separateurCreated with Sketch.

Dobroci dla siebie samych uczymy się jako dzieci

DBANIE O SIEBIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dobroć dla siebie jest mówieniem do siebie samych ciepło i z miłością. Jest też spokojnym szukaniem tego, co możemy następnym razem zrobić inaczej i o co zadbać.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Niedawno podczas spaceru po lesie spotkałam kobietę jadącą konno. Koń był przepiękny; dżokejka pilnowała, by szedł równo, ale widziałam po jego postawionych na baczność uszach, napiętym ciele i czujnych nozdrzach, że jest w wielkim stresie. Bał się, bo po leśnej drodze szło sporo ludzi, jeździły rowery i samochody. Gdy spotkaliśmy tę parę z kwadrans później, znarowiony koń podskakiwał i wierzgał. Dżokejka zsiadła z niego i zaczęła bić go batem po szyi, jakby nie widziała, że zwierzę zaraz oszaleje ze strachu. Pomyślałam, że właśnie to często robimy sobie samym – dowalamy sobie, gdy najbardziej potrzebujemy zauważenia, czułości, przyjęcia i uspokojenia.

Jak traktujemy siebie

To, jak traktujemy siebie, nie jest rzeczą wrodzoną, ale nabytą. To otoczenie uczy nas, na jakie traktowanie „zasługujemy”. Gdy jesteśmy dziećmi, nie mamy żadnych narzędzi, by odróżnić to, kim naprawdę jesteśmy od sposobu, w jaki do nas mówią i co nam robią dorośli opiekunowie. Gdy nas nie widzą, zapamiętujemy, że jesteśmy niewidzialni. Gdy nas nie słyszą, zostaje w nas przekonanie, że nasz głos niewiele znaczy. Gdy karcą i upominają nieustannie, będziemy żyć z przeczuciem, że wszystko robimy nie tak, jak trzeba.

Jeśli pierwszym pytaniem na „dzień dobry”, kierowanym przez rodzica do dziecka, jest: „Czy już zrobiłeś…” lub „dlaczego jeszcze nie zrobiłeś”, a potem całe zainteresowanie rodziców polega na kontrolowaniu, czy zlecone zadania zostały wykonane – dziecko zapamiętuje z kolei, że jego wartość tkwi w robieniu różnych rzeczy.

Podobnie, gdy dobroć rodziców jest tylko „w nagrodę”. Bajka za posprzątany pokój. Wypłaty pieniężne za dobre stopnie. Plus bonus w postaci bycia wizytówką rodziny wobec dziadków i znajomych. Wówczas dobrym dla siebie w dorosłym życiu także można być jedynie „w nagrodę” – i nie chodzi mi o świętowanie swoich sukcesów, ale o postawę nieustannego odkładania siebie na później, bo na poczucie bycia kimś wartościowym i zasługującym na miłość trzeba się natyrać. Ludzie, którzy pracują ciężko, by poczuć się kimś OK, doświadczają zarazem, że nieosiągalny jest moment, w którym można uznać, że już wystarczy.

Dobroć dla siebie

Dobroć dla siebie szczególnie przydaje się wtedy, gdy w życiu dzieje się coś wyjątkowo trudnego. To także zabieramy z dzieciństwa: wiedzę, że jak ktoś jest smutny, to trzeba z nim pobyć, przytulić i zabrać na spacer, a nie na niego krzyczeć. Bywa jednak tak, jak w tej historii o koniu i jego właścicielce: w najtrudniejszym momencie lęku, straty czy rozpaczy, która targa dziecięcym światem, mały człowiek zamiast wsparcia dostaje karę. Opiekun odmawia mu prawa do własnych przeżyć i bycia kimś ważnym – i reaguje z poziomu zawiedzionych oczekiwań, złości, wycofania miłości.

Potem im nam bywa trudniej i im większe przeżywamy kłopoty, tym więcej przeżywamy złości na siebie, niezadowolenia i poczucia, że bardzo odstajemy od reszty „normalnych”, zorganizowanych, szczęśliwych i zawsze wydolnych ludzi. Co zresztą jest ewidentną iluzją, bo każdy człowiek doświadcza i własnej słabości, i przykrych niespodzianek, i dużych dramatów.

Tym bardziej potrafimy współczuć sobie samym w takich sytuacjach, im bardziej ciepłe i pełne współczucia były reakcje dorosłych opiekunów. Jeśli nasze momenty porażki i bezradności spotykały się z wrażliwością i empatią, mamy łatwiejszy dostęp do takiego traktowania siebie samych. I wtedy, gdy dzieje się źle, potrafimy szukać kontaktu z drugim oraz rzeczy, które nam pomagają i wspierają. Łatwiej wtedy też nie uciekać się do bolesnego, ale niestety jałowego w skutkach samobiczowania, gdy nie jesteśmy dumni z tego, co zrobiliśmy czy powiedzieliśmy.

Bo dobroć dla siebie oznacza najpierw widzenie siebie i to z wielu stron. Dostrzeganie kontekstu naszych działań, przeciążeń, wrażliwych miejsc. Dobroć dla siebie nie jest patrzeniem na siebie i swoje życie przez pryzmat efektów, jakich się spodziewaliśmy. Jest mówieniem do siebie samych ciepło i z miłością. I jest także spokojnym szukaniem tego, co możemy następnym razem zrobić inaczej i o co zadbać. Tak, jak to robią rodzice w stosunku do dzieci, gdy kochają je bezwarunkowo.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!