Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przeczytaj jedną książkę. Obejrzyj cztery filmy. Zaprojektuj zmianę i działaj. Jedno jest pewne. Jeśli nie pracujesz nad jakością swojej modlitwy, będzie ci trudno zbliżyć się do Boga. Jeśli nie pracujesz nad sobą, możesz być ciągle niezadowolona. Jak znaleźć dobre połączenie tych dwóch sfer?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Inspiracja
Miałam takie szczęście, że do mojej parafii w Kaliszu zawitał diakon Marcin Gajda, psychoterapeuta. Słyszałam o Gajdach wcześniej (jego żona, Monika, również jest psychoterapeutką), ale nigdy nie przykuli mojej uwagi. Za to z rekolekcji zostało we mnie wiele. Do dziś pamiętam dk. Marcina, który mówi „musisz stracić psyche, aby zyskać zoe”. Dotyczyło to tego fragmentu Ewangelii: „Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12, 25).
Diakon dokładnie wyjaśniał różnice między psyche (życiem doczesnym) a zoe (życiem wiecznym). Najbardziej zaskakujące było dla mnie to, że zoe może się zacząć w moim życiu t e r a z. W naszym języku utarło się, że życie wieczne następuje p o śmierci. Tymczasem definicja zoe mówi wprost, że jest to stan, rodzaj życia, którym Bóg chce cię obdarzyć teraz. Zaczęłam się zastanawiać, jak można to osiągnąć i czy w ogóle jest to możliwe. Może kiedyś się uda.
Boska lektura
I tak postanowiłam zostać z Gajdami na dłużej (posługiwanie się samym nazwiskiem Państwa Gajdów nie jest wyrazem spoufalenia z mojej strony. Oni sami o sobie mówią z humorem „Gajdy” zamiast „Gajdowie”). Kupiłam ich książkę „Rozwój. Jak współpracować z łaską” w wersji audiobooka. Strzał w dziesiątkę.
Jako psychoterapeutka przeczytałam naprawdę wiele książek dotyczących rozwoju osobistego i relacji. Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jest to najbardziej kompleksowa książka o rozwoju osobistym, jaką do tej pory przeczytałam. Bynajmniej nie tylko dla osób wierzących. Bezpośrednio do wiary odnoszą się początkowe i końcowe rozdziały.
Chaos
Znasz to uczucie, kiedy klękasz do modlitwy, a ona staje się serią narzekań, błagań, lamentów? Ostatecznie kończysz z poczuciem, że zeskanowałaś swój stan psychiczny, nic z tego dobrego nie wyszło, a o Panu Bogu nawet nie pomyślałaś (zbytnio skupiasz się na psyche). Owszem, czasem trzeba i w taki sposób się modlić (zresztą k a ż d a metoda jest dobra, pod warunkiem, że cię do Niego przybliża), ale często spotykałam się z takim stanem zarówno u siebie, jak i innych kobiet. Rodziło to frustrację.
Modlitwy można się nauczyć
Bardzo polecam ci cykl filmów “Jak się modlić?” ojca Adama Szustaka (konferencje poświęcone czterem tradycyjnym szkołom modlitwy). Przesłuchaj je, zacznij praktykować i po prostu wybierz odpowiednią dla siebie formę. Modlitwa jest umiejętnością, jak każda inna. Dla wielu z nas ogranicza się do odmówienia pacierza oraz wygłoszenia kilku próśb i podziękowań. Absolutnie nie mam na myśli, że to jest coś złego! Chodzi o to, żeby modlitwę wznosić na coraz wyższy poziom w celu jednoczenia się z Bogiem.
Jak łączyć modlitwę z rozwojem osobistym?
Jednym z rozwiązań tego skomplikowanego układu jest… oddzielenie refleksji nad sobą i życiem od modlitwy. Właśnie ta myśl była dla mnie najcenniejsza po lekturze „Rozwoju…”. Taki paradoks. Najlepszym sposobem na połączenie modlitwy i rozwoju osobistego jest ich początkowe oddzielenie od siebie. To są wskazówki dla tych z was, które czują się zagubione. Mieszają jednoczenie się z Bogiem z jednoczeniem się ze samą sobą.
Choć modlitwa czyni cuda, to jednak na początek polecam ci rozdzielenie narzędzi do budowania relacji z Panem Bogiem od narzędzi psychologicznych. Dopiero gdy będziesz to potrafiła, spróbuj połączyć jedno z drugim, ale nie wcześniej. Dlaczego? Istnieje duże ryzyko, że będziesz mieszać ze sobą różne kategorie: wolę Bożą ze swoją wolą, grzechy z chorobami, medytację ignacjańską z relaksacją. Podobnie jest ze spowiedzią: w niej wyznajesz grzechy, a swoje psychiczne zranienia i problemy idziesz rozwiązywać do psychoterapeuty.
Podsumujmy. Jeśli czujesz, że ten artykuł jest skierowany do ciebie, masz przed sobą nieskomplikowaną metodę. Najpierw oddzielasz modlitwę od rozwoju osobistego, a następnie – jeśli masz taką potrzebę – zaczynasz je łączyć. Różnica polega tylko na tym, że będziesz wiedziała jak to zrobić.
Czytaj także:
Ja daję z siebie wszystko, a ty mi nic… Kiedy poświęcać się dla małżonka, a kiedy myśleć o sobie?
Czytaj także:
Dorosłość. Co to właściwie oznacza i kiedy się zaczyna?
Czytaj także:
Czy prawdziwy facet może chodzić do psychologa?