„Jedna z bohaterek mojej książki nie zdążyła autoryzować naszej rozmowy, bo nałóg alkoholowy spowodował, że kiedy już trafiła do szpitala, była w tak ciężkim stanie, że jej narządy wewnętrzne przypominały wrak statku. Alkohol ją zabił” – opowiada Monika Sławecka, autorka książki „Alkohol. Piekło kobiet”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Katarzyna Szkarpetowska: Dlaczego alkoholizm kobiet jest problemem, o którym w zasadzie się nie mówi?
Monika Sławecka*: My, kobiety, mamy bardzo silnie zakorzeniony motyw bycia opiekunką, przewodniczką stada, która dba o ciepło domowego ogniska, o bezpieczeństwo. Alkohol powoduje, że tracimy nad sobą kontrolę. Wstydzimy się swojego zachowania po jego nadmiernym spożyciu, mierzymy się z kacem moralnym. Wstydzimy się same za siebie, ale też za nasze pijane koleżanki, matki, sąsiadki, przełożone. Każdego dnia w Polsce sprzedawanych jest trzy miliony „małpek” – małych butelek z kolorowym alkoholem.
Co ciekawe, „małpki” zostały wymyślone przez marketingowców właśnie dla kobiet. Niewielka ilość alkoholu, w dodatku kolorowego, podana w przystępny sposób, sprawia, że sięgając po niego, usprawiedliwiamy się sami przed sobą, jesteśmy mniej czujni – to dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Te statystyki są zatrważające.
Obecnie pijemy więcej niż w czasach PRL-u. Alkohol towarzyszy nam w zbyt wielu sytuacjach. Jest cichym mordercą – cudownie przyczajonym, który wydaje się być przyjacielem. W rzeczywistości jest wrogiem – dla naszych relacji, zdrowia, życia. Myślę, że warto o tym pomyśleć, zrobić sobie pod tym kątem rachunek sumienia. Okazuje się, że w domach osób mających problem z piciem, jest pokaźna ilość schowków na alkohol.
Jak piją kobiety?
Kobiety potrafią świetnie się kamuflować. Jako że publiczne picie kobiet jest piętnowane, nie ma na nie przyzwolenia – bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że na pijanego mężczyznę patrzymy z większą wyrozumiałością i pobłażliwością niż na pijaną kobietę – to piją one w domu, w ukryciu. Kobiety, które są w związkach, sięgają po alkohol, aby „odreagować” po całym dniu wypełnionym licznymi obowiązkami – domowymi, zawodowymi itd. Często w ciągu dnia mają tyle spraw do załatwienia, że czas dla siebie znajdują dopiero wieczorem, przy butelce z alkoholem.
Z kolei kobiety samotne zapijają fakt, że są same. Dla kobiet, które są singielkami, charakterystyczne jest to, że po pracy wracają do domu i sięgają po różnego rodzaju romansidła, książki typu „50 twarzy Greya”. Lekturze towarzyszy oczywiście wysokoprocentowy trunek. Czyli zamiast wyjść naprzeciw własnym pragnieniom, marzeniom, oczekiwaniom, zamykają się i wczytują, wsłuchują w historie, które są najczęściej wyssane z palca, co też jest bardzo alarmujące.
Kobiety nie mają dzisiaj taryfy ulgowej, XXI wiek nas nie oszczędza. Musimy rewelacyjnie wyglądać, świetnie zarabiać, być perfekcyjnymi paniami domu. Tak naprawdę w tym biegu o perfekcyjne życie nie mamy czasu dla siebie. Sprawiamy więc sobie ekspresowe przyjemności, jak właśnie picie alkoholu. Niestety, ale my, kobiety, uzależniamy się bardzo szybko, o wiele szybciej niż panowie. Nasz organizm dłużej magazynuje właściwości toksyczne alkoholu, w przypadku mężczyzn ten proces jest szybszy i sprawniejszy. Alkohol sieje spustoszenie zarówno w organizmie mężczyzny, jak i kobiety, jednak w przypadku kobiet czyni to w znacznie większym stopniu.
Kiedy kobiety orientują się, że straciły kontrolę nad piciem, znalazły się w szponach nałogu?
Kobiety bardzo długo wypierają problem uzależnienia. Nie chcą przyznać się do niego same przed sobą. Wydaje im się, że alkohol dużo im daje, że jest cudownym antydepresantem. Tymczasem alkohol jedynie wpędza w depresję. Osoby uzależnione, które decydują się na terapię, dowiadują się na niej, że tak naprawdę zmagają się z silną depresją.
