separateurCreated with Sketch.

Jak striptizerka została zakonnicą? Wywiad z s. Anną Nobili

ANNA NOBILI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kiedy tańczyłam na rurze, wszyscy traktowali mnie jak prostytutkę. Jezus pomógł mi zrozumieć, że moje ciało nie jest śmieciem – mówi s. Anna Nobili, była striptizerka, dziś zakonnica.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kiedy tańczyłam na rurze, wszyscy traktowali mnie jak prostytutkę. Jezus pomógł mi zrozumieć, że moje ciało nie jest śmieciem – mówi s. Anna Nobili, była striptizerka, dziś zakonnica.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Anna Nobili młodość przeżyła jako striptizerka i tancerka w nocnych klubach. Dziś jest zakonnicą, propagatorką dojrzałej, czystej miłości. Nam opowiada o tym, jak trafiła do mediolańskich klubów i co spowodowało, że porzuciła swoje nocne życie i przywdziała zakonny habit.

 

Ks. Przemek KAWA Kawecki: Dlaczego piękna, młoda dziewczyna decyduje się na pracę w nocnym klubie?

S. Anna Nobili: Powody mogą być różne. Ja chciałam czuć się po prostu szczęśliwa. Kiedy miałam trzynaście lat, moi rodzice się rozwiedli. Tata często bił mamę. Ranił ją słownie i fizycznie. Wyżywał się na nas. Mojego ojca nikt nie nauczył miłości, dlatego też nie potrafił przekazać jej własnym dzieciom, kochać rodziny. Wraz z wiekiem brak miłości ze strony ojca coraz bardziej doskwierał. Ta emocjonalna pustka niczym się nie wypełniała. Byłam bardzo nieśmiała. Nie mówiłam chętnie, bo kiedy otwierałam usta, zaczynałam się jąkać.

 

S. Anna Nobili – kiedyś striptizerka, dziś zakonnica

Widząc siostrę na scenie, ciężko w to uwierzyć, ale wiem, że wielu nastolatków przeżywa podobne cierpienia.

W tamtym okresie myślałam, że nic nie znaczę. Że jestem nic niewarta. W szkole również nie byłam lubiana. Rówieśnicy dawali mi odczuć, że jestem do niczego. Zrozumiałam, że jeśli chcę być przyjęta, zaakceptowana, muszę zacząć zachowywać się jak inni. Zmusiłam matkę, aby kupowała mi drogie, modne ubrania. Zaczęłam się malować i zachowywać wyzywająco, bo myślałam, że tak wkupię się w łaski rówieśniczek, ale to również nie działało. Koleżanki zaczęły mi zazdrościć. Ich zdaniem byłam zbyt piękna. Byłam zagrożeniem dla ich związków. Znowu byłam sama.

Koleżanki były zazdrosne, a jak na zmianę zareagowali koledzy?

Miałam chłopaka, który chętnie wykorzystywał mnie w nocy, ale w ciągu dnia byłam dla niego nikim. W nocy byliśmy razem, ale w dzień byłam samotna. Kiedy zrozumiałam, że on mnie nie kocha, tylko wykorzystuje, mocno się zbuntowałam. Przestałam funkcjonować w ciągu dnia i przestawiłam się na nocne życie.

To był początek przygody z nocnymi klubami?

Pracowałam w kilku pubach w Mediolanie, gdzie alkohol lał się strumieniami. Dzięki pracy miałam nieograniczone możliwości poznawania nowych chłopaków. Znałam też większość ochroniarzy w całym mieście, dlatego miałam darmowy wstęp do większości klubów. O drugiej rano kończyłam pracę, a potem, do białego rana, tańczyłam na dyskotekach.

https://www.youtube.com/watch?v=vXAS7UzJubE

 

Jak to się stało, że striptizerka została zakonnicą?

Znalazła siostra swoje szczęście?

Owszem, nocne życie oferowało mi szczęście, którego nigdy nie miałam. Nie podobałam się sobie, ale chłopakom podobało się moje ciało i mój taniec. Moje ciało i mój taniec były narzędziami, którymi mogłam łowić i posiadać kolejnych mężczyzn. Ukończyłam nawet kurs tańca, po którym zaczęłam grać w spektaklu. Weszłam do show biznesu, do telewizji. Zaczęłam być rozpoznawalna. Jeździłam z moją grupą po całym świecie.

Dlaczego więc zmieniła siostra modne ciuchy na habit?

Mimo sukcesów odnoszonych w życiu nocnym, wracałam do domu i ciągle czułam się samotna, brudna. Na swoim ciele nie czułam żadnych łagodnych, czułych dotyków, zawsze były to gwałtowne, podniecone gesty. To powodowało jeszcze większe poczucie osamotnienia i zaniżało poczucie wartości. Potrzebowałam uczuć, czułości, uznania. Pragnęłam, aby ktoś powiedział, że jestem piękna, że jest we mnie zakochany, ale to nigdy się nie wydarzyło.

To był jakiś sygnał do zmiany?

Niekoniecznie. Diabeł posiadł mnie i kazał robić dokładnie to, czego chciał. Żyłam jak zaślepiona. Dom stał się hotelem. Widywałam się z moją mamą i braćmi, ale w ogóle z sobą nie rozmawialiśmy. Przed wyjściem z domu malowałam się prawie przez godzinę. Malowałam się dużo, bo nie podobałam się samej sobie. Zawsze, kiedy siedziałam przed lustrem, przychodziła moja mama i mówiła mi o Jezusie. Bluźniłam i buntowałam się. Wykrzyczałam jej nawet kilka razy, że nie prosiłam się o takie życie. Mama nie rezygnowała, co wieczór chodziła na mszę świętą w mojej intencji.

