separateurCreated with Sketch.

Czemu twoja modlitwa nie jest wysłuchana? 5 rad dobrej modlitwy wg abp. Fultona Sheena

ABP FULTON SHEEN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 15.06.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pan słucha nas o wiele uważniej, niż nam się wydaje. To my powinniśmy pilniej Go słuchać. Ludzie często się skarżą, że Bóg nie wysłuchuje ich modlitw, a pewnie nie poczekali na Jego odpowiedź – uważa abp Fulton Sheen.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Masz wrażenie, że Bóg nie wysłuchuje twoich modlitw? A może modlimy się nie tak, jak trzeba? Poznaj 5 rad skutecznej modlitwy według abp. Fultona Sheena.

1Wsłuchaj się w pragnienia Boga

Po pierwsze, musimy pamiętać, że istotą modlitwy nie jest próba skłonienia Boga, aby coś nam dał – tak jak nie jest to podstawą uczciwych ludzkich przyjaźni. Istotą modlitwy jest autentyczna prośba. Są dwa rodzaje Bożych darów: po pierwsze takie, które Bóg zsyła nam bez względu na to, czy o nie prosiliśmy; po drugie – udzielane pod warunkiem, że się modlimy.

Pierwszy rodzaj darów bardzo przypomina dobra, które dzieci otrzymują w rodzinie – jedzenie, ubranie, schronienie, opiekę i uwagę. Te dary otrzymuje każde dziecko bez względu na to, czy o nie prosi, czy nie. Istnieją również inne dary, których otrzymanie jest uwarunkowane pragnieniem dziecka.

Ojciec może pragnąć, aby syn poszedł na studia, ale jeśli ten nie będzie chciał się uczyć albo zostanie przestępcą, dar zaplanowany przez ojca nigdy nie będzie ofiarowany. Nie dlatego, że ojciec zabrał dar, lecz raczej dlatego, że syn uniemożliwił ofiarowanie go.

Zatem modlitwa nie jest informowaniem Boga o naszych potrzebach – ponieważ On już je zna. „Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie” (Mt 6, 32). Celem modlitwy jest raczej danie Bogu okazji do ofiarowania nam darów wtedy, kiedy będziemy gotowi je przyjąć.

To nie oko tworzy światło słońca, które nas oświetla; to nie płuco tworzy powietrze, które nas otacza. Słońce wciąż świeci dla nas, jeśli tylko nie zamkniemy oczu na jego blask, a powietrze wypełnia nam płuca, o ile nie wstrzymamy oddechu. Otrzymamy Boże błogosławieństwa, o ile nie zbuntujemy się przeciwko woli Boga, który chce nam je dawać.

2Poddaj się Jego woli

Człowiek myślący wyłącznie o sobie odmawia jedynie modlitwy prośby; myślący o bliźnich odmawia modlitwę wstawienniczą; myślący jedynie o umiłowaniu Boga i o służeniu Mu odmawia modlitwy poddania się woli Bożej – tak się modlą święci. Dla większości ludzi cena za taką modlitwę jest zbyt wysoka, ponieważ wymaga odsunięcia od siebie swojego ego.

Wiele dusz chce, aby Bóg spełniał ich wolę; przedstawiają Mu konkretne plany i proszą Go, aby natychmiast i bez jakiejkolwiek zmiany je zatwierdził. Zmieniają prośbę z modlitwy Ojcze nasz na „Bądź wola moja na ziemi”. Bardzo trudno Przedwiecznemu ofiarować siebie tym, którzy są zainteresowani wyłącznie doczesnością.

Dusza, która żyje na poziomie ego, czyli na poziomie „ja”, i odmawia wzniesienia się na poziom Boski, przypomina jajko przechowywane stale w miejscu zbyt zimnym, by mogło dojść do wylęgu, przez co nigdy nie zostanie ono wezwane do życia na zewnątrz skorupki, do przekroczenia etapu swego niedokończonego rozwoju.

Każde „ja” jest zaledwie zarodkiem tego, kim człowiek ma się stać. Pan słucha nas o wiele uważniej, niż nam się wydaje. To my powinniśmy pilniej Go słuchać. Ludzie często się skarżą, że Bóg nie wysłuchuje ich modlitw, a pewnie nie poczekali na Jego odpowiedź.

3Spróbuj medytacji

Wyższą formą modlitwy niż prośba, a jednocześnie potężnym narzędziem walki z nadmierną światowością życia jest medytacja. Medytacja jest trochę jak sen na jawie albo zamyślenie, jednak z dwiema znaczącymi różnicami: w medytacji nie myślimy o świecie ani o sobie, lecz o Bogu, i zamiast wykorzystywać wyobraźnię do bezmyślnego budowania zamków na lodzie, używamy jej do podejmowania postanowień, które zbliżą nas do jednego z mieszkań w domu Ojca.

Medytacja jest bardziej zaawansowanym aktem duchowym niż klepanie zdrowasiek. Można ją porównać do zachowania dziecka, które staje przed matką z obietnicą: „Nie powiem ani słowa, tylko pozwól mi zostać i patrzeć na siebie”. Albo do słów pewnego żołnierza, który kiedyś powiedział Proboszczowi z Ars: „Po prostu stoję tutaj, przed tabernakulum, On patrzy na mnie, a ja patrzę na Niego”.

