Architektura jak w Wenecji, historia jak z powieści Waldemara Łysiaka i muzyka „polskiego Mozarta”. To wszystko znajdziecie w świętogórskiej bazylice mniejszej pw. Niepokalanego Poczęcia NMP i św. Filipa Neri.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dla wszystkich tych, którzy nie zdołali jeszcze dotrzeć do Wenecji, mam dobrą wiadomość. Nie trzeba koniecznie lecieć do północnej Italii, aby zobaczyć (moim zdaniem) drugi najpiękniejszy wenecki kościół – zaraz po bazylice św. Marka – czyli Santa Maria della Salute. Otóż powtórzenie projektu tej świątyni znajdziemy na ziemiach wielkopolskich, w Głogówku koło Gostynia. Oto świętogórska bazylika mniejsza pw. Niepokalanego Poczęcia NMP i św. Filipa Neri.
Wszystko przez żonę Zofię Konarzewską
Kiedy w 1675 roku stawiano kamień węgielny pod budowę nowego kościoła na Świętej Górze, miał być wzorowany na krakowskiej świątyni Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Tak zadecydował sam fundator, Adam Florian Konarzewski, szlachcic zawdzięczający uzdrowienie Matce Bożej Świętogórskiej. Tymczasem nie mógł przewidzieć, że w rok później umrze, a za zmianę jego koncepcji będzie odpowiedzialny nikt inny jak jego żona.
Wdowa Zofia z Opalińskich Konarzewska postanowiła pojechać na pielgrzymkę do Włoch, gdzie dotarła m.in. do Wenecji. Tak bardzo zachwyciła się tamtejszym kościołem Santa Maria della Salute, że namówiła samego architekta, Baldassare Longhena, aby stworzył zbliżony projekt dla polskiej budowli. W Głogówku ruszyły więc prace według nowego planu, pod czujnym okiem braci Catenazzi.
Dzięki temu w II połowie XVIII wieku ukończono bazylikę na bazie ośmioboku z największą kopułą w Polsce, której wnętrze wypełniają sceny z życia św. Filipa Neri, a wystrój świątyni można oglądać, obchodząc nawę środkową przez otaczające ją kaplice.
Kościół, jako „jedyny na terenie Polski przykład pełnego importu baroku włoskiego”, wspaniale prezentuje zdobienia tak charakterystyczne dla swojej epoki i w pełni zasługuje na tytuł Pomnika Historii przyznany mu w 2008 roku przez prezydenta RP.
Czytaj także:
Wakacje na Kaszubach? 10 kościołów, które warto zobaczyć
Matka Boża Bolesna w studni
Zanim jeszcze obok Gostynia stanęła replika weneckiej bazyliki, wierni gromadzili się w niewielkiej kaplicy, wznosząc modlitwy do Matki Bożej Świętogórskiej. Wtedy coraz częściej słyszano o udzielanych przez nią łaskach, dlatego postanowiono zbadać ich okoliczności. Po właściwym rozeznaniu już w 1512 roku komisja potwierdziła dekretem cudowność wizerunku. To właśnie przed tym obrazem Konarzewski miał modlić się o uzdrowienie i być wysłuchanym.
Niestety, oryginał obrazu został najprawdopodobniej zniszczony w czasach reformacji, zastąpiono go zaś nowo namalowanym ok. 1540 roku. Reformacja odegrała też niemałą rolę w niesamowitej historii rzeźby Matki Bożej Bolesnej. Gotycko-renesansową pietę usilnie próbowano zniszczyć, a gdy nic nie było w stanie jej uszkodzić, wrzucono ją do studni. Dopiero po latach ukazała się nad studnią jasność i w ten sposób wierni odnaleźli figurę. Zarówno wspomniany drugi wizerunek Matki Bożej – Świętogórska Róża z Dzieciątkiem, jak i odzyskana pieta do dziś przyciągają pielgrzymów do Głogówka.
Gostyński Napoleon Bonaparte
Z bazyliką wiąże się również tajemnicza opowieść o zasięgu międzynarodowym, na której oparta jest akcja książki „Szachista” Waldemara Łysiaka. Historia dotyczy epoki napoleońskiej. Otóż jeden z ówczesnych świętogórskich księży miał być bliźniaczo podobny do Napoleona i przez to miał zostać zaangażowany w brytyjski plan porwania cesarza Francuzów. Trudno jednak znaleźć niezaprzeczalny dowód na prawdziwość tej legendy.
https://youtu.be/_OpjPlUc6sA
Co jednak jest pewne, to powiązanie Gostynia z kompozytorem Józefem Zeidlerem, który tworzył na przełomie XVIII i XIX wieku, ale jego dzieła doceniono tak naprawdę dopiero w 2006 roku, w 200 lat po śmierci wirtuoza. „Polski Mozart”, jak bywa nazywany Zeidler, swoją muzyką sakralną chciał dotrzeć do każdego słuchacza i zaangażować go w modlitwę. Pewnie by się zatem ucieszył, gdyby wiedział, że jego twórczość stała się inspiracją dla dorocznego Festiwalu Muzyki Oratoryjnej „Musica Sacromontana”.
Czytaj także:
Wakacje nad morzem? 10 kościołów, które warto zobaczyć przy okazji niedzielnej mszy
Czytaj także:
7 najpopularniejszych sanktuariów w Polsce. Zobacz zdjęcia!