Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Świętowanie niedzieli sprawia nam niemały kłopot. Z jednej strony traktujemy ją jak dzień wolny, który razem z sobotą daje nam upragniony weekend. Z drugiej my, katolicy, jesteśmy zobowiązani w niedzielę uczestniczyć we mszy świętej.
I coraz częściej wypełnienie tego obowiązku uważamy za szczyt naszej hojności w spędzaniu czasu z Panem Bogiem. Ale czy my naprawdę rozumiemy, o co Kościołowi chodzi z niedzielą? I dlaczego to jest najważniejszy dzień tygodnia?
Praca w niedzielę?
Pewien rolnik ogłosił się ateistą i po roku odwiedził księdza, aby mu zrelacjonować, co robił w czasie, którego „nie marnował” na chodzenie do kościoła.
– Proszę pana księdza – powiedział – w tym roku przeprowadziłem pewien eksperyment. Na wiosnę w każdą niedzielę zamiast iść do kościoła, siałem, sadziłem, w lecie w każdą niedzielę pracowałem w polu, a jesienią – też w niedzielę – żniwowałem i zbierałem owoce.
– I co?
– Moje plony są większe niż sąsiadów, którzy tracili czas na niedzielną mszę i na świętowanie. Co pan ksiądz na to powie?
Ksiądz odpowiedział:
– Bóg reguluje swe rachunki nie zawsze w porze jesiennej…
Obowiązek uczestniczenia w mszy świętej
Kościół zobowiązuje nas, katolików, do uczestnictwa we mszy w niedzielę i święta nakazane. „W niedzielę i święta we mszy świętej nabożnie uczestniczyć” – mówi pierwsze z pięciu przykazań kościelnych. I gdy z jakiegoś powodu nie dopełnimy tego obowiązku, jesteśmy zobowiązani wyznać ten fakt w spowiedzi.
Opuszczenie mszy niedzielnej bez ważnego powodu jest grzechem i nie można przystępować do komunii św. bez wcześniejszej spowiedzi. Z obecności na mszy niedzielnej zwalnia nas, oczywiście, choroba albo nagła, nieprzewidziana sytuacja losowa. Świadoma decyzja, by np. pojechać w góry, bo jest piękna pogoda, jest świadomym wyborem grzechu, a więc odłączenia od Jezusa.
Czy Bóg się obrazi, gdy do Niego nie przyjdę?
Czy Bóg się gniewa, gdy do Niego nie przyjdziemy? Przecież możemy pokontemplować Jego obecność na górskim szlaku – twierdzi wielu.
Znając Pana Jezusa, o srogim zagniewaniu nie ma mowy, ale to my nie uczestnicząc w niedzielnej Eucharystii, pozbawiamy samych siebie łaski Jego obecności. Nigdzie, w żadnym dziele jego stworzenia, nie jest obecny bardziej niż w Eucharystii. I to jest jego pomysł, nie nasz.
Czy ureguluje swój rachunek? Czy w chwili naszej śmierci wyjmie listę naszych wszystkich nieobecności? Wydaje się, że jest pytanie dużo ważniejsze. Jakie będzie nasze serce w chwili śmierci, gdy świadomie zrezygnujemy z przebywania w Jego Miłości, ucztowania z Nim przy eucharystycznym stole, chociaż raz w tygodniu?
Niedziela nie jest nasza
Wszystko się zaczęło dwa tysiące lat temu, gdy po ciemności piątku i soboty, męce i złożeniu do grobu Pan Jezus wkroczył w niedzielny poranek w świetle swojego zmartwychwstania.
Blask chwały Zmartwychwstałego na zawsze zmienił niedzielę w dzień radości, święta i błogosławionego spotkania z Nim. Od tamtego dnia każda niedziela jest małą Wielkanocą i z równym zaangażowaniem powinniśmy ją przeżywać. Oczywiście ci z nas, którzy przyjęli łaskę chrztu.
Niedziela nie jest nasza… choć po całym tygodniu pracy jesteśmy zmęczeni i mamy pełne prawo do odpoczynku. Niedziela jest Jego, Jezusa! Łaciński źródłosłów słowa nie pozostawia nam żadnych wątpliwości: niedziela to dies Dominica, czyli dzień Pański.
Co zrobić, by to był Jego dzień?
„Niedziela w całości poświęcona jest Panu: Eucharystia i nieszpory to wydarzenia, które wyznaczają główne punkty dnia. Starsi towarzyszą ojcu w odwiedzinach starszych, samotnych, chorych i biednych. Wszystko, co rodzina zdoła zaoszczędzić, jest przeznaczone, aby dostarczyć odrobinę radości biednym i opuszczonym” – tak niedzielę w swoim rodzinnym domu wspominała św. Joanna Beretta Molla.
Z naśladowaniem rozmachu oddania całego dnia dla Jezusa i potrzebujących możemy na początku mieć kłopot. Ale gdybyśmy zaczęli od postanowienia: nie ma niedzieli bez mszy?
Nie ma mszy bez gotowości przyjęcia komunii świętej (a więc troska o trwanie w stanie łaski uświęcającej)? Kto wie, jaka niespodzianka nas czeka z tego spotkania!
Pan Jezus lubi prezenty, a niedzielne spotkania z Nim mogą nas naprawdę zaskoczyć.