separateurCreated with Sketch.

Dzieci z Auschwitz. Historie urodzonych w obozowym piekle

DZIECI Z AUSCHWITZ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Życie w Auschwitz nie tylko miało koniec w tym miejscu, ale i początek. Tam rodziły się dzieci. Na ogół były mordowane. Nie prowadzono rejestrów narodzin, nie wiadomo więc, ile dzieci przyszło na świat w obozowym piekle. Często śmierć okazywała się przyjacielem. Poznajcie wspomnienia kobiet, których dzieci urodziły się w obozie.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W Auschwitz kilka razy dziennie odbywały się porody. W okropnych warunkach. Roiło się od szczurów, które ogryzały części ciała chorym kobietom i nowo narodzonym dzieciom. Mamy suszyły pieluszki na swoich plecach lub udach. Nie było gdzie ich rozwiesić. Dzięki Stanisławie Leszczyńskiej i lekarkom więźniarki miały choć namiastkę ludzkich odruchów i empatii.

 

Misja Stanisławy Leszczyńskiej w Auschwitz

Szczęściem było, gdy kobieta mogła zatrzymać dziecko przy sobie po narodzinach. Niedobór wody, witamin i podstawowych warunków higienicznych powodowały, że radość zwykle towarzysząca kobietom wydającym na świat dziecko zamieniała się w koszmar.

Niedawno ukazała się książka Niny Majewskiej-Brown „Anioł z Auschwitz”. Autorka opowiada m.in. historię Stanisławy Leszczyńskiej, położnej z Łodzi, która w obozie walczyła o godność każdej małej istoty i jej niezaprzeczalne prawo do życia. Jej misją było odbieranie porodów więźniarek.

 

Auschwitz. Zastrzyki śmierci dla nowo narodzonych

Majewska-Brown opisuje koszmarne warunki w Auschwitz, a na ich tle piękną postawę łódzkiej położnej. Na jej pogrzebie w 1974 r. obecnych było 60 dzieci, które doczekały wyzwolenia obozu. Na przełomie 1943/1944 utworzono specjalny blok dla matek i dzieci. Na początku wszystkie dzieci mordowano, później sytuacja się zmieniła.

W drugiej części książki autorka oddaje głos byłym więźniarkom. Trafiły do obozu w ciąży. Agnes Szabó Rutkowska wspomina:

Kobiety w ciąży zabijano. Ciężarne starały się więc ukrywać swoją ciążę, np. podczas apeli ustawiały się w tylnych rzędach (w czwartym lub trzecim rzędzie). Pamiętam dwie Węgierki, matkę i córkę. Ta ostatnia była w ósmym miesiącu ciąży. Miała w trakcie apelu poród. Jedna ze współwięźniarek, pochodząca z Kluż lekarka, odebrała dziecko i zaraz je udusiła. Zaraz wygrzebano w ziemi mały dołek i złożono w nim ciało noworodka.

Krystynę Zambrzycką-Stempkowską (nr 84160) umieszczono na terenie byłego obozu cygańskiego, w którym znajdowały się matki z noworodkami oraz kobiety w ciąży. Zwraca uwagę na rozpacz kobiet, które nie miały czym nakarmić dzieci. Jej córeczka zmarła po kilku dniach, została pochowana w specjalnej kwaterze dla dzieci z obozu na cmentarzu w Brzeszczach.

„Dziecko żyło kilka miesięcy, nie pamiętam którego dnia, gdy wróciłam z pracy, esesmani dawali dzieciom zastrzyki. Nie ominęło to również mojego dziecka. Po kilku minutach dziecko nie żyło” – tak z kolei rozpoczyna się relacja Stefanii Homik (nr obozowy 29592).

 

Cukier zamiast mleka

Ze względu na brak pokarmu noworodkom podawano cukier zawinięty w szmatki, które miały przypominać smoczek. Miało to tłumić głód. Cukier powodował jednak wzdęcia i maleństwa umierały w bólach. Dzieci miały wielkie główki, małe korpusy i wydęte brzuszki.

Esesmani, by bardziej upodlić matki i wzmóc ich cierpienia, pozwalali kobiecie zatrzymać dziecko na kilka dni. Następnie zabierali je matce i zabijali, często na jej oczach. Lagerarzt (lekarz obozowy) wydawał polecenie, by noworodkowi dać zastrzyk z fenolu w serce. Tak wspomina to przywołana w książce więźniarka Zofia Bator (nr 37255):

Dzieci jedzące glisty były rozrywką dla Niemców. O mleku można było jedynie pomarzyć. Kobiety będące w ciąży do późnej jesieni chodziły w letnich sukienkach, bez bielizny. „Wspaniałomyślnym” gestem nazistów był kawałek margaryny do suchego chleba czy dodanie racji zupy. 

We wspomnieniu Aliny Cielemięckiej-Naciążek (nr 87947) czytamy, że grozę budziły w matkach wizyty niemieckich par, które chciały zabrać dziecko do siebie na wychowanie. Akty narodzin i akty zgonów były fałszowane. Gdy Rosjanie wkroczyli w styczniu 1945 do obozu, nie spodziewali się tego, co zobaczyli.

*N. Majewska-Brown, Anioł z Auschwitz, Bellona, Warszawa 2020


EKSPERYMENTY MEDYCZNE W AUSCHWITZ
Czytaj także:
Kobiety z bloku 10. Przeżyły eksperymenty medyczne w Auschwitz


Stanisława Leszczyńska
Czytaj także:
Położna z Auschwitz. Historia kobiety, która przyjęła w obozie ponad 3 tys. porodów



Czytaj także:
Komendant Auschwitz i Miłosierdzie Boże

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.