Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Film “Pianista” tak bardzo odzwierciedlał rzeczywistość koszmaru, jaki przeżył słynny kompozytor, że gdy zapytano Andrzeja Szpilmana, czy ojciec oglądał film, odpowiedział, że nie, ponieważ byłoby to zbyt traumatyczne przeżycie dla niego.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Szpilman – wybitny pianista
Myśląc o bohaterskim kompozytorze Władysławie Szpilmanie, zwłaszcza w czasie, kiedy szczególnie wspominamy Powstanie Warszawskie, już chyba na zawsze pozostanie w mojej pamięci kadr z filmu Pianista, a zwłaszcza wielki plakat zapowiadający niezwykłe dzieło, w reżyserii Romana Polańskiego.
Postać samotnego mężczyzny w wielkim mieście, wśród ruin i zniszczenia: czujemy niemal fizycznie każde drgnięcie zmęczonych oczu udręczonego cierpieniem człowieka. Chyba nawet nie można powiedzieć, że Adrien Brody „zagrał” rewelacyjnie postać polskiego muzyka, bo aktor całkowicie utożsamił się w filmie z dramatem wielu ofiar wojny.
A plakat był tak poruszający, że gdyby hollywoodzka Akademia Filmowa przyznawała Oscary również za promocję, to na pewno była by to następna statuetka dla Pianisty. Nie jestem fanem filmów Polańskiego, ale za ten film dziękuję! Zwłaszcza za osobiste przesłanie reżysera, ponieważ sam jako 8-letni chłopiec przeżył tragiczny pobyt w getcie krakowskim.
W biograficznym dramacie wojennym bardzo pomógł syn kompozytora, Andrzej Szpilman, ponieważ film i scenariusz powstały na podstawie jego książki pod tym samym tytułem. Najstarszy syn legendarnego muzyka często gościł na planie filmowym Pianisty, nadając dziełu osobisty, rodzinny charakter, zwłaszcza że epizodyczną, ale znaczącą rolę zagrał wnuk kompozytora, Daniel, który miał 7 lat.
“Tak naprawdę było dokładnie jak w filmie” – mówił Andrzej Szpilman. Film tak bardzo odzwierciedlał rzeczywistość koszmaru, jaki przeżył słynny kompozytor, że gdy zapytano Andrzeja Szpilmana, czy ojciec kiedykolwiek oglądał film, odpowiedział, że nie, ponieważ byłoby to zbyt traumatyczne przeżycie dla niego.
Szpilman i skrzypce Alberta Einsteina
Szpilman miał okazję poznać wielu znamienitych ludzi i wybitnych artystów niespokojnego XX wieku. Wśród nich laureata Nagrody Nobla, Alberta Einsteina, którego pianista spotkał w Berlinie w czasie koncertu orkiestry kameralnej, prowadzonej przez jego kuzyna. Einstein od czasu do czasu przychodził na koncerty, aby móc zagrać solówkę na skrzypcach, były to sporadyczne występy, ale z perspektywy czasu i późniejszych wydarzeń, po latach wspominane przez rodzinę Szpilmana z wielkim sentymentem.
Władysław Szpilman miał ciekawy i dowcipny pseudonim artystyczny: Al Legro. Urodził się w 1911 roku w Sosnowcu, w szczególnie pięknym miejscu na mapie Polski: tutaj też przyszedł na świat znany na całym świecie śpiewak Jan Kiepura.
Na początku gry na fortepianie uczył się od matki. Później w latach 1926-30 studiował w Wyższej Szkole Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie grę na fortepianie. A w latach 1930-33 kontynuował studia w Akademie der Künste w Berlinie, z zakresu gry na fortepianie i kompozycji. Po powrocie do Warszawy w latach 1933-1935 kontynuował naukę gry na fortepianie u Aleksandra Michałowskiego.
Szpilman rozpoczął swoją drogę artystyczną w 1932. W tym samym roku razem z skrzypkiem Bronisławem Gimplem stworzył duet cieszący się ogromnym powodzeniem. W 1935 zaczął komponować muzykę filmową – zadebiutował piosenką Jeśli kochasz się w dziewczynie ze słowami Emanuela Schlechtera, do komedii muzycznej Kot. Od 1935 do wybuchu II wojny światowej współpracował z Polskim Radiem jako pianista, kompozytor i akompaniator.
Kariera muzyczna brutalnie została przerwana w 1940, kiedy to Władysław Szpilman został więźniem warszawskiego getta. Artysta grał na terenie getta w kawiarniach i salkach koncertowych, ale był to jedynie sposób na utrzymanie rodziny i siebie. W 1942 uniknął deportacji do obozu zagłady w Treblince.
