Do dzisiaj rodzina Hanki Ordonówny, jej uratowane dzieci i z pokolenia na pokolenie wnuki i prawnuki, wspominają swoją matkę: zawsze będzie obecna w sercu nie tylko miłośników jej talentu, ale również wśród tułaczych dzieci.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
“Jestem szczęśliwa, że po 12 latach naszego małżeństwa witamy się z tą samą miłością, pewni tej samej przyjaźni i pełni szacunku dla siebie. To bardzo wiele w dzisiejszych czasach, i to świadczy o człowieku na przyszłość!”- napisała Hanka Ordonówna w liście do swojego męża Michała Tyszkiewicza.
Miłość ci wszystko wybaczy
Hanka Ordonówna była piosenkarką, aktorką i tancerką. Pisała też i malowała. Wszechstronnie uzdolniona i charyzmatyczna. Wiele niezwykłych i szlachetnych działań w ciągu krótkiego, barwnego, ale też i dramatycznego życia. Sławę i nieśmiertelność przyniosła jej piosenka, której przynajmniej sam tytuł znają chyba wszyscy: “Miłość ci wszystko wybaczy”.
Ania urodziła się w skromnej rodzinie państwa Pietruszyńskich, a jej tata Władysław był kolejarzem. W dzieciństwie uczęszczała do szkoły baletowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie i to doświadczenie na zawsze pozostało w sercu przyszłej artystki.
W wieku 16 lat zadebiutowała w Teatrzyku „Sfinks”. W Lublinie zyskała popularność w teatrze „Wesoły ul” jako wykonawczyni piosenek żołnierskich, np. słynnego utworu „O mój rozmarynie rozwijaj się” i do tej tematyki powróciła m.in. u boku Mieczysława Fogga, gdy wspólnie koncertowali ku pokrzepieniu serc w szpitalach czy schroniskach, wśród żołnierzy.
Fogg tak po latach wspominał cała sytuację: “»Mieciu, znajdź akordeon, akordeonistę i spotkajmy się na Dworcu Wschodnim« – zadzwoniła Hanka. Pożyczyłem akordeon, dzwonię do akompaniatora, którego zabieram po drodze i jedziemy na dworzec. Ordonka już czeka, ubrana w wojskowy mundur z zarzuconą peleryną podhalańską. Krótka próba i razem wchodzimy na peron. Śpiewamy z całych sił wojskowe piosenki. A żołnierze jadący na front wychylają się z okien pociągu, machają, biją brawa i powtarzają: »O mój rozmarynie rozwijaj się, o mój rozmarynie…« To byli dla nas najważniejsi na świecie słuchacze” – puentował Mieczysław Fogg.
Ordonka po powrocie do Warszawy z powodu upadku teatru w Lublinie występowała w „Mirażu”, a potem w znanym kabarecie „Qui Pro Quo” od 1923 do 1931 roku. W międzyczasie występowała na zagranicznych scenach, m.in. we Francji, Niemczech, a także we Włoszech, gdzie uznanie i sympatię otrzymała od samego króla Wiktora Emanuela, który ponoć później, kiedy Ordonka została aresztowana i uwięziona na Pawiaku po rozpoczęciu wojny, wstawił się za aktorką osobiście u Hitlera, prosząc skutecznie o jej uwolnienie.
Duży wpływ na rozwój drogi artystycznej pieśniarki miał Fryderyk Jarosy i to pod jego kierunkiem artystka wykreowała swój niepowtarzalny styl, a jej wizytówką stała się wspomniana piosenka z filmu „Szpieg w masce”, czyli „Miłość ci wszystko wybaczy”. Hanka Ordonówna koncertowała też w Wiedniu, Atenach, a także na Bliskim Wschodzie – w Jerozolimie, Tel Avivie, Damaszku, Bejrucie i Kairze. Każdy jej występ był przyjmowany entuzjastycznie z wypełnioną po brzegi publicznością, w każdej sali koncertowej bisom nie było końca.
Małżeństwo i „tułacze dzieci”
Przełomowym wydarzeniem w jej życiu było poznanie hrabiego Michała Tyszkiewicza, który był też autorem tekstów wielu jej piosenek. Ślub odbył się w 1931 roku w kościele św. Krzyża w Warszawie. Czytając osobiste listy Ordonki do męża, odkrywamy to, co najważniejsze: “Życie jest wielką próbą wartości człowieczej. Jestem szczęśliwa, że po 12 latach naszego małżeństwa witamy się z tą samą miłością, pewni tej samej przyjaźni i pełni szacunku dla siebie. To bardzo wiele w dzisiejszych czasach, i to świadczy o człowieku na przyszłość!”.
Po wybuchu II wojny światowej Hanka Ordonówna została aresztowana i uwięziona na Pawiaku. Cała sytuacja była ciężkim przeżyciem dla artystki, ponieważ do jej aresztowania doszło po wcześniejszym, zaaranżowanym spotkaniu z jej scenicznym, przedwojennym partnerem Igo Symem, który, jak się okazało, był konfidentem gestapo.
Kiedy została uwolniona, dzięki staraniom męża i domniemanemu wstawiennictwu króla włoskiego, wyjechała do Wilna. Nie rozstawała się z pracą w tamtejszym Teatrze na Pohulance i Polskim Teatrze Dramatycznym w latach 1940-1941. Niestety, została niespodziewanie aresztowana przez NKWD (po aneksji Litwy przez Związek Radziecki) i wywieziona do łagru w Uzbekistanie, a jej mąż Michał został wywieziony w głąb Rosji. Przez trudne warunki życia (artystka do łagru jechała wiele godzin pociągiem dla bydła) powróciła choroba płuc, z którą Ordonka borykała się wiele lat. Po uwolnieniu zaczęła zajmować się osieroconymi dziećmi polskich „wygnańców”, które były rozproszone po całej ówczesnej Rosji.
Tułacze dzieci – tak o nich mówiła – kochała i walczyła dla nich o lepsze jutro. Uważała, że to jest zadanie, jakie powierzył jej Bóg. W wojennej zawierusze odnalazła się z mężem, a po zerwaniu przez Związek Radziecki stosunków dyplomatycznych z rządem Rzeczpospolitej Polskiej (1943) oboje, razem z dziećmi z sierocińca, przez Bombaj dotarli do Bejrutu.
Liban stał się ich drugim domem, a artystka podjęła po raz kolejny walkę z chorobą płuc. Bejrut okazał się jej ostatnim miejscem życia, mieszkała tam do 1950 roku. Nie udało jej się wygrać z chorobą, zmarła w wieku 48 lat.
Na kamieniu nagrobnym wyryto słowa z Psalmu 32: “Tyś ucieczką moją, od ucieśnienia zachowasz mię, i piosenkami radosnego wybawienia uraczysz mię”. W 1990 roku jej prochy po wielu latach spoczęły w Alei Zasłużonych Polaków na warszawskich Powązkach.
Do dzisiaj rodzina Hanki Ordonówny, jej uratowane dzieci i z pokolenia na pokolenie wnuki i prawnuki, wspominają swoją matkę: zawsze będzie obecna w sercu nie tylko miłośników jej talentu, ale również wśród tułaczych dzieci.
Czytaj także:
Ta niesamowita artystka widzi Chrystusa w każdym portrecie, który maluje
Czytaj także:
Chciał przybliżyć skrawek nieba. Taki był Mieczysław Fogg