 

„Miałam 22 lata, nadal tańczyłam na rurze, ale w niedzielę szłam do kościoła…”

Co było momentem przełomowym?

Któregoś dnia obca kobieta zawołała mnie na ulicy po imieniu. Zdziwiłam się. Kiedy zaczęłyśmy rozmawiać, okazało się, że moja mama rozdała swoim koleżankom z kościoła moje zdjęcie, aby modliły się za mnie. To zwykła praktyka w wielu włoskich kościołach. Zostałam zaproszona na dzień skupienia do Asyżu. Pojechałam. Widziałam wielu młodych ludzi, którzy śpiewali, modlili się. Dobrze się bawili, choć byli trzeźwi. To było piękne, ale nie dla mnie. Byłam bogata, miałam wielu chłopaków, robiłam imprezy, więc takie klimaty nie były dla mnie.

Dopiero po kilku miesiącach poszłam na mszę świętą, podczas której ksiądz powiedział, że Bóg kocha mocno osobę, która jest tu po raz pierwszy. Poczułam, że te słowa płyną prosto do mego serca. Od tego momentu coś pękło. Miałam 22 lata, nadal tańczyłam na rurze, ale w niedzielę szłam do kościoła. Często tańczyłam do białego rana i wszystkim wokół mówiłam, że rano idę do kościoła, bo Bóg mnie kocha. Ludzie pukali się w czoło, a ja biegłam na pierwszą mszę. Byłam pochłonięta przez te dwie radości. Radość nocnego życia i radość, którą dawał mi Jezus.

Ciężko było zdecydować, która radość jest lepsza?

Podczas jednego skupienia Jezus pozwolił mi odczuć siebie bardzo mocno. Wtedy po raz ostatni wróciłam na rurę i następnego dnia postanowiłam żyć inaczej. Kiedy tańczyłam na rurze, wszyscy traktowali mnie jak prostytutkę. Jezus pomógł mi zrozumieć, że moje ciało nie jest śmieciem. Jezus pozwolił mi zrozumieć, że to ja byłam drogocenną perłą, po znalezieniu której chce się zostawić wszystko, bo nic nie jest już takie samo. Podobają mi się męskie perfumy, ale Jezus pachniał piękniej niż każdy mężczyzna. Pachniał czystością. Inni mężczyźni za odrobinę uwagi, poświęcony czas, komplementy, chcieli mojego ciała. Jezus tego nie chciał.

 

S. Anna Nobili: Doświadczyłam miłości Jezusa

Dlatego porzuciła siostra karierę i poszła za Jezusem? To radykalny wybór.

Doświadczenie miłości Jezusa było tak mocne, że postanowiłam porzucić całe moje dotychczasowe życie, aby jeszcze bardziej Go poznać. Porzuciłam wszystko: dyskoteki, telewizje. Porzuciłam również taniec, ponieważ myślałam, że był od złego ducha. Jednak kiedy pojawiły się myśli o powołaniu, przestraszyłam się. Potrafiłam zaakceptować je z wielkim trudem. Bałam się, że Bóg chce zabrać moje szczęście, radość z życia. Wtedy miałam sen, który naznaczył moje życie na zawsze. W tym śnie był zamknięty ogród, z zamkniętą bramą. Na drugi dzień ludzie z mojej wspólnoty modlili się za mnie i kiedy otworzyli Słowo, usłyszałam: „Ogrodem zamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico. Ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym”. Ten fragment z Pieśni nad pieśniami otworzył moje serce na Oblubieńca.

Jest siostra kobietą o wielkim doświadczeniu. Dzisiaj wiele kobiet, dziewczyn cierpi z powodu porzucenia, zdrady lub po prostu braku mężczyzny u boku. Ma siostra dla nich jakieś słowo otuchy, jakąś radę?

Wiele dziewczyn, kobiet poszukuje swojej tożsamości, potwierdzenia wartości w mężczyźnie. Czasami po jednym – nieudanym lub gwałtownym – związku, kobieta szuka objęć kolejnego mężczyzny, który ma zapewnić jej poczucie wartości i godności. To nie zawsze pomaga. Nie można szukać faceta za wszelką cenę. Lepiej zostać na pewien czas samą i popracować nad swoim wnętrzem, odkryć własne piękno, marzenia, które nie są związanie z obecnością mężczyzny u boku. Kiedy kobieta kocha samą siebie, kiedy troszczy się o siebie i odkrywa swoją wartość, znajdzie też mężczyznę, który będzie ją kochał i traktował z pełnym szacunkiem. Nie będzie przyciągała mężczyzn, którzy będą jej używać. Będzie przyciągać mężczyzn, którzy pragną wolnej, pięknej kobiety.



Czytaj także:
To jedno proste pytanie uratowało moje małżeństwo


KOGUT ANDRZEJ SOWA
Czytaj także:
Andrzej Sowa: Złamałem wszystkie przykazania, ale Bóg uczynił dla mnie cud [wywiad]


Ostatnie chwile Fryderyka Chopina obraz Teofil Kwiatkowskiego
Czytaj także:
Chopin przed śmiercią nie chciał spowiedzi. Jednak pewien kapłan go przekonał. Jak?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.