Znacie historię biblijnego Jonasza, którego połknął wieloryb? Co prawda żyjący w XXI wieku Rainer Schimpf nie spędził trzech dni i trzech nocy w brzuchu wielkiego ssaka, ale jednak skojarzenia z izraelskim prorokiem są nieuniknione.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
51-letni Rainer Schimpf jest przewodnikiem wycieczek nurkowych oraz pasjonatem przyrody.
W lutym wraz z członkami swojego zespołu badawczego wypłynął w głąb Oceanu Indyjskiego przy Port Elisabeth w Republice Południowej Afryki. Ekipa podzieliła się na dwie grupy. Rainer znajdował się około 25 mil morskich od brzegu. Celem było zarejestrowanie szczególnego zjawiska występującego w przyrodzie – migracji sardynek. W tym morskim wydarzeniu uczestniczą takie gatunki zwierząt, jak głuptaki, pingwiny, foki, delfiny, rekiny oraz wieloryby właśnie.
„Wieloryb przypłynął i pochwycił mnie”
By sfilmować ławicę małych rybek, mężczyzna zanurkował wraz z kamerą. Wtedy woda nagle wzburzyła się – Rainer Schimpf znalazł się w paszczy płetwala Bryde’a. Załoga jego współpracowników mogła tylko bezradnie przyglądać się scenie, która wyglądała naprawdę dramatycznie.
Nie było czasu na żadne emocje – wspomina teraz Schimpf. – Od razu wiedziałem, co się wydarzyło. Wiedziałem, że przypłynął wieloryb i pochwycił mnie. Instynktownie wstrzymałem powietrze, przypuszczając, że zanurkuje znów w dół i wypluje mnie gdzieś w głębinach Oceanu Indyjskiego.
51-latek tak relacjonował sekundy starcia z olbrzymem.
Zrobiło się ciemno. Poczułem ogromny nacisk na moją talię. Przypuszczam, że wtedy wieloryb zdał sobie sprawę ze swojego błędu – mówi Rainer.
Gdy płetwal zniknął w głębinach, trzymając nurka w swojej paszczy, świadkowie zdarzenia zapewne mieli już w głowie najczarniejsze myśli. Wtedy jednak nastąpiło nieoczekiwane.
Zwierzę nagle wynurzyło się i wypluło Rainera. Wszystko działo się podobno w ciągu 1,8 sekundy.
Wieloryb obrócił się na bok, nieznacznie otworzył paszczę i uwolnił mnie. Wypłukano mnie na zewnątrz wraz z dużą ilością wody. Równocześnie ssak połykał wszystkie ryby, które trafiały do jego gardła – opowiada po fakcie Schimpf.
Całe zdarzenie z łodzi obserwowali towarzysze 51-latka: fotograf Heinz Toperczer oraz Silke – jego żona. Kobieta zauważyła w paszczy wieloryba jakiś sztuczny przedmiot. Dopiero po czasie zorientowała się, że w niebezpiecznym uścisku tkwił właśnie jej mąż.
Nic nie może cię przygotować na sytuację, w której kończysz w paszczy wieloryba. Musisz kierować się instynktem – konstatuje Schimpf.
Sekundy decydują o wszystkim
Gdy Schimpf wyswobodził się i dotarł do łodzi, dokonano dokładnych oględzin jego ciała. Co niesamowite, okazało się, że nie ma żadnych większych obrażeń! Podobno pierwsze pytanie, jakie zadał Schrimpf swoim współpracownikom brzmiało: „czy udało wam się wszystko nagrać?”.
To nie wszystko! Po tym, jak mężczyzna nieco ochłonął, wskoczył na powrót do wody, by kontynuować swoje prace.
Heinzowi udało się utrwalić na kilku zdjęciach moment, na którym wieloryb trzyma w paszczy Rainera. Dopiero, gdy 51-latek zobaczył te fotografie, dotarło do niego, jak w poważnej sytuacji się znalazł.
Sekundy decydują o tym, czy stajesz się ofiarą, sekundy decydują o twoim przetrwaniu, sekundy to wszystko, co się liczy.
https://www.youtube.com/watch?v=ChcEb6mlEUo&feature=youtu.be
Wieloryby nie jedzą ludzi
Schmipf – znawca i miłośnik przyrody – zaznacza, że ma świadomość tego, że to płetwal wcale nie chciał go zaatakować.
Wieloryb płynął po ryby. Ja znalazłem się w niewłaściwym miejscu, byłem drugorzędny. Jestem pewien, że było to równie przerażające dla wieloryba, jak i dla mnie.
Płetwale Bryde’a osiągają nawet do 16 metrów długości (samce mierzą o 1 m mniej) i ważą blisko 30 ton. Rzucają się w kierunku zdobyczy oraz „ślizgają” po powierzchni mórz poszukując pożywienia. Żywią się krylami, krewetkami, krabami, śledziami, sardynkami, makrelami, sardelami oraz wieloma innymi rybami. Z pewnością w ich diecie nie ma człowieka.
Źródło: The Daily Telegraph, news.com.au
Czytaj także:
Jonasz – patron, gdy uciekasz od Bożego planu i Tobiasz – opiekun, kiedy tracisz wiarę
Czytaj także:
Nogi Jonasza wystające z wielkiej ryby. Bezprecedensowe odkrycie w Izraelu