Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
15 stycznia 2011 r. trzej byli biskupi anglikańscy, a wśród nich m.in. ks. Keith Newton, przyjęli święcenia kapłańskie z rąk katolickiego arcybiskupa Westminsteru Vincenta Nicholsa. Tego samego dnia, dekretem Kongregacji Nauki Wiary, został utworzony ordynariat personalny Matki Bożej z Walshingam, a papież Benedykt XVI mianował jego ordynariuszem właśnie ks. Keitha Newtona. Dziesięć lat później agencja I.MEDIA przeprowadziła z nim wywiad podsumowujący działanie ordynariatu i kreślący jego dalsze perspektywy. Przypominamy ten archiwalny tekst.
10 lat od dołączenia do Kościoła katolickiego
10 lat temu, wspólnie z wieloma anglikanami, dołączył Ksiądz do Kościoła katolickiego. Tego samego dnia, na prośbę papieża Benedykta XVI, stanął Ksiądz na czele nowo powstałego ordynariatu Matki Boże z Walshingam. Jak ksiądz świętował ten jubileusz?
Obchody tego dziesięciolecia zostały oczywiście zaplanowane. Konstytucja apostolska Anglicanorum coetibus [która dotyczy przejścia księży i biskupów anglikańskich do Kościoła katolickiego, w tym także księży żonatych – przyp. red.] została opublikowana w 2009 r. Od tego momentu musiało upłynąć trochę czasu, zanim przystąpiono do tworzenia pierwszego ordynariatu, ustanowionego dokładnie 10 lat temu, w dniu licznych święceń kapłańskich.
Obchody zostały więc przygotowane zawczasu, ale oczywiście pandemia wszystko pokrzyżowała i nie mogliśmy na nowo ich zaplanować. 15 stycznia odprawiłem mszę świętą. Kolejnego dnia odprawiona została uroczysta msza, która była transmitowana, aby wierni mogli w niej uczestniczyć online.
Jeśli sytuacja poprawi się w ciągu roku, być może będziemy mogli zorganizować także coś większego.
Podsumowania
Czy po upływie 10 lat nadszedł właściwy moment na pierwsze podsumowanie?
Myślę, że tak. Wiele osób przepowiadało, że szybko przestaniemy istnieć. A jednak nie stało się tak i wciąż jesteśmy na miejscu! Oczywiście, w ciągu tych 10 lat stawiliśmy czoła wielu wyzwaniom, ale wydaje mi się, że jesteśmy lepiej przygotowani, gotowi do spoglądania w przyszłość. Ponieważ zapuściliśmy głębiej naszej korzenie zarówno w Kościele katolickim, jak też w społeczeństwie angielskim i walijskim.
Mamy ponad stu księży, spośród których blisko 70 ma poniżej 75 lat. Około 30 z nich pracuje w pełnym wymiarze w parafiach ordynariatu. Posiadamy też ok. 25 parafii katolickich na terenie Wielkiej Brytanii, co daje nam przełożenie na lokalne wspólnoty katolickie.
A ilu wiernych dziś liczycie?
Nie są to oczywiście wielkie liczby: kilka tysięcy. Ale wiele osób w Kościele katolickim uczestniczy w naszych mszach [sprawowanych w rycie ordynariatu, formie liturgicznej Kościoła katolickiego, inspirowanej tradycjami anglikańskimi – przyp. red.].
Wnosimy coś nowego w ich katolicką wiarę, w nich samych i szerzej: do Kościoła powszechnego. Jak wiemy, Kościół katolicki w swej historii przeżył trudne czasy w Anglii. Po reformie anglikańskiej w XVI w. przez pewien czas był nawet zdelegalizowany. Zajmuje tu więc inne miejsce niż np. we Włoszech czy Francji.
Napotkaliście także problemy finansowe...
Tak i niemal całkowicie je rozwiązaliśmy. Zaczynaliśmy, nie mając prawie nic. Było to trudne, ale udawało nam się każdego roku utrzymać ster i utrzymać naszą łódź na powierzchni. Dziś pracujemy nad funduszem emerytalnym dla naszych księży emerytów.
W ostatnich latach zorganizowaliśmy wiele struktur, zwłaszcza materialnych, a także m.in. funkcje wikariusza i różnych odpowiedzialnych. To, rzecz jasna, wymaga czasu i ja zawsze powtarzam, że te działania to raczej maraton, a nie sprint.
Święty wzór
Znajdujecie się pod opieką Johna Henry’ego Newmana, który także przeszedł z Kościoła anglikańskiego do katolickiego. Czy był on waszym prekursorem?
Tak! Jego kanonizacja w 2019 r. była dla nas wszystkich bardzo ważnym i wzruszającym wydarzeniem. Szczególnie poruszyło nas to, że byliśmy świadkami, jak ta wielka postać, która wybrała Kościół katolicki, zostaje kanonizowana i uznana przez ten Kościół za wzór.
Czy dziś udało wam się zgłębić znaczenie waszej wyjątkowości w Kościele powszechnym?