Historie, które zebrała pani w książce, są niesłychanie poruszające.
To prawda. Każda z moich rozmówczyń jest wewnętrznie pięknym człowiekiem. Pochodzą z bardzo różnych środowisk, ale jest coś, co wszystkie je łączy – wrażliwość. Ta sprawia, że wszystko, co je spotyka, uderza w nie o wiele mocniej. Moim bohaterkom w trakcie upojenia alkoholowego przytrafiały się sytuacje, które zostaną w ich psychice do końca życie. Bo osoba, która zmaga się ze zbiorowym gwałtem, która została zmuszona do tego, żeby usunąć ciążę, w dodatku bliźniaczą, nosi w sobie potężny ból.
Chciałabym przestrzec kobiety przed spożywaniem alkoholu z przypadkowymi ludźmi, w przypadkowych miejscach, np. w klubie. Jeżeli już spożywamy alkohol, to róbmy to w grupie ludzi, z którymi czujemy się bezpiecznie. Nie pozwalajmy sobie na to, żeby „urwał nam się film”. Być może to, co powiem, zabrzmi brutalnie, ale w oczach mężczyzn, tym bardziej upojonych alkoholem, kobieta pijana jest jak poranione, bezbronne zwierzę, które można zaatakować.
Kobiety uzależnione płacą za swój nałóg cenę najwyższą. To są często sytuacje na granicy życia i śmierci. Jedna z bohaterek mojej książki nie zdążyła autoryzować naszej rozmowy, bo nałóg alkoholowy spowodował, że kiedy już trafiła do szpitala, była w tak ciężkim stanie, że jej narządy wewnętrzne przypominały wrak statku. Alkohol ją zabił.
W jakiej kondycji jest poczucie własnej wartości kobiet uzależnionych od alkoholu? Co uzależnienie robi z ich samooceną?
Osoby uzależnione zmagają się z bardzo niską samooceną. Żaden człowiek, który jest chory, nie czuje się ze sobą dobrze. Alkohol oddziałuje na mózg, a dokładnie system nerwowy, co jedynie pogłębia złe samopoczucie i negatywne myślenie o sobie. Uzależnienie od alkoholu jest chorobą ciała, ale też serca i duszy.
Czy kobiety zmagające się z uzależnieniem znajdują wsparcie u swoich bliskich?
To smutne, ale najczęściej nie. Bardzo rzadko osoba, która jest uzależniona, ma możliwość opowiedzenia o swoim problemie, schronienia się, chociaż na chwilę, w serdecznych ramionach. Na dziesięć małżeństw dotkniętych chorobą alkoholową mężczyzny, tylko jedno kończy się rozwodem, a w przypadku, gdy problem dotyczy kobiety, proporcje są odwrotne – dziewięć małżeństw kończy się rozwodem, a tylko jedno jest w stanie przetrwać kryzys. Osoba uzależniona od alkoholu to osoba bardzo chora, którą trzeba otoczyć opieką, być cierpliwym, wyrozumiałym. Niewiele osób ma siłę sprostać temu wyzwaniu, niewiele osób chce się tego wyzwania w ogóle podjąć.
Kobietom, które odzywają się do mnie po przeczytaniu książki, które mają siłę i są zdeterminowane, żeby wyjść z nałogu, mówię: „Walczcie o siebie, bo jeżeli same o siebie nie zawalczycie, to nikt tego za was nie zrobi. Idźcie na terapię, otoczcie się naprawdę życzliwymi ludźmi”. Takim cudownym środkiem na stan bezradności jest na pewno rozmowa. My nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak dobroczynny, terapeutyczny wpływ mają dobre, serdeczne słowa. Wypowiadajmy ich jak najwięcej, bo one są paliwem do działania, podnoszą na duchu.
*Monika Sławecka – scenarzystka, filmoznawczyni. Autorka bestsellerowych książek „Dożywocie. Zbrodnia i kara Małgorzaty Rozumieckiej”, „Balet, który niszczy”, „Alkohol. Piekło kobiet”. Mieszka w Warszawie.
Czytaj także:
Od czego uzależnieni są Polacy? Nie tylko dorośli, nie tylko papierosy i alkohol
Czytaj także:
Problemem nie jest alkohol, tylko ból. Piłem, bo cierpiałem