Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W każdej mszy
Podczas każdej mszy świętej wino zamienia się w krew naszego Pana, a hostia – w Jego ciało. Przyjmując Ciało Pańskie, przyjmujemy całego Chrystusa, bo w każdej cząstce konsekrowanego komunikantu i każdej kropli konsekrowanego wina jest cały On. To największy cud i najważniejsze „relikwie” chrześcijańskie.
Jednak oprócz tego mamy jeszcze w Kościele inne materialne znaki Bożego działania w świecie i w ludziach, którzy Go kochali, np. nieliczne zachowane do naszych czasów pamiątki męki Pańskiej.
Relikwie przechowywane w Częstochowie to odrobina ziemi z Golgoty, w którą ponoć wsiąkła krew Jezusa umierającego na krzyżu.
Legionista Longinus
Jak te relikwie znalazły się w Częstochowie? Ich historia jest równie długa, co zdumiewająca. Zaczyna się od rzymskiego żołnierza, który – według relacji ewangelistów – przebił włócznią bok Jezusa wiszącego na krzyżu, żeby się upewnić, że skazaniec nie żyje. Z ciała Chrystusa wypłynęły krew i woda.
Według apokryfów żołnierz miał na imię Kasjusz (tak jest np. zawołany przez innego żołnierza w filmie „Pasja” Mela Gibsona), nawrócił się i nosił później imię Longin. Niektóre przekazy utożsamiają Kasjusza-Longina z setnikiem, który powiedział o Jezusie: „Ten prawdziwie był synem Bożym”.
Longin miał ponoć zabrać z miejsca kaźni odrobinę ziemi przesiąkniętej krwią Zbawiciela oraz gąbkę użytą do pojenia Go octem. Wziął ze sobą te pamiątki do Italii, gdzie potem poniósł śmierć męczeńską. Zginął w Manui na północy Włoch.
Przed śmiercią schował relikwie w metalowym pudełku i zakopał w miejscu, które wtedy znajdowało się daleko poza murami miasta, a w którym stanęła później bazylika św. Andrzeja. Po śmierci pochowano go obok cennych pamiątek. Grób i miejsce ukrycia relikwii zostały zapomniane na siedem wieków.
Odnalezienie
W 804 r. św. Andrzej, patron kościoła w Manui, ukazał się we śnie pewnemu mężczyźnie i wskazał mu miejsce ukrycia relikwii męki Pańskiej. Sprawa musiała być głośna, bo na miejsce przybył sam papież – Leon III, który ponoć potwierdził autentyczność odkopanych pamiątek. Umieszczono je w specjalnie przygotowanym relikwiarzu.
Tymi terenami władał wówczas wódz Franków Karol Wielki, który zabrał część ziemi uświęconej krwią Zbawiciela do swojej kaplicy w Paryżu. Całą sprawę opisał w „Annałach Królestwa Franków” Eginard, dworzanin i biograf Karola Wielkiego.
Relikwie w Mantui odbierały cześć do 924 r., kiedy w obliczu zagrożenia najazdem Hangarów zostały ukryte w ziemi w marmurowej urnie … i ponownie zapomniane.
Ponowne odnalezienie
Ponad sto lat później, w 1048 r., św. Andrzej interweniował powtórnie. Znowu ukazał się we śnie – tym razem niewidomemu, dawnemu służącemu możnego rodu Canossa. Wskazał mu miejsce ukrycia urny z relikwiami i miejsce pochówku św. Longina.
I tym razem do Mantui przybył papież – również Leon, tylko tym razem Leon IX. Papież oddał cześć relikwiom, a nawet chciał je zabrać do Rzymu. Pomysł spotkał się jednak z tak krewkim sprzeciwem mieszkańców Mantui, że papież musiał uciekać i ukryć się w klasztorze benedyktyńskim w pobliskim Polirone.
Historia drugiego odnalezienia relikwii została opisana w dwóch dziełach: „O odnalezieniach Krwi Pańskiej”, spisanym w Mantui przez nieznanego autora w II poł. XI w., oraz w kronice niemieckiego mnicha bł. Hermana z Reichenau.
Sceptyk mógłby powiedzieć, że sporo było tych niezwykłych odnalezień po wielu latach. Może i tak, ale historia zna wiele podobnych sytuacji, np. w znacznie bliższych nam czasach św. Andrzej Bobola podobnie „przypominał” o sobie dwukrotnie - najpierw pół wieku po swojej śmierci rektorowi kolegium jezuitów w Pińsku, a następnie na początku XIX wieku dominikaninowi w Wilnie.
Cel pielgrzymek
Już w XI wieku kościół w Manui został rozbudowany, bo do miasta przybywało wiele osób, które chciały oddać cześć krwi Pańskiej. Wzdłuż dróg, które prowadziły do świątyni, powstały nawet kościoły, w których pielgrzymi mogli znaleźć schronienie i opiekę duchową.
Niestety, do naszych czasów zachowała się jedynie niewielka część relikwii, bo gąbkę i większość ziemi sprofanowali i wyrzucili austriaccy żołnierze w 1848 r. Wtedy zostały również zniszczone pierwsze naczynia, w których je przechowywano. Dzisiaj relikwie są na co dzień zamknięte w urnie z zielonego marmuru, można je oglądać jedynie w Wielki Piątek.
W Częstochowie niewielka cząstka relikwii z Mantui znajduje się od 1989 r.