Przykład Newmana jest dla nas bardzo inspirujący. On sam w XIX w. planował stworzenie czegoś, co opisał jako „Kościół unicki anglikański” [tzn. pozostający w unii z Rzymem – przyp. red.]. Myślę, że dziś spoglądałby na nasz ordynariat z życzliwością. On, który mówił o swych „przyjaciołach, którzy drżą z zimna na progu Kościoła”.
Wierzę, że jednym z wielkich znaczeń, jakich może nabrać ordynariat w Kościele powszechnym jest to, że będzie zdolny odnaleźć w sobie tradycje, które są spójne z wiarą katolicką. I połączyć z nimi elementy, które narodziły się podczas reformy anglikańskiej.
Np. elementy liturgiczne i duchowe, strategie duszpasterskie – oczywiście w zgodzie z nauczaniem Kościoła. Według mnie wielu katolików nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo różnorodny jest dzisiejszy Kościół. I że z tej różnorodności możemy wydobyć bardzo bogate tradycje.
Czy uważa Ksiądz, że dzięki waszej wyjątkowości udało wam się odnaleźć wasze miejsce?
Jesteśmy pierwszą grupą od czasów reformy anglikańskiej, która wyznacza oficjalnie drogi powrotu do Kościoła. Nawet jeśli jesteśmy małą grupą, to – jak powiedział Benedykt XVI – nasze wysiłki są „prorocze”.
To pokazuje, co może się wydarzyć, co jest możliwe. Nasza organizacja inspiruje się przeszłością, pierwszymi nawróceniami, licznymi wysiłkami podejmowanymi przez Watykan, które, zwłaszcza od czasów Pawła VI, doprowadziły do sytuacji, w której znajdujemy się dziś.
Ale to wszystko sprawia, że zwracamy się przede wszystkim w stronę przyszłości, w stronę tego, co jest możliwe do zrealizowania. Na łonie Kościoła wierni nie są „wchłaniani”, ale szanowani, jako równi w swej różnorodności. To jest siłą Kościoła katolickiego: gromadzenie w autentycznej komunii różne grupy osób. Żadna inna religia nie jest w stanie dziś tego uczynić.
Wizja przyszłości
Jakie działania podejmuje dziś ordynariat w kwestii badań nad jednością Kościoła? Czy istnieje dziś dialog, zwłaszcza z Kościołem anglikańskim?
Nie mamy szczególnie silnych więzi z Kościołem anglikańskim. Osobiście mam przyjaciół anglikanów, znam anglikańskich biskupów i często mam okazję z nimi dyskutować. Wierzę, że pojawiło się nieco resentymentów po utworzeniu ordynariatu i przejściu naszych wiernych do Kościoła katolickiego.
Uważam, że próba zrozumienia tej sytuacji może inspirować. Bo jeśli cały czas powtarzamy, że jedność jest tym, czego pragnie Chrystus, to wszystko, co prowadzi w kierunku tej jedności powinno być odbierane jako coś dobrego. Myślę, że ekumeniści dopiero od niedawna zdają sobie sprawę ze znaczenia ordynariatu w tej perspektywie.
Przez większość czasu próbują oni zrozumieć odmienne punkty widzenia, co jest dobre. Jednak nie zawsze zastanawiają się nad tym, co w praktyczny sposób prowadzi ku tej poszukiwanej jedności. O ile wiem, jesteśmy jedynymi osobami w Kościele katolickim, które wykonały ten krok w kierunku jedności.
Po pierwszych dziesięciu owocnych latach, jakie są najważniejsze cele, na jakich chcecie koncentrować się przez najbliższe dziesięciolecie?
Mamy nadzieję, że za 10 lat będzie istniało ok. 25 stabilnych wspólnot ordynariatu na terenie całego naszego kraju. Dołożymy wszystkich starań, by się rozwijały. To oznacza również, że najmniejsze grupy znikną: wiemy o tym i tego się spodziewamy.
Nie znaczy to jednak, że nie będziemy zajmować się nową ewangelizacją, która znajduje się w sercu naszego istnienia. Bowiem jako ewangelizatorzy mamy wobec wszystkich misję, która nas angażuje. Często oznacza ona przyprowadzanie ludzi do Kościoła, co jest niezwykle ważne w naszych czasach. Ale mamy też o wiele ważniejszą powinność wobec świata: wychodzić na zewnątrz i głosić mu Dobrą Nowinę.
I, patrząc z tej perspektywy, wiele parafii na terenie Anglii i Walii nie jest dziś wystarczająco silnych. Ze względu na nasze korzenie anglikańskie być może to właśnie my będziemy szczególnie uzdolnieni do tego, by dotknąć duszy osób, które opuściły łono Kościoła na naszych terenach.
To zaleta tej swojskości, którą proponujemy. W tej optyce chcemy nadal próbować realizować wizję konstytucji apostolskiej Anglicanorum coetibus. Czynimy to, pielęgnując więzi jedności i promując ten cenny dar, jako środek do budowania jednego Ciała Chrystusa, którym, za sprawą Miłości jest Kościół.