separateurCreated with Sketch.

Jak nawiązać łączność z Duchem Świętym?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Przede wszystkim uświadom sobie, że Boskie życie już w tobie pulsuje. Ale to dopiero początek.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Czas postawić sobie pytanie: w jaki sposób nawiązać łączność z Duchem Świętym? Zacznijmy od sprawy fundamentalnej: ta łączność już istnieje, ponieważ jesteśmy ochrzczeni, większość z nas jest bierzmowana. Jesteśmy stworzeni na Boży obraz i podobieństwo, nosimy w sobie tchnienie życia, istniejemy.

A zatem, przypomnijmy sobie po raz kolejny słowa św. Pawła zapisane w Dziejach Apostolskich, kiedy Paweł mówi, że: w Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. To tchnienie Ducha już w nas jest i być może nie do końca poprawne jest to sformułowanie, że z Duchem Świętym trzeba nawiązać kontakt czy więź, czy łączność, ile bardziej trzeba sobie uświadomić, że w tym Duchu już jesteśmy zanurzeni i to Boskie życie już w nas pulsuje.

Fundamentem tego są oczywiście sakramenty i dzieło stworzenia, czyli to, że jesteśmy stworzeni na Boży obraz i Boże podobieństwo. To, że zostaliśmy ochrzczeni, otrzymaliśmy już Ducha Świętego w sakramencie chrztu i w sakramencie bierzmowania.

Gdybyśmy chcieli uzyskać jakieś porównanie, to możemy powiedzieć, że to trochę jest tak, jak gdyby była ściana i w pewnym momencie w tej ścianie przeprowadzono kable i dano kontakt elektryczny. Może zostać wetknięta wtyczka i może popłynąć prąd. Sakramenty właśnie są taką wtyczką, dzięki której łączność z Duchem Świętym możemy nawiązać.

To jest fundament. Do tych dwóch sakramentów przede wszystkim musimy się odwoływać. Warto zajrzeć do Katechizmu Kościoła katolickiego, by zobaczyć, w jaki sposób te sakramenty działają, co takiego sprawiają w nas, dlaczego są takie ważne.

One są jednorazowe, ale nieustannie trzeba się do nich odwoływać. Zarówno do tego momentu, kiedy staliśmy się mieszkaniem Boga, mieszkaniem Trójcy Świętej w sakramencie chrztu, jak i wtedy, kiedy napełnił nas Duch Święty – tak jak w dzień Pięćdziesiątnicy napełnił apostołów – w chwili sakramentu bierzmowania.

Chrzest święty jest fundamentem całego życia chrześcijańskiego, bramą życia w Duchu (vitae spiritualis ianua) i bramą otwierającą dostęp do innych sakramentów. Przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania (por. Sobór Florencki: DS 1314; KPK, kan. 204, §1; 849; KKKW, kan. 675, §1): «Chrzest jest sakramentem odrodzenia przez wodę i w słowie» (Katechizm Rzymski, 2,2,5) (KKK 1213).

Sakrament bierzmowania wraz z chrztem i Eucharystią należy do „sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego”, których jedność powinna być zachowywana. Należy zatem wyjaśniać wiernym, że przyjęcie tego sakramentu jest konieczne jako dopełnienie łaski chrztu (por. Obrzędy bierzmowania, Praenotanda, 1). Istotnie, „przez sakrament bierzmowania (ochrzczeni) jeszcze ściślej wiążą się z Kościołem, otrzymują szczególną moc Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze mocniej zobowiązani są, jako prawdziwi świadkowie Chrystusa, do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej” (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 11; por. Obrzędy bierzmowania) (KKK 1285).

„Od tego czasu Apostołowie, wypełniając wolę Chrystusa, przez wkładanie rąk udzielali neofitom daru Ducha Świętego, który uzupełniał łaskę chrztu (por. Dz 8,15-17; 19,5-6). Dlatego w Liście do Hebrajczyków wśród pierwszych elementów formacji chrześcijańskiej wymienia się naukę o chrzcie i wkładaniu rąk (por. Hbr 6,2). To wkładanie rąk w tradycji katolickiej słusznie uznaje się za początek sakramentu bierzmowania, który w pewien sposób przedłuża w Kościele łaskę Pięćdziesiątnicy” (Paweł VI, konst. apost. Divinae consortium naturae) (KKK 1288).

Sakramentu bierzmowania, podobnie jak chrztu, którego jest dopełnieniem, udziela się tylko jeden raz. Wyciska on w duszy niezatarte duchowe znamię, „charakter” (por. Sobór Trydencki: DS 1609), który jest znakiem, że Jezus Chrystus naznaczył chrześcijanina pieczęcią swego Ducha, przyoblekając go mocą z wysoka, aby był Jego świadkiem (por. Łk 24,48-49) (KKK 1304).

Te dwa sakramenty porównuje się również z jednej strony do pieczęci – zwłaszcza sakrament chrztu świętego. Kiedyś bywało, że kładło się pieczątkę jako znak posiadania czegoś. Tak my jesteśmy opieczętowani przez Boga i do Niego należymy.

„Pieczęć Pana” (Dominicus character) (Św. Augustyn, Epistulae, 98, 5: PL 33, 362) jest pieczęcią, którą naznaczył nas Duch Święty «na dzień odkupienia» (Ef 4,30) (por. Ef 1,13-14; 2Kor 1,21-22). «Istotnie, chrzest jest pieczęcią życia wiecznego» (Św. Ireneusz, Demonstratio apostolica, 3). Wierny, który «zachowa pieczęć» do końca, to znaczy pozostanie wierny obietnicom chrztu, będzie mógł odejść «ze znakiem wiary» (Mszał Rzymski, Kanon Rzymski), w wierze otrzymanej na chrzcie, w oczekiwaniu na uszczęśliwiające widzenie Boga, które jest wypełnieniem wiary, i w nadziei zmartwychwstania (KKK 1274).

Natomiast sakrament bierzmowania można porównać z ziarnem. To znaczy wszystkie te dary, które Duch chce, aby w nas były, już zostały złożone, ale jak ziarno. Mówiliśmy o tym, że Duch Święty jest jak to ciepło, które daje wzrost, jest jak woda, jak deszcz, który sprawia wzrost, jak obrońca, który obroni to, co należy obronić. Wówczas te dary będą w nas wzrastać.

Dlatego Ducha musimy przywoływać, żeby do nas przychodził, wracał, żeby ciągle ożywiał nas, żeby miłość ciągle w nas wzrastała, tak jak miłość ożywia i łączy całą Trójcę Przenajświętszą.

A zatem po pierwsze te dwa sakramenty. Po drugie – sakrament Najświętszej Eucharystii, który również istnieje dzięki Duchowi Świętemu. Kapłan zawsze przywołuje Ducha, żeby chleb i wino stały się Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Eucharystia zatem również jest tym momentem, w którym na Ducha się otwieramy. On również przemienia nas, nie tylko chleb i wino. Również nas przemienia na dary, które zostaną złożone Panu Bogu.

W centrum celebracji Eucharystii jest chleb i wino, które przez słowa Chrystusa i wezwanie Ducha Świętego stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. Kościół wierny poleceniu Pana nie przestaje czynić, aż do dnia Jego chwalebnego przyjścia, pamiątki tego, co uczynił Chrystus w wigilię swojej męki: „Wziął chleb...”, „Wziął kielich napełniony winem...”. Znaki chleba i wina, stając się w tajemniczy sposób Ciałem i Krwią Chrystusa, nie przestają oznaczać także dobroci stworzenia. Dlatego podczas przygotowania darów dziękujemy Stwórcy za chleb i wino (por. Ps 104,13-15), owoc „pracy rąk ludzkich”, najpierw jednak „owoc ziemi” i „winnego krzewu”, dary Stwórcy. W geście Melchizedeka, króla i kapłana, który „wyniósł chleb i wino” (Rdz 14,18), Kościół widzi zapowiedź własnej ofiary (por. Mszał Rzymski, Kanon Rzymski: Supra quae) (KKK 1333).

Takim momentem, kiedy otwieramy się na Ducha, kiedy Go przyzywamy, jest każda modlitwa. Kiedy staramy się przywołać wolę Bożą, kiedy staramy się wejść posłusznie, żeby wysłuchać ją, żeby stać się narzędziami Pana Boga, wtedy zawsze przywołujemy Ducha Świętego.

„Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12,3). Za każdym razem, gdy zaczynamy modlić się do Jezusa, Duch Święty swoją uprzedzającą łaską wprowadza nas na drogę modlitwy. Skoro uczy On nas modlitwy, przypominając nam Chrystusa, to czy nie można modlić się do Niego samego? Właśnie dlatego Kościół zachęca nas, abyśmy codziennie wzywali Ducha Świętego, zwłaszcza na początku i na końcu każdej ważnej czynności (KKK 2670).

Duchem Świętym napełniamy się również wtedy, kiedy jesteśmy otwarci na Jego natchnienia. Kiedy nagle zdajemy sobie sprawę, że musimy coś zrobić i wiemy czysto intuicyjnie, że to pochodzi od Pana Boga. Takie delikatne natchnienie w kierunku czegoś, co jest dobre, bez jakiegoś przymusu, ale przekonanie: tak właśnie muszę zrobić. Jest to zatem pewien rodzaj wrażliwości, wrażliwego sumienia, ale również pewnej delikatności, która jest właściwa tym, którzy są zakochani.

Ducha Świętego przyzywa również nasza wdzięczność, ilekroć jesteśmy wdzięczni Bogu za Jego dary, ilekroć Mu dziękujemy. Za miłość płaci się tylko miłością, a więc za tę miłość, którą Panu Bogu ofiarowujemy, On nas również ubogaca swoją miłością, czyli Duchem Świętym.

„Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17), „dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa” (Ef 5,20), „wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych” (Ef 6,18). „Nie zostało nam nakazane nieustannie pracować, czuwać, prosić, natomiast prawem jest dla nas modlitwa nieustanna” (Ewagriusz z Pontu, Capita practica ad Anatolium, 49: PG 40, 1245 C).

Ten niezmordowany zapał może płynąć tylko z miłości. Wbrew naszemu znużeniu i lenistwu walka modlitwy jest walką pokornej, ufnej i wytrwałej miłości. Miłość ta otwiera nasze serca na trzy oświecające i ożywiające prawdy dotyczące modlitwy (KKK 2742).

Myślę, że można tu jeszcze omawiać wiele różnego rodzaju tekstów i sposobów przywoływania Ducha Świętego. Zapamiętajmy może tych kilka podstawowych, próbujmy w nie się wgłębić, zwłaszcza przez lekturę Katechizmu Kościoła katolickiego (dostępnego również w wersji online). Poświęcimy również czas na rozważanie dwóch hymnów do Ducha Świętego: Veni Creator Spiritus i Veni Sancte Spiritus. Jeden z IX, drugi z XIII wieku. Niech to będą nasze modlitwy, które mogą nam towarzyszyć przez cały rok.

Fragment darmowego e-booka „Tyniecki Wieczernik. Krótkie rekolekcje o Duchu Świętym”. Tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl.