Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Było to w latach 70. ubiegłego stulecia, w okresie wielu „innowacji” w zakresie liturgii. Dorothy Day poprosiła młodego kapłana o odprawienie mszy świętej w siedzibie pisma „Catholic Worker”. Młody prezbiter zrobił coś, co uważał za bardzo na czasie i do tego nietuzinkowe – zapytał, czy może pożyczyć od Dorothy kubek do kawy. Day znalazła coś w kuchni i podała mu, a on wykorzystał kubek jako kielich mszalny.
Po Eucharystii Dorothy odebrała kubek, znalazła małą łopatkę i wyszła do ogrodu. Tam uklękła, wykopała dołek i ucałowawszy kubek, zakopała go w ziemi.
Tym prostym gestem wykazała się zrozumieniem czegoś, co tak często umyka wielu z nas. Miała świadomość autentycznej obecności Chrystusa w czymś tak zwyczajnym, jak ceramiczne naczynie. Miała też świadomość, że ten kubek nie może dalej służyć do picia kawy.
Dorothy rozumiała moc i realność obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Eucharystia to nie abstrakcyjna idea czy symbol. Nie jest to też zawiłość teologiczna, ale coś znacznie szerszego i głębszego. Spoglądając na hostię, spoglądasz na samego Chrystusa.
Komunia św. - największa tajemnica
Wieki temu jeden z ojców Kościoła opisał przyjmowanie Komunii św. przez chrześcijan. Robili to tak samo, jak wielu chrześcijan teraz - wyciągając przed siebie ręce i kładąc je jedna na drugiej. Jak pisał autor, „czynili tron ze swoich rąk”. Przygotowywali się na wizytę Króla.
Czy dziś to rozumiemy? Nie jestem pewien. Uważam, że zbyt często postrzegamy szafarza Komunii św. jako „liturgiczny automat” dystrybuujący komunikanty, nie do końca świadomi, czego jesteśmy świadkami. A w tej chwili przyjmujemy nieoceniony dar, największą Tajemnicę.
Otrzymujemy Boga samego.
Spoglądając na hostię widzisz Chrystusa
Bardzo często nie zastanawiamy się nad tym. Komunia bywa dla nas tylko jedną z części mszy świętej. Kolejna czynność do wykonania. A przecież tak nie jest. Wszystko to, czym jesteśmy, w co wierzymy i co celebrujemy wokół ołtarza, sprowadza się do tej niewiarygodnej prawdy. To, co rozpoczęło się dwa tysiące lat temu w Wieczerniku, trwa tu i teraz, na ołtarzach całego świata.
Siostra Camille D’Arienzo opowiadała historię księdza, który przygotowując się do mszy świętej, przesypywał niekonsekrowane jeszcze komunikanty. Niektóre z nich upadły na podłogę. Podniósł te niedoszłe komunikanty, zwykłe opłatki, niekonsekrowane, aby je wyrzucić. Jeden z nich przytrzymał dłużej w palcach i pokazał siostrze Camille mówiąc: „Niech siostra tylko pomyśli, czym ten opłatek mógłby się stać”.
Żywe tabernakulum
Pomyślcie zatem, czym stajemy się, przyjmując ciało Chrystusa. Jesteśmy wtedy po prostu żywym tabernakulum. Mieszka w nas Bóg. Pieśń kościelna mówi, że stajemy się tym, co otrzymujemy. Z kolei to, co otrzymujemy, staje się nami. Jest to wielka tajemnica i zarazem wielka łaska, wielki dar Najświętszego Sakramentu.
Co zrobimy z tą wiedzą? Skoro zostajemy przemienieni przez chleb, który sam został przemieniony, jak możemy uchylać się od przemieniania świata? Tej przemiany była doskonale świadoma Dorothy Day. Kiedy kapłan czy diakon błogosławi Najświętszym Sakramentem, na ręce nakłada specjalny welon i dopiero przezeń podnosi monstrancję do błogosławieństwa. Dlaczego?
Ma to pokazywać, że błogosławieństwo nie spływa z rąk kapłana czy diakona, lecz że udziela go sam Chrystus. Ten, kto trzyma monstrancję, jest jedynie narzędziem. To samo możemy powiedzieć o sobie w momencie otrzymania Komunii św. – stajemy się narzędziem Chrystusa, tymi, którzy niosą Go w świat.
Dorothy Day wiedziała, że zwykły kubek, który wypełniała Krew Chrystusa, nie może pełnić swojej wcześniejszej roli. A to, co dotyczy ceramicznego naczynia, tym bardziej można odnieść do każdego z nas. Otrzymawszy ten Dar, nie możemy już być tacy sami.
Co zrobimy z tą wiedzą? W jaki sposób wykorzystamy to, co przemieniło nas do przemiany świata?