separateurCreated with Sketch.

„Grałem w rugby, ale nie byłem szczęśliwy”. Teraz jest młodym proboszczem w Weronie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Historia ks. Matteo Olivieri jest zaskakująca: opuszcza francuską zawodową ligę rugby i studiuje prawo, aby ostatecznie zostać przyjętym do seminarium.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Od jednego z najtrudniejszych sportów, jakim jest rugby, po spotkanie z Panem jako ksiądz. To piękna historia ks. Matteo Olivieri z parafii San Pietro Martire w Santa Anastasia w Weronie. 

„Lubię wspominać dwóch świętych, z którymi moja historia jest związana od czasów gimnazjum, kiedy to zacząłem uczęszczać do bazyliki. Jeśli ktoś przyjmuje wezwanie Chrystusa i postanawia mu się oddać, uważam, że normalnym jest patrzenie na przykłady tych, którzy go poprzedzili, a wśród świętych męczennicy są najsilniejszym świadkiem dla tych, którzy chcą związać swoją drogę życia z Kościołem”.

"Zanim rozpoznałem wezwanie Pana do kapłaństwa – wyjaśnia Matteo – byłem jednym z wielu młodych ludzi, którzy szukają szczęścia i spełnienia, planują swoją przyszłość według tego, co wydaje im się najlepsze. Po ukończeniu szkoły i z chęci zostania prokuratorem rozpocząłem studia prawnicze na Uniwersytecie w Weronie, a następnie zacząłem robić specjalizację". 

W tamtych latach przyszły proboszcz parafii San Pietro Martire uprawiał rugby, „wspaniały sport, który rozpocząłem jako chłopiec w gimnazjum, w szeregach rugby Cus Verona, które w rzeczywistości stało się moim drugim domem. Po ukończeniu studiów, w oczekiwaniu na ogłoszenie publicznego konkursu, przeniosłem się do Francji, do Nîmes, gdzie udało mi się zrealizować marzenie każdego gracza rugby: grać w lidze francuskiej, najlepszej na świecie!”. 

W tamtym czasie przyszły ksiądz nie był jednak szczęśliwym człowiekiem: sukcesy w rugby i liczne osobiste sukcesy nie wystarczały. „Powinienem być bardzo szczęśliwy, realizowałem swoje projekty, ale czułem pustkę w sercu; miałem pytania bez odpowiedzi. Żyłem wiarą w taki sam sposób, w jaki żyje wielu chrześcijan: z letniością. Bóg był kimś, kogo należy szanować, aby móc żyć spokojnie. Najwyraźniej nie przyznałem się do tego tak jednoznacznie, ale w rzeczywistości tak to przeżywałem ”.

Z tych powodów, kontynuuje ks. Matteo Olivieri, „największym darem, jaki dała mi ta droga wiary, było poznanie go nie ze słyszenia, ale naprawdę, doświadczając Jego obecności. Właśnie przez Niego czułem się kochany, powołany i poszukiwany z uporem, co pozwoliło mi wejrzeć głęboko w moje życie. Ze zdumieniem uświadomiłem sobie, jak wieloma darami Bóg obdarzył mnie przez wspaniałych ludzi - przez moją rodzinę, krewnych, ale także moich proboszczów i wychowawców, którzy dawali mi świadectwo wiary chrześcijańskiej. Jestem naprawdę wdzięczny Bogu za Jego dobrodziejstwa.”

„Na szczęście dla mnie – mówi ks. Matteo Olivieri – i mam nadzieję dla każdego z nas, cierpliwość i upór Boga we wzywaniu każdego ze swoich stworzeń do komunii z Nim naprawdę czyni cuda!”. 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!