Choć Biblia nie jest podręcznikiem finansów, zawiera liczne praktyczne i cenne porady, które wszystkim nam mogą pomóc lepiej zarządzać naszymi pieniędzmi i mieć do nich właściwe podejście.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Czy to grzech, kiedy chcemy zarabiać pieniądze (bądź dużo pieniędzy)? Czy powinniśmy od nich stronić, żyć tak, jakby ich nie było, czy też je pomnażać? Na czym polega odpowiedzialne gospodarowanie pieniędzmi? Czy są one złem koniecznym? Jeżeli co pewien czas zrobimy sobie „rachunek sumienia” z naszego stosunku do pieniędzy i dóbr materialnych, będziemy potrafili lepiej zarządzać własnym budżetem. Ksiądz Pierre Debergé, autor książki “L’Argent dans la Bible – Ni riche ni pauvre” (fr. Pieniądz w Biblii – ani bogaty, ani biedny), podsuwa nam w tej kwestii kilka wskazówek.
Christine Ponsard: Co Biblia mówi à propos pieniędzy?
Ks. Pierre Debergé: Od pierwszych stron przestawia materialne bogactwa z pozytywnej strony. Przyczyniają się one do szczęścia człowieka i są znakiem dobroci Boga. Na początku są nawet postrzegane jako zapłata za wierność człowieka, podczas gdy ubóstwo uznaje się za karę Bożą. To postać Hioba wprowadza rozłam pomiędzy bogactwo a wierność: na własnym przykładzie przekonuje się on, że bogaty to niekoniecznie ktoś sprawiedliwy, a biedny to grzesznik. Prorocy, ze swej strony, będą często napominać tych, którzy bogacą się kosztem ubogich. Wystarczy zajrzeć do Księgi Proroka Amosa! Stopniowo biedak, który był uważany za przeklętego, zaczyna jawić się jako wybraniec Boży.
Czy bogacze są przeklęci?
Nie. Kiedy Jezus mówi: „Biada wam, bogaczom!” (Łk 6, 24), nie chodzi o jakieś przekleństwo, ale o skargę. Jezus ubolewa nad losem tych, którzy czują się tak syci, że nie oczekują już niczego ani od Boga, ani ze strony braci. Słowo Boże nie potępia bogactw. Wyczula nas na związane z nimi niebezpieczeństwo. Każdy z nas tego doświadczył. Pieniądze mają w sobie coś pociągającego, szybko wpadamy w ich pułapkę, pogrążają nas w złudnym poczuciu bezpieczeństwa. Niepostrzeżenie, jeżeli nie będziemy się mieli na baczności, zaczniemy pokładać w nich całą naszą ufność. Zapewniają nam pozorne szczęście i w ten sposób odcinają nam drogę do prawdziwej szczęśliwości. Oto dlaczego Chrystus mówi: „Biada wam, bogaczom!”.
Jaki jest osobisty stosunek Jezusa do pieniędzy?
Wie, jak bardzo są ważne w życiu codziennym, o czym świadczą liczne przypowieści. Poza tym ewangelista Jan wspomina o wspólnym trzosie pozostającym do użytku Jezusa i Jego uczniów (J 12, 6; 13, 29), a Łukasz pisze o kobietach, które szły za Jezusem i Dwunastoma i „usługiwały im ze swego mienia” (Łk 8, 3). Jezus w żadnym wypadku nie gardzi pieniędzmi. Sam w sobie pieniądz nie jest ani dobry, ani zły. Jest narzędziem. Ale narzędziem niebezpiecznym, co Jezus powtarza z naciskiem. Te przestrogi szczególnie mocno wybrzmiewają w Ewangelii Łukasza. Na przykład w przypowieści o ubogim Łazarzu (Łk 16, 19-31): bogacz nawet nie był w stanie dostrzec, że u bram jego pałacu leży żebrak; to zaślepienie jest jego najcięższym grzechem.
Pieniądze faktycznie przeszkadzają nam zauważać bliźnich. Wznoszą mur, który nas od nich odgradza. Odbierają nam wzrok i słuch. We wspomnianej przypowieści Jezus przez usta Abrahama mówi, że „choćby kto z umarłych powstał”, ludzie zniewoleni posiadanym bogactwem nie dadzą się przekonać, że powinni zmienić swoje życie. Są głusi na wszelką krytykę tego, jak żyją – nie słyszą niczego poza głosem pieniądza. To niebezpieczeństwo zagraża nam wszystkim. Wcale nie trzeba posiadać dużo pieniędzy, by stać się ich niewolnikiem!
Jak, w takim razie, można się wydostać z pułapki, jaką zastawiają na nas pieniądze?
Stawiając Boga na pierwszym miejscu. Ponieważ, jak mówi nam Jezus, „gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12, 34). Trzeba wybrać: „gromadzić dobra dla siebie” albo „bogacić się przy Bogu”. W pierwszym wypadku stajemy się niewolnikami własnych pieniędzy, czyli samych siebie. W drugim, przyjmujemy nędzę naszej kondycji, aby pozwolić się ubogacić Bogu. Uczymy się otwierać na Boga, a co za tym idzie, na naszych bliźnich. Ten wybór nie mieści się w kategoriach moralności, ale wiary.
Co konkretnie mamy robić?
Modlić się i dawać. Na modlitwie wyzbywamy się samych siebie, aby otworzyć się na Boga. Pozwalamy Duchowi Świętemu przemieniać całe nasze życie, również w tym najbardziej materialnym wymiarze. Służąc Bogu, uczymy się nie szukać w pieniądzach tego, czego nie mogą dać oraz używać ich w prawdzie o tym, kim w istocie jesteśmy: dziećmi Boga.
Dar, tymczasem, ukazuje naszą wolności względem pieniądza. Stary Testament wzywał do dawania z tego, co zbywało. Chrystus prosi o to, by dawać nawet z tego, co jest nam potrzebne. Czasami trzeba odważyć się na szalony dar, by w każdej chwili być gotowym na ofiarowanie tego, czego oczekuje od nas Bóg. Ile ? Każdy musi sam to rozeznać. Ojcowie Kościoła nauczają, że im więcej ubogich jest wokół nas, tym więcej trzeba dawać. Ten wymiar dzielenia się i bezinteresownego daru stanowi podstawę wszelkiej formacji chrześcijańskiej. A u jej początków leży przykład.
Czy tak naprawdę pieniądze to nie zło konieczne?
Nie! Pieniądze są środkiem danym od Boga na to, by służyły wszystkim. Gardząc pieniędzmi, gardzimy tymi, którzy niezbędnie potrzebują ich do życia. Kiedy traktujemy pieniądze jak zło konieczne, eliminujemy z naszej duchowości wymiar cielesny. Trzeba wystrzegać się źle rozumianej duchowości, która unika angażowania się w każdy aspekt ludzkiej egzystencji! Nie możemy udawać, że pieniądze nie istnieją! Przeciwnie, powinniśmy widzieć w nich przestrzeń, w której Bóg wzywa nas do służby braciom.
Tak naprawdę pogarda i ubóstwianie pieniądza sprowadzają się do tego samego, ponieważ w obu przypadkach nie stawiamy go na właściwym miejscu i rozmijamy się z naszym przyrodzonym powołaniem wyrażającym się w służbie Bogu i bliźnim za pomocą środków, jakie On nam oddaje do dyspozycji. W obu przypadkach dochodzi do pewnego rozdźwięku między naszą duchowością a codziennością: z jednej strony pozostaje Bóg, a z drugiej szeroko rozumiane pieniądze (w zakresie uczuciowym, społecznym i politycznym). Prawdziwe życie duchowe nie powinno oddalać nas od naszych konkretnych obowiązków. A przecież gospodarowanie finansami do nich należy.
W jaki sposób Słowo Boże może pomóc nam właściwie zarządzać własnym lub firmowym budżetem?
Poprzez odpowiednią hierarchię priorytetów: jedynie wybór Boga może zapewnić niezbędną wolność do tego, by należycie korzystać z zasobów materialnych. Ta wolność będzie się wyrażała w zdolności dawania, dawania z radością. Ale dawanie to nie wszystko. Dar nie może tuszować naszego lenistwa czy marnotrawstwa: nie zwalnia nas z obowiązku odpowiedzialnego gospodarowania naszymi pieniędzmi. Nikt nie ma prawa lekkomyślnie zarządzać dobrami materialnymi, szczególnie jeśli, jak to często zdarza się w przypadku Kościoła, pochodzą one z datków czy zbiórek. A nawet kiedy chodzi o pieniądze zarobione własną pracą, nie powinniśmy robić z nimi byle czego. Zawsze stanowią pewne bogactwo, które jest nam powierzone przez Pana na użytek wszystkich. My wyłącznie nim zarządzamy.
Czym dla księdza jest odpowiedzialne gospodarowanie pieniędzmi w świetle Ewangelii?
To gospodarowanie ma na celu w pierwszej kolejności walkę z ubóstwem. Nikt nie powinien przywyknąć do zgorszenia i grzechu, jakie niesie ze sobą obecność ubogich, czyli tych, którym wbrew woli przychodzi żyć w niedopuszczalnych warunkach. Każda sytuacja, w której ktoś doświadcza biedy jest obrazą względem samego Boga. Sprzeciwia się bowiem Jego planowi, który zakłada, że każdy człowiek ma być kochany i traktowany z szacunkiem ze względu na to, kim naprawdę jest.
Christine Ponsard
Czytaj także:
7 sposobów, by zaoszczędzić pieniądze w domowym budżecie
Czytaj także:
4 ciekawostki o pieniądzach, po których inaczej spojrzysz na zawartość swojego portfela