Jest wszędzie – w bułkach, keczupie i kabanosach. Dlatego zjadasz go w kosmicznej ilości – nawet kilkanaście łyżeczek dziennie! Cukier. Już dawno wiadomo, że nie krzepi. Za to uzależnia, jak kokaina.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W musztardzie, kabanosach i zupie pomidorowej. Każdy z nas zjada dziennie kilkanaście łyżek cukru. Czy kogokolwiek zatem zdziwią statystyki na temat plagi otyłości czy częstotliwości zachorowań na miażdżycę, cukrzycę? Raczej nie, a mimo to rzetelne informacje i dane zebrane w jednym miejscu szokują. I otwierają oczy. Dlatego tym bardziej warto przeczytać książkę Dariusza Korotko i Judyty Watoły, dziennikarzy „Gazety Wyborczej” specjalizujących się w tematyce zdrowotnej pt. „Słodziutki. Biografia cukru”.
Jak to się stało, że cukier jest wszędzie?
„Cukier jest wszędzie, w napojach gazowanych, sokach, sosach do sałatek, przyprawach do grilla, bułkach, bułkach do hamburgerów, mięsie, jogurtach, chlebie, mleku, gotowych daniach, pastach, przetworach… Na etykietach produktów spożywczych występuje pod 56 nazwami: sacharoza, trzcinowy, buraczany, kryształ, syrop klonowy, wysokofruktozowy syrop skrobiowy, agawa, itp. Każda postać cukru ma tyle samo kalorii w gramie” – czytamy w „Słodziutkim”.
Jak to się stało, że cukier jest wszędzie? To długa historia, ale ważny jest wątek wojny pomiędzy przemysłem cukrowym a tłuszczowym. A zaczęło się od obawy przed zalewającą USA epidemią otyłości. Obniżono więc zawartość tłuszczu w produktach, ale smakowały one źle, więc… zaczęto dosypywać do nich cukier. Producenci tylko zacierali ręce. Tym bardziej, że mogli swoje odtłuszczone (choć dosłodzone!) produkty opatrzeć etykietką „fit”.
Efekty są zatrważające. Podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by dziennie jeść nie więcej niż 5 łyżeczek cukru, Europejczycy zjadają 17, a Amerykanie 20 łyżeczek. Najbardziej trują się nastolatkowie – od 31 do 40 łyżeczek cukru dziennie!
Czytaj także:
Jak przekonać najbliższych do zdrowej diety? [wywiad]
Cukier nie krzepi. Za to uzależnia – bardziej niż kokaina
Na początku lat 60. Anthony Sclafani z uniwersytetu nowojorskiego przeprowadził szokujący eksperyment – podał szczurom płatki śniadaniowe. Gryzonie zmieniły swoje nawyki żywieniowe. Po latach naukowiec powtórzył więc doświadczenie – tym razem słodkie znów posmakowało gryzoniom, które zaczęły tyć w zatrważającym tempie. Po tym, jak zabrano im cukier, miały typowe objawy zespołu odstawiennego.
Z kolei prof. Bart Hoebel przez dwa tygodnie dawał 43 uzależnionym od kokainy szczurom wybór – kokaina lub mocno słodzona woda. 40 gryzoni wybrało… cukier. Pozbawione cukru szczury stały się agresywne, miały zespół odstawienia.
Ok, powiecie, że człowiek to nie szczur. Jasne. Powiecie, że takich badań nie powtórzono na ludziach – oczywiście. Ale zróbcie eksperyment – odstawcie z dnia na dzień cukier – ale całkowicie, bacznie sprawdzając etykiety wszystkiego, co wkładacie do buzi. Nie będzie lekko.
Czytaj także:
Bąbelki light to pułapka! Zastąp je sprytnie
Jesteś tym, co jesz. Czyli górą cukru
Odstawienie (albo chociaż ograniczenie) cukru to nie jest kwestia katowania się dietą i odmawiania sobie przyjemności w imię pseudo-wzorców z Instagrama, ale kwestia dbania o siebie i o zdrowie. Po prostu. Większe spożycie cukru to większe ryzyko chorób. To także nadwaga i otyłość.
Oczywistość? Może i tak, ale patrząc na statystyki i raporty na temat kondycji zdrowotnej Polaków okazuje się, że trzeba te oczywistości powtarzać bez końca. Zwłaszcza jeśli chodzi o małe dzieci, które branża spożywcza chętnie nakarmi – kaszkami, jogurcikami, żelkami, soczkami, w których są… kilogramy cukru!
Ale branża spożywcza (i reklama) to jedno. Nawyki żywieniowe dzieci kształtujemy my rodzice, od samego początku. To, że za kilkanaście lat nasze córki i synowie będą mieli problemy z otyłością, może być naszą winą. I nie wystarczy tylko pochować zakazane produkty w miejsca nieosiągalne dla dzieci. Maluchy patrzą na nas i chcą jeść to, co my. Nie smakuje im zwykła woda, bo jak rodzice – wolą coś z bąbelkami…
Czytaj także:
Jak wyleczyłam swoje dzieci jedzeniem
Dzieciństwo bez słodyczy to nie dzieciństwo?
Warto też pamiętać, że to kształtowanie żywieniowych nawyków dzieci zaczyna się jeszcze… w brzuchu matki! Dokładnie tak. Wszyscy w rodzinie cieszą się, kiedy na świat przychodzi duuuży bobas. Wielki, więc silny i zdrowy. Niestety, to tak nie działa.
„Już niewielki nadmiar glukozy we krwi w czasie ciąży wpływa niekorzystnie na rozwój dziecka – ostrzega diabetolog prof. Katarzyna Cypryk z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Glukoza z łatwością przechodzi przez łożysko, a dziecko jest przekarmione. Nadmiar cukru mały organizm od razu przerabia na tłuszcz. Rośnie podskórna tkanka tłuszczowa, masa serca, mięśni, przerośnięta jest wątroba. Dziecko może urodzić się duże, a i tak mieć cechy wcześniaka. W przyszłości będzie miało większą skłonność do otyłości, miażdżycy, cukrzycy…” – ostrzegają autorzy „Słodziutkiego”.
Biografia cukru, wbrew pozorom i tytułowi, nie jest tylko o cukrze. To z prawdziwą pasją i naukową rzetelnością napisana historia… właściwie ludzkości. Jest i o zwyczajach naszych pra-pra przodków, i o wielkich odkryciach geograficznych, i o historii niewolnictwa, a wreszcie o etymologii słowa „słodki” (niezastąpiony prof. Miodek!). Gdyby tak były pisane podręczniki szkolne do historii… 😉
*D. Korotko, J. Watoła, „Słodziutki. Biografia cukru”, Agora 2018
Jeśli nie widzisz wideo kliknij TUTAJ