Małżeństwo czy zakon? Ten skrót myślowy nie najlepiej oddaje prawdziwy wybór, którego dokonujemy. Może być tak, że człowiek zostaje powołany do życia samotnego w świecie. Powołanie do życia w pojedynkę może być związane z pewnym poczuciem humoru Pana Boga…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Każdy został powołany do miłości – wybór, przed którym stajemy, dotyczy sposobu jej wyrażenia. Miłość można wyrazić poprzez oddanie siebie drugiej osobie poprzez małżeństwo albo oddanie siebie służbie innym poprzez celibat.
Obie drogi – zarówno małżeństwo, jak i celibat – mają swoje źródło w bliskiej i pełnej miłości relacji z Panem Bogiem. Celibat może być połączony z kapłaństwem, życiem zakonnym, ale także może wiązać się z powołaniem do życia samotnego w świecie.
Czytaj także:
Podatek od singlowania, czyli dlaczego społeczeństwo nie lubi samotnych. A powinno!
„Bóg mój i wszystko”
Powołanie do życia samotnego w świecie jest w gruncie rzeczy powołaniem kontemplacyjnym, nawet jeśli jest związane z bardzo aktywnym życiem zawodowym czy społecznym. Podobnie jak mnisi, człowiek staje wówczas „sam wobec Samego”. Bóg staje się podstawowym odniesieniem w jego codzienności.
Jedynym powodem wyboru takiej ścieżki życia jest głęboka miłość do Boga, która pragnie wyłączności – oddania całego siebie. Jak pisał Karol de Foucauld: „Kocham Cię i miłość przynagla mnie, bym oddał się całkowicie w Twoje ręce, z nieskończoną ufnością, bo ty jesteś moim Ojcem”. Bez tego zanurzenia w miłości Trójcy człowiek w pojedynkę żyje bardziej pewnym stylem życia niż realizuje swoje powołanie.
Miłość do Boga dobrze wyraża się w samotnym życiu poprzez pewien rytm, na przykład trzech lub czterech pór modlitwy w ciągu dnia. To takie stałe punkty, które pokazują, że moja samotność jest związana nierozłącznie z wiernością Panu Bogu.
Czasem możemy mieć wrażenie, że nasze życie w pojedynkę zostało zupełnie pochłonięte przez pracę i Panu Bogu zostało bardzo niewiele miejsca. Wówczas, trochę na zasadzie jezuickiej agere contra, dobrze jest wprowadzić sobie codzienną godzinę adoracji Najświętszego Sakramentu. To rozwiązanie naprawdę świetnie się sprawdza.
Celibat
Powołanie do życia w pojedynkę w świecie wiąże się z celibatem. Często traktuje się ten wymiar w kategoriach winy i sposobów jej uniknięcia – „co wolno, a czego nie wolno”. Tymczasem życie w celibacie jest sztuką i przypomina życie artysty, który zmienia rodzaj dotychczas używanych farb. Jesteśmy przyzwyczajeni przez naturę do takich a nie innych form wyrażania bliskości, na przykład poprzez współżycie.
Jednak Pan Bóg mówi: „spróbuj wyrazić miłość inaczej”. Zamiast podążyć skrótem i intensywnie wyrazić miłość przez seks, życie w celibacie polega na wyrażaniu tej miłości za pomocą innych form. Często zdarza się jednak, że osoby chcące zachować celibat, rezygnują w ogóle z intymności. To jest bardzo poważny błąd, dlatego że cierpi na tym niezwykle mocno relacja z Panem Bogiem i z innymi.
Człowiek potrzebuje bliskości, pewnej intymności w relacji. Przyjaźń bez intymnego dzielenia się swoimi przeżyciami i myślami właściwie obumiera. Seksualność przyjęta i zaakceptowana przynosi ogromną radość i jest źródłem nie tylko twórczej aktywności, ale także służenia innym i miłości do Pana Boga.
Czytaj także:
Zanim trafiłem do seminarium, przeżyłem wielką miłość. I muszę o niej opowiedzieć
Ubodzy
Kiedy odkrywamy powołanie do życia w pojedynkę w świecie, możemy pracować w dowolnym miejscu, począwszy od sprzątania ulic aż po zarządy największych korporacji. Jednak jeśli chcemy w życiu w pojedynkę spotykać Jezusa w codzienności, warto abyśmy otworzyli się na ubogich.
Gdy Jezus powstał w synagodze aby czytać, odnalazł fragment „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18-19).
W życiu w samotności bardzo ważne jest zwyczajne i codzienne dostrzeganie ubogich, rozmowa z nimi, próba zaradzenia ich potrzebom. Ubodzy mają dar odsłaniania przed ludźmi, których spotykają rzeczywistości Królestwa Bożego. Świetnie ujął to kard. Konrad Krajewski w konferencji dla łódzkich księży:
Głoszenie
Kiedy poprzez modlitwę, przyjaźń i otwarcie na ubogich odkrywamy bliskość z Panem Bogiem, która została nam dana jako niezasłużona łaska, nie możemy tego daru zatrzymać dla siebie. Wtedy w życiu w pojedynkę pojawia się miejsce dla głoszenia Ewangelii. Niekoniecznie to musi być scena wielkiego stadionu albo inne spektakularne wydarzenie ewangelizacyjne.
Można po prostu przejść się ulicami miasta z taką wewnętrzną otwartością na spotkanie drugiego człowieka. Wędrując, możemy modlić się za tych, których spotykamy. Głoszenie Ewangelii może dokonywać się w codziennych relacjach, w pracy i w przyjaźniach. Jak mówił św. Franciszek, wtedy kiedy nie można głosić Ewangelii inaczej, warto ją głosić słowami.
***
Powołanie do życia w pojedynkę może być związane z pewnym poczuciem humoru Pana Boga. Na początku, gdy odkrywamy to powołanie okopujemy się w swoim niewidzialnym opactwie. Stopniowo jednak to, co wydawało się bezpieczną ucieczką od świata, staje się zaproszeniem do bardzo głębokiej przyjaźni z Jezusem i z ludźmi, których spotykamy, zwłaszcza z ubogimi.
Powołanie do życia w pojedynkę może odsłonić naszą bezbronność i kruchość, co może radykalnie otworzyć nas na miłość. W ten sposób powołanie do samotności odsłania się jako powołanie do miłości.
Czytaj także:
Cztery wskazówki, które pomogą ci odnaleźć twoje prawdziwe powołanie