Kiedy zdołał zbiec z getta, pracował ciężko przez wiele miesięcy na budowie. Do końca lipca 1944 był ukrywany przez Andrzeja i Janinę Boguckich oraz Czesława i Helenę Lewickich, przy materialnej pomocy m.in. Witolda Lutosławskiego i wielu innych ludzi dobrej woli.
Szpilman po tragicznym upadku Powstania Warszawskiego pozostał w dalszym ciągu w ukryciu w ruinach spalonego domu na Alejach Niepodległości, ale był odcięty od wszelkiej pomocy ze strony polskich przyjaciół. Wycieńczonego z głodu i ukrywającego się tygodniami bez pomocy muzyka, odkrył kapitan Wehrmachtu Wilm Hosenfeld, który udzielił artyście pomocy, dostarczając żywność i dając mu nadzieję na przeżycie.
Czytaj także:
Wilm Hosenfeld. Życie niemieckiego oficera, który uratował Szpilmana
Niezwykłe wojenne losy Władysław Szpilman opisał w książce Śmierć miasta 1939-45, wydanej w 1946 pod redakcją Jerzego Waldorffa. Wspomnienia kompozytora zostały wydane ponownie w 1998, w wielu krajach świata pod tytułem Pianista i na podstawie tej książki powstał film Romana Polańskiego, który miał premierę w 2002 r.
Powojenne losy Szpilmana
Szpilman po wojnie związał się znów z Polskim Radiem, gdzie do 1963 pracował jako kierownik „Działu Muzyki Lekkiej”. Muzyk był też dyrygentem orkiestry, inicjatorem konkursów muzycznych, wielu nagrań i współorganizatorem w 1961 Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie. Zaczął ponownie koncertować, odbył tournées po Europie i występował w kraju z orkiestrami symfonicznymi. Od 1947 grał ponownie w duecie ze Bronisławem Gimplem oraz z Tadeuszem Wrońskim, z którymi odbył wiele podróży artystycznych po Polsce i Europie, dając znane cykle koncertów “Wieczory sonat”.
Kompozytor założył w 1962 słynny Warszawski Kwintet Fortepianowy, a zagraniczny debiut Kwintetu odbył się w Wigmore Hall w Londynie w styczniu 1963. Przez prawie 25 lat, do 1986 zespół miał 2000 koncertów w Europie, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Meksyku, Indiach i Japonii, a cały artystyczny dorobek zespołu dokumentuje kilkanaście płyt, wydanych przez polskie i zagraniczne firmy fonograficzne.
Jednakże największa sławę przyniosły Władysławowi Szpilmanowi piosenki. Skomponował ich prawie 500, w tym 150 stało się przebojami. Najbardziej znane i lubiane to słynny Czerwony autobus (sł. Kazimierz Winkler), Cicha noc (sł. Roman Sadowski), Deszcz (sł. Konstanty Ildefons Gałczyński), Gdy się kogoś ma (sł. Zdzisław Gozdawa), Ja jestem Twoja (sł. Tadeusz Kubiak), Nie ma szczęścia bez miłości (sł. Henryk Herold), Nie wierzę piosence (sł. Bronisław Brok), Piosenka mariensztacka (sł. Tadeusz Kubiak i Artur Międzyrzecki), Pójdę na Stare Miasto (sł. Edward Fiszer), Trzej przyjaciele z boiska (sł. Artur Międzyrzecki), Tych lat nie odda nikt (sł. Kazimierz Winkler), W małym kinie (sł. Ludwik Starski). Szpilman pisał piosenki m.in. dla Mieczysława Fogga, Marii Koterbskiej, Heleny Majdaniec, Sławy Przybylskiej, Reny Rolskiej, Ireny Santor czy Violetty Villas. Szpilman był także kompozytorem sygnału Polskiej Kroniki Filmowej.
Rodzina, przyjaciele i znajomi wspominając Władysława Szpilmana podkreślali, że był bardzo skromnym i pracowitym człowiekiem, a muzyka była jego wielka pasją, która pomogła przeżyć najtrudniejsze chwile. Pianista miał wielki szacunek do każdej osoby bez względu na jej pochodzenie, przekonania i postawy życiowe. A syn Andrzej Szpilman tak ujmuje postać taty: “Najważniejsze słowa, jakie usłyszałem od ojca, brzmiały – Ktoś, kto nie umie wybaczać, nie jest człowiekiem”.
Czytaj także:
Wilm Hosenfeld. Życie niemieckiego oficera, który uratował Szpilmana
Czytaj także:
Kapliczki warszawskie – niemi świadkowie historii