Jesteś po formacjach, kursach, duszpasterstwach i różnych rekolekcjach? Wspaniale. Ale dopiero takie doświadczenie może „przemeblować” twoje życie. I właśnie nadarza się okazja.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wolontariusze przyjeżdżają na rekolekcje Drabiny Jakubowej z założeniem, że chcą dać coś z siebie niepełnosprawnym. A kiedy wyjeżdżają, mówią, że sami dostali znacznie więcej.
Wieś Brańszczyk nad Bugiem, 60 km na północny-wschód od Warszawy. Tutaj latem księża orioniści organizują rekolekcje dla niepełnosprawnych połączone z rehabilitacją. Na turnusy przyjeżdżają osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności, w różnym wieku. Bo „niepełnosprawność” to wielki wór, w którym mieści się mnóstwo życiowych sytuacji.
Czytaj także:
Spadł na nią samobójca. Teraz walczy o tytuł Miss Świata na Wózku
Niektóre osoby mają problemy z poruszaniem się, inne są nieznacznie upośledzone umysłowo, jeszcze inne nie potrafią mówić ani nawet samodzielnie jeść. Wszystkich podopiecznych łączą dwie rzeczy. Po pierwsze potrzebują pomocy w codziennym funkcjonowaniu. A po drugie – co jest nie mniej ważne – na co dzień często brakuje im towarzystwa. Wiele z nich spędza całe życie w domu, nigdzie nie wyjeżdża, ma niewielu znajomych. A ich rodzice nigdy nie mają urlopów.
Ubrać, pośpiewać, zatańczyć
Podczas wyjazdu niepełnosprawnymi zajmują się wolontariusze. To oznacza czasem pomoc we wszystkich codziennych czynnościach – ubieranie, karmienie, wożenie wózkiem itd.; a czasem tylko bycie razem, rozmawianie, organizowanie zajęć plastycznych i muzycznych. Nie trzeba mieć doświadczenia w żadnej z tych dziedzin, nawet w śpiewaniu.
„Przez pierwsze półtora dnia uczymy wszystkiego, co jest potrzebne – mówi orionista ks. Łukasz Mikołajczyk. – Na początku jest savoir vivre, czyli jak rozmawiać z osobą niepełnosprawną i jak ją traktować. Pokazujemy też, jak przenosić człowieka z łóżka na wózek i odwrotnie. Wbrew pozorom wcale nie trzeba do tego używać dużo siły – pod warunkiem, że wiemy, jak to zrobić. Chodzi też o to, żeby opiekun nie nabawił się kontuzji”. Jest też szkolenie z pierwszej pomocy przedmedycznej. Trzeba mieć skończone 16 lat.
Drabina łączy niebo z ziemią
Dlaczego „Drabina Jakubowa”? Nazwa pochodzi od opisanego w Księdze Rodzaju snu Jakuba, w którym zobaczył on olbrzymią drabinę sięgającą do nieba i aniołów, który po niej schodzili i wchodzili. „Turnusy w Brańszczyku to miejsce, w którym niebo styka się z ziemią” – mówi ks. Mikołajczyk.
Czytaj także:
Kto przytuli niechciane dzieci?
Wolontariusze, którzy ofiarowują niepełnosprawnym swój czas i troskę, są trochę jak aniołowie. Większość z nich to studenci. Mogliby w tym czasie zwiedzać świat, pracować albo odpoczywać, ale wolą komuś pomóc.
„To są często ludzie zaangażowani w różne duszpasterstwa, po wielu rekolekcjach i kursach. Ale kiedy przyjeżdżają do Brańszczyka, mówią, że było to dla nich wyjątkowe przeżycie duchowe” – opowiada ksiądz. Przy takim spotkaniu pierwszy – i chyba naturalny – odruch to litość. Ale kiedy się pozna taką osobę i zobaczy jej radość życia, spontaniczność i umiejętność kochania, budzi się raczej podziw i zachwyt.
Taki wyjazd może „przemeblować” całe życie. Później zupełnie inaczej patrzy się na siebie samego, innych ludzi, życiowe trudności. „Wyjście z miłością do drugiego człowieka otwiera nas samych na Boga. Jeśli mówię, że Go kocham, ale nie potrafię wyciągnąć ręki do tego, kto jest obok mnie, to zwyczajnie ściemniam” – uważa ks. Mikołajczyk.
Jest okazja, by spróbować
Drabina Jakubowa organizuje w te wakacje pięć 12-dniowych turnusów w Brańszczyku (pierwszy zaczyna się 4 lipca, ostatni kończy się 11 września) i jeden wyjazd o charakterze ewangelizacyjnym w Kaliszu (19-31 lipca). Potrzebuje jeszcze 50 wolontariuszy. Ale jeśli zgłosi się więcej osób, można by zorganizować więcej turnusów, bo nie brakuje niepełnosprawnych, którym bardzo by się one przydały. Poza tym przez cały rok są inne zajęcia: cotygodniowe spotkania, wspólne wyjścia do kawiarni albo kina, zabawa sylwestrowa.
Ks. Łukasz zachęca do wolontariatu w Drabinie jeszcze jednym argumentem – w tym roku księża orioniści pobłogosławili trzy małżeństwa ludzi, którzy się poznali na turnusach, a zapowiadają się jeszcze cztery następne. „W duszpasterstwie akademickim albo innej grupie mogę raz w tygodniu założyć najlepsze ubranie i przykleić do twarzy najpiękniejszy uśmiech, ale dopiero wtedy, kiedy wezmę za kogoś odpowiedzialność i muszę przełamać w sobie różne bariery, naprawdę okazuje się, kim jestem”.