„Pamiętam aktorkę Annę Magnani. Pewnego razu, gdy nie była już młoda, powiedzieli jej, że aby mogła odnosić większe sukcesy w kinie, powinna usunąć zmarszczki” – świetną odpowiedź aktorki papież pamięta do dziś.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jaki obraz samego siebie ma Franciszek? Oto niezwykłe pytanie skierowane do papieża, a jego odpowiedź zasługuje na głęboką refleksję. Wyjaśnił przy okazji, jaki ma sposób na to, by nie popaść w próżność i narcyzm oraz ostrzegł przed niebezpieczeństwem „oceny lustrzanej”.
Czytaj także:
Św. Antoni: patron od szukania dobrego małżonka. Czasem działa bardzo namacalnie
Lustro
„Wiele osób postrzega cię bardzo dobrze. A ty, jaki masz obraz samego siebie?” – spytała Franciszka Michiko, studentka na Uniwersytecie Sophia w Tokio, 18 grudnia 2017 roku podczas transmisji na żywo z Watykanem. „To pytanie, którego można oczekiwać od kosmetologa, a nie studentki angielskiego, która chce studiować socjologię. Ale podoba mi się” – odpowiedział papież.
„W radzeniu sobie z problemem własnego wizerunku jest zawsze pewien rodzaj pomieszania” – zaczął następca św. Piotra. „Odpowiem ci jednym słowem: lustro. Kiedy przeczesujemy włosy i myjemy twarz, patrzymy w lustro. Mamy obraz samych siebie. Ale kiedy zwierciadło zaczyna być częścią twojego życia, zaczynasz dialogować z lustrem w postawie, która jest prawie – lub całkowicie – narcystyczna i kończysz patologią samoodniesienia. Uważam, że musimy bardzo uważać, kiedy chcemy osądzić lub ocenić siebie – myśleć bardzo ostrożnie, aby nie popaść w ocenę lustrzaną. Ono nas oszuka, zawsze nas oszuka!”.
„Zapytałaś mnie – kontynuował – jaki mam obraz samego siebie. Staram się nie patrzeć na siebie w lustrze, ponieważ jest to coś, na co musimy nieustannie uważać, bo próżność może do nas przylgnąć ze wszystkich stron. Raz czy dwa razy dziennie staram się zajrzeć w głąb samego siebie. Aby przyjrzeć się temu, co odczuwałem w ciągu dnia, temu co działo się we mnie.
A potem – to słowo brzmi mocno, ale zrozumiesz, o co mi chodzi – w oparciu o to, osądzam siebie. To znaczy decyduję, na jaką opinię o samym sobie zasługuję za to, co zrobiłem, za decyzję, którą podjąłem, za nastawienie jakie miałem. Ot, wracając do obrazu tego, co zrobiłem w tym dniu”.
Jestem grzesznikiem
W podobny sposób papież położył nacisk na pytanie, co myśli o sobie z bardziej ogólnego punktu widzenia. „Myślę… i powiem to z perspektywy mojej wiary – myślę, że jestem grzesznikiem, którego Bóg bardzo kochał i nadal kocha.
Ale mój kompletny i konkretny obraz [samego siebie] jest czymś, co znajduję dzień po dniu, patrząc na to, jak się zachowuję, na decyzje, które podejmuję, na błędy, które popełniam… I to jest obraz, który zmienia się, w miarę jak życie postępuje”.
Ojciec Święty przestrzegł następnie, że „zawsze istnieje niebezpieczeństwo oszukiwania samego siebie zewnętrznym wizerunkiem lub ukrywania swojego wizerunku. Oczywiście, nie jestem przeciwny makijażowi. Ale są sposoby użycia makijażu, które deformują rzeczywistość”.
Czytaj także:
Franciszek: Z zaniedbań trzeba się spowiadać. Nie wystarcza nie czynić bliźniemu nic złego
Aktorka, od której papież czegoś się nauczył
Następnie papież – który uwielbia włoski neorealizm, kierunek w sztuce filmowej, który zrodził się z popiołów drugiej wojny światowej – mówił o pewnej charakterystycznej aktorce tamtych czasów.
„Pamiętam aktorkę Annę Magnani (1908-1973). Pewnego razu, gdy nie była już młoda, powiedzieli jej, że aby mogła odnosić większe sukcesy w kinie, powinna usunąć zmarszczki. A ona powiedziała: «Co to, to nie! Pozyskanie tych zmarszczek zajęło mi wiele lat. Nie zamierzam ich tknąć…». Były dla niej jak skarb” – opowiadał Franciszek.
W ten sposób papież zachęcił nas byśmy akceptowali zmarszczki, które pojawiają się na naszych twarzach. Powinniśmy „codziennie akceptować nasz wizerunek: obraz naszych sukcesów, naszych niepowodzeń, obraz naszego zdrowia i choroby, obraz krótkiego życia i długiego życia. Zaakceptujmy ten wizerunek każdego dnia, a poprawiajmy to, co potrafimy. Ale nigdy nie ukrywajmy tego wizerunku ani nie popadajmy w ocenę lustrzaną. Obraz samego siebie, jaki mam, jest obrazem grzesznika, którego Bóg miłuje i ukochał bardzo. Bardzo mnie to cieszy. Dziękuję!” – zakończył.
Codzienny rachunek sumienia
Papieska metoda walki z narcyzmem i próżnością to codzienny rachunek sumienia, codzienne badanie sumienia. Jest to medytacja praktykowana szczególnie w zakonie Ojca Świętego, u jezuitów, ale także przez wielu innych chrześcijan. Istnieje wiele wersji rachunku sumienia, ale zwykle składa się on z pięciu kroków. Oto prosty sposób tej duchowej metody stworzonej przez św. Ignacego Loyolę, założyciela jezuitów:
- Stań w obecności Bożej. Podziękuj za ogromną miłość, jaką Bóg ma dla nas.
- Módl się o łaskę zrozumienia, w jaki sposób Bóg działa w twoim życiu.
- Obejmij refleksją to, co wydarzyło się w ciągu dnia. Przypomnij sobie konkretne chwile i swoje uczucia, które im towarzyszyły.
- Zastanów się nad tym, co zrobiłeś, powiedziałeś i myślałeś w tych chwilach. Niektórzy sugerują ocenianie tych czynów w kategoriach zbliżania się do Boga lub oddalania od Niego.
- Pomyśl o nadchodzących wydarzeniach i o tym, jak możesz skuteczniej współpracować z Bożym planem. Możesz podjąć konkretne postanowienie i zakończyć modlitwą „Ojcze nasz”.
Czytaj także:
Rachunek sumienia w 5 prostych krokach
Tekst opublikowany w angielskiej edycji portalu Aleteia