Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
To była zwykła poranna msza święta w niewielkim miasteczku na Podlasiu. Niedziela, 12 października 2008 r. Nic nie zwiastowało niecodziennych zdarzeń. Nagle podczas udzielania Komunii Świętej jeden komunikant upada na posadzkę. Zgodnie z procedurą kościelną takiej Hostii z podłogi już się nie podaje wiernym. Wówczas umieszcza się ją w specjalnym naczyniu z wodą, aby się rozpuściła.
Tak też zrobiono w Sokółce. Jednak po kilku dniach okazało się, że tym razem Hostia nie rozpuściła się w całości. Ponadto na kawałku białego „opłatka” pojawiła się czerwona plama.
Sprawę należało dogłębnie zbadać. Na początku 2009 r., na zlecenie metropolity białostockiego abp. Edwarda Ozorowskiego, powołano specjalną komisję naukową. Składała się ona z dwóch ekspertów patomorfologów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Po analizie próbek pobranych z tajemniczej Hostii naukowcy stwierdzili, że przysłany do oceny materiał wskazuje na tkankę mięśnia sercowego człowieka, a przynajmniej, ze wszystkich tkanek żywych najbardziej ją przypomina. Poza tym jest to tkanka w stanie agonalnym. Ciemnobrunatna plama to krew grupy AB Rh+.
Słysząc o odnalezieniu fragmentów ludzkiego ciała w podlaskiej parafii, członkowie Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów postanowili działać. Złożyli zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Sokółce „o podejrzenie znieważenia zwłok ludzkich i zabójstwa nieustalonej osoby”.
Jednak w październiku 2009 r. prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa dotyczącego wydarzeń w kościele św. Antoniego. Komunikat prokuratury głosił: „Przeprowadzone w niniejszej sprawie postępowanie sprawdzające nie dostarczyło dowodów, które by potwierdzały, iż mogło dojść do popełnienia któregokolwiek z przestępstw, o których zawiadomiło Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów”. Ponadto prokurator dodał: „Skoro nie ma dowodów wskazujących, że zostało popełnione przestępstwo, to bezcelowym jest drążenie tematu dalej”.
A ja jestem przekonany, że ten temat warto dalej drążyć…
Choć cała sprawa nie jest nowa, warto o niej przypomnieć. Ówczesny upór racjonalistów zainspirował mnie, by do tej kwestii powrócić. I w tym miejscu pragnę gorąco zaapelować do wszystkich ateistów i racjonalistów: Nie poddawajcie się! Sercem jestem z wami! Badajcie rzetelnie tę sprawę, nie odpuszczajcie! Szukajcie odpowiedzi na nurtujące was pytania. Sprawdzajcie, kiedy i gdzie doszło do tego morderstwa. Ustalcie kim był Ten Człowiek.
Podziwiam wasz zapał, bo rzeczywiście wobec takich wydarzeń nie wolno przejść obojętnie. Szanowni racjonaliści, podejrzewam, że to wydarzyło się właśnie z myślą o was. Takie zjawiska jak w Sokółce są szczególnie wam dedykowane. Wam, którzy pragniecie zobaczyć, dotknąć, zmierzyć...
Mało tego, ja się z wami zgadzam. Cała ta sytuacja wyraźnie pokazuje, że zbrodnia miała miejsce. I nawet mam dla was pewien trop. Myślę, że faktycznie doszło do brutalnego morderstwa niespełna 2000 lat temu, za murami ówczesnego Jeruzalem…
Rozum jest wielkim darem, lecz w tej sytuacji chyba nie wystarczy.
Bo jak to wszystko po ludzku pojąć, że dawno temu w odległym od Polski zakątku świata odbyła się okrutna egzekucja na niewinnym człowieku, a teraz po upływie niemal 2000 lat fragment Jego serca znalazł się w Sokółce?! I także – jak wierzą katolicy - w niewidzialny dla oka sposób pojawia się On każdego dnia, podczas każdej mszy świętej sprawowanej na całym świecie. Tego sam rozum nie ogarnie.
Tu rzeczywiście niezbędne są owe „dwa skrzydła, na których duch ludzki może się unieść ku kontemplacji Prawdy”*. Tutaj konieczna jest współpraca rozumu i wiary.
*Encyklika Jana Pawła II „Fides et Ratio”, 1998 r.