Na ten wakacyjny okres Aleteia proponuje pięć niezwykłych listów, których lektura pozwoli ci przenieść się w czasie do różnych etapów życia. Dzisiaj czeka na nas list skierowany do nienarodzonego jeszcze dziecka – mistrza prostoty i życia wewnętrznego, który poprowadzi nas do tego, co najważniejsze.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kochane dzieciątko!
Masz duszę od momentu poczęcia i rozumiesz tajemnice zakryte przed mądrymi i roztropnymi. Ty nas prowadzisz do istoty tego, co niewidzialne i zdradzasz nam taki oto sekret: wartości życia nie sposób zmierzyć, zważyć czy policzyć. Zachęcasz nas, wsłuchanych w bicie twojego serduszka w łonie mamy, byśmy przestali przykładać do naszych dni miarę obiektywnych osiągnięć. Dorośli mają obsesję na punkcie tego, by ich życie było nieprzerwanym pasmem sukcesów. Niewielu z nich troszczy się o to, aby jednym z nich była śmierć… Na czym polega takie udane życie? Czy przypadkiem nie na tym, że pniemy się po drabinie społecznej i zawodowej, kończymy świetną szkołę, pobieramy się, mamy dzieci… i „umieramy nieszczęśliwi, niczego nie żałując”, jak słyszymy w pewnej piosence? Wszystkie te rzeczy są dobre, ale jeżeli do rangi absolutu wyniesiemy dokonania widoczne, materialne i namacalne, w takim razie twoje życie jest przegrane…
Umknęło naszej uwadze to, co stanowi o wartości życia, a ty powierzasz nam skarb ubogich duchem i śpiewasz za psalmistą tę pieśń dzieciństwa (Ps 131): “Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. Izraelu, złóż w Panu nadzieję odtąd i aż na wieki!”.
Ty nas uczysz, jak wprowadzać „ład i spokój do naszych dusz”, nas, którzy żyjemy w ciągłym zamęcie i hałasie. Ty uczysz nas również, jak być zależnym od drugiego, ty, które jesteś związane z łonem matki poprzez jej oddech i krew. Zbyt często zapominamy, że przestrzeń naszego życia rozciąga się tylko w sercu drugiego, a w ostatecznym rozrachunku w sercu Boga. Dopóki tego nie zrozumiemy, zawsze będzie nam ciasno we własnym sercu. Ty nam wyjaśniasz to, czego nie ma w książkach, czyli to, co Bóg chce powiedzieć, kiedy w gorejącym krzewie objawia swoje tajemnicze imię: „Powiesz faraonowi – temu, który zabija dzieci i ciemięży lud, czyniąc z niego niewolników – Jestem, który jestem”.
Bóg daje się poznać za pośrednictwem tego, kim jest, a nie tego, co robi. To oznacza, że nie pozwala się On zmierzyć przez rzeczy materialne czy osiągnięcia. Bóg po prostu jest. Już nie mamy w zwyczaju mówić tak jak kiedyś „Jestem tym, kim jestem”, ale wolimy powtarzać „Jestem tym, co posiadam, tym, co robię”.
Maleńkie dzieciątko, przypominasz Boga. Zachęcasz nas, byśmy cieszyli się z roli „sług nieużytecznych” (Łk 17, 10) w tym świecie, w którym człowiek coraz częściej staje się przedmiotem handlu. Ty niczemu nie służysz, tak, jak piękno czy istota rzeczy. W tym właśnie tkwi twoja niepodważalna wielkość. Jakże to wspaniałe być bezużytecznym, być ukochanym za to, kim się jest, a nie za to, co się daje. Bóg powołał cię do istnienia ze względu na ciebie samego.
Małe dzieciątko, mistrzu prosty i życia wewnętrznego, ja z całą pewnością zbyt dużo straciłem z okresu dzieciństwa. Pomóż mi do niego wrócić poprzez postawę świętości.
Ks. Luc de Bellescize
Czytaj także:
Obalamy 5 popularnych mitów o ciąży
Czytaj także:
5 rzeczy, które warto zrobić w trzecim trymestrze ciąży