyczajne powinności, wkładając w nie dużo miłości.

Odrabianie lekcji, pisanie sprawozdania, zmywanie naczyń, wyrzucanie śmieci – to tamtędy biegnie droga do świętości. Kiedy jakaś inicjatywa, niezależnie jak szlachetna i ekscytująca by była, odrywa nas od obowiązków stanu i prowadzi do zaniedbywania współmałżonka, dzieci, studiów czy pracy, możemy na tej podstawie wnioskować, że nie pochodzi od Ducha Świętego.

Praktykujmy postawę miłosierdzia

Dążenie do wypełniania woli Bożej bez postawy miłosierdzia naraża nas niechybnie na pychę albo rozpacz: jeżeli zdołam dokonywać pięknych rzeczy, dojdę do przekonania, że jestem w stanie osiągnąć świętość o własnych siłach; jeżeli, natomiast, nie uda mi się dotrzymać moich dobrych postanowień, ogarnie mnie frustracja. W obu przypadkach niestety pozostanę zamknięty na miłość Bożą, gdyż nie stanę się ubogi sercem.

Choć świętość wyraża się w konkretnych uczynkach miłości, nie wolno nam zapominać, że nie jest dziełem człowieka, ale bezinteresownym darem pochodzącym od Boga. Postawa miłosierdzia, jaką mamy żyć na co dzień, przekłada się na naszą zdolność do przebaczania i szukania przebaczenia, na życzliwe i pozbawione krytycyzmu nastawienie do bliskich, na sposób, w jaki potrafimy przyznać się do naszych ograniczeń i poprosić drugiego o pomoc, na pokorny ton naszej modlitwy: „Panie, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem!”.

Rozwijajmy nasze talenty

Wystrzegajmy się fałszywej skromności, która tylko kamufluje nasze tchórzostwo i lenistwo. Oczywiście, „kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11), ale czasami jest znacznie wygodniej zajmować ostatnie miejsce, a jednocześnie zwolnić się z obowiązku podejmowania odpowiedzialnych zadań i rozwijania własnego potencjału. Pokora opiera się na prawdzie. Chodzi o to, by dostrzegać wszystkie skarby, jakie Bóg złożył w naszej duszy, pamiętając zarazem, że zostały nam powierzone po to, abyśmy wydali owoc. A świętość polega na tym, by być tam, gdzie pragnie nas mieć Bóg: nieważne, czy na czele wielkiej firmy czy też na kasie w supermarkecie, pod warunkiem, że będzie to miejsce, na które zostaliśmy wezwani.

Szukajmy najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie nam przydane. Dokonujmy wyborów w oparciu o nasze powołanie do świętości. Ustalmy priorytety, szczególnie w kwestii wychowania: jeżeli naszym głównym celem będzie pomoc dzieciom w dążeniu do świętości, część trosk zejdzie na drugi plan.

Wybierajmy „najlepszą cząstkę”, nie dajmy się wytrącić z równowagi błahostkom, nie niepokójmy się tym, co się dzieje dokoła, nie traćmy energii na realizację celów, jakie podsuwa nam ten świat: nasze podejście do większości problemów zmieni się, kiedy zobaczymy je w świetle naszego powołania do wieczności. Uczyńmy sobie życie prostszym, pragnąc tylko jednego: pełnić wolę Bożą.

Christine Ponsard

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.