Medytacja umożliwia człowiekowi przerwanie świadomej walki z zewnętrznymi rozproszeniami dzięki wewnętrznej intuicji obecności Boga. Zamyka świat, aby wpuścić Ducha. Poddaje ludzką wolę działaniu woli Bożej. Skierowuje reflektor Bożej prawdy na ludzkie myśli, postępowanie i słowa, zagląda pod grube warstwy samooszukiwania się i egoizmu. Ucisza wrzaskliwe żądania ego po to, aby mogło usłyszeć życzenia Bożego serca.

Medytacja eliminuje z naszego życia rzeczy, które utrudniają zjednoczenie z Bogiem, i wzmacnia pragnienie spełniania wszelkich dobrych uczynków tylko na Jego cześć i chwałę. Przypomina o naszej istocie, o byciu stworzeniem, o zależności wszystkich rzeczy od stwórczego aktu Boga, o chwilowym istnieniu i o zbawieniu. Medytacja nie jest petycją, metodą wykorzystania Boga ani prośbą o otrzymanie od Niego czegoś konkretnego, lecz raczej poddaniem, błaganiem Go, żeby nas na swój sposób wykorzystał.

4Wygospodaruj czas

Tam, gdzie jest miłość, tam jest myśl o tym, którego kochamy - „Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6, 21). Stopień naszego oddania i miłości zależy od wartości, jaką przypisujemy danej rzeczy. Wszystko ma swój sens i cel. Uczeń ma kłopoty z nauką, bo brakuje mu wiedzy takiej, jaką ma o sporcie. Przedsiębiorcy z trudem przychodzi myślenie o rozkoszach niebieskich, ponieważ poświęcił się napełnianiu ziemskiego „spichlerza”. Nastawieni na miłość fizyczną z trudem kochają ducha, ponieważ ich skarb kryje się w ciele.

Każdy staje się tym, co kocha: jeśli kocha świat materialny, staje się taki jak materia; jeśli umiłował to, co duchowe, upodobnia się do tego w swoich postawach, ideałach i aspiracjach.

Istnieje ścisła zależność między miłością a modlitwą. Dzięki niej łatwiej zrozumieć, dlaczego niektóre dusze mówią: „Nie mam czasu na modlitwę”. I naprawdę go nie mają, ponieważ dla nich inne obowiązki są bardziej palące, inne skarby cenniejsze, inne zainteresowania bardziej ekscytujące.

Im rzadziej człowiek myśli o Bogu, tym mniej ma dla Niego czasu. Czas, jaki człowiek na coś przeznacza, zależy od wagi przypisywanej tej rzeczy. To myślenie determinuje wykorzystanie czasu; czas nie rządzi myśleniem. Duchowość nie jest kwestią czasu, lecz myślenia. Świętość nie wymaga dużo czasu, lecz dużo miłości.

5Skup się na teraźniejszości

Lekarstwem na bolączki ciągłego myślenia o braku czasu może być uświęcenie chwili, czyli „teraz”. Nasz Pan podał nam na to sposób, mówiąc: „Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie.” (Mt 6, 34). Mamy wiele zmartwień, nie pożyczajmy więc kłopotów od jutra, bo dzisiejszy dzień też niesie swój krzyż.

Chwila obecna zawiera w sobie rzeczy, nad którymi mamy kontrolę, lecz także niesie ze sobą trudności, których nie da się uniknąć, na przykład bankructwo firmy, atak ostrej grypy, deszcz w dniu wycieczki, zakalec w cieście drożdżowym, pryszcz na nosie w wieczór balu, budzik, który nie zadzwonił, albo mucha, która wpadła do mleka. Nie zawsze wiemy, dlaczego przydarzają nam się choroby i niepowodzenia, bo mamy zbyt tępe umysły, aby pojąć Boży plan. Drogi Boga nie są naszymi drogami.

Wydarzenia w naszym życiu nie zawsze da się zrozumieć, poddać analizie umysłu czy woli, natomiast zawsze znajdują się w zasięgu naszej wiary, która pomoże nam je zaakceptować i podporządkować się woli Boga. W każdej chwili otrzymujemy więcej skarbów, niż potrafimy zgromadzić.

Wielka wartość teraźniejszości oglądanej przez pryzmat ducha polega na tym, że zawiera ona wiadomość, którą Bóg skierował osobiście do nas. Nikt poza mną nie znajduje się dokładnie w takich samych okolicznościach; nikt inny nie dźwiga takiego samego ciężaru co ja: choroby, śmierci ukochanej osoby czy jakichś innych przeciwności.

Nic nie jest bardziej indywidualnie dopasowane do naszych duchowych potrzeb niż takie chwile obecne; dlatego stanowią one doskonałą okazję do przyjęcia wiedzy, której nikt inny nie ma szansy posiąść. Ta konkretna chwila jest moją szkołą, moim podręcznikiem, moją lekcją. Nawet nasz Pan nie pogardził możliwością nauczenia się czegoś od swojego konkretnego „teraz”.

Będąc Bogiem, wiedział wszystko; istniał jednak pewien rodzaj wiedzy, której mógł doświadczyć tylko jako człowiek. Tak opisał to św. Paweł: „I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5, 8).

*Fragment książki abp Fultona J. Sheena „Idź do nieba! Duchowa mapa do wieczności”, Wydawnictwo Esprit, 2020
**Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: