separateurCreated with Sketch.

Różaniec na czwartek: Jezu, w pomysłach na bliskość oszalałeś z miłości… [czułe rozważania]

MODLITWA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Przychodzisz w chlebie w środek mojego ciała. Czasem siadamy do wieczerzy w przeciągu, na krzesłach tak biednych i starych jak moja historia. Widzisz to wszystko i chcesz budować ze mną intymność, która wszystko uporządkuje. Przywróci bezpieczne kolory ścianom. Zapali ogień w kominku.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Tajemnice światła różańca świętego

Jesienią, gdy dzień zmierza ku zmrokowi coraz szybciej, tak potrzebne jest światło. Jak w każdej szarej godzinie. Wtedy, gdy wytęskniony sen nie nadchodzi albo budzik wyrywa ku nowym wyzwaniom, gdy głowa jeszcze nie odpoczęła po starych zmartwieniach. We wszystkich godzinach niepewności, osamotnienia, smutku – tak bardzo myśli, serce i oczy proszą o światło.

Tajemnice światła są jak latarnia zapraszająca do domu pełnego obecności. Jak otucha dla zmęczonego i zdezorientowanego wędrowca.

Gdybyśmy zwątpili, że Jezus pragnie całym sobą być przy nas blisko w każdym „dzisiaj”, to w tajemnicach światła On – od swojego chrztu po rozdanie chleba przy ostatnim posiłku – mieszka z nami pod jednym dachem. Chodzi po naszej ulicy i zna wszystkie jej kąty. Widział nasze nieraz tak pełne udręki wczoraj i będzie z nami jutro, dokąd biegnie nasz lęk i nasza nadzieja. I nigdzie indziej się nie wybiera.

Tajemnica 1: Chrzest Jezusa w Jordanie

Kto kąpał noworodka, ten wie, jak uspokaja woda. To jak powrót do brzucha mamy, gdzie jest ciepło, bezpiecznie, a z dala słychać bicie jej serca. Ciało człowieka w wodzie rozluźnia się, traci swój ciężar. Woda obmywa wczorajsze zmartwienia, odnawia, przywraca świeżość.

Dziękuję Ci, Jezu, że wchodzisz razem ze mną do wody chrztu. Do wody rodzenia się ciągle na nowo. W niej można oddać swój ciężar Ojcu i poczuć się Jego ukochanym dzieckiem. Nad nią nadlatuje gołębica pełna łagodności, z przesłaniem pokoju, a nie zguby. A z nieba, zamiast pogróżek i upomnień, rozlega się „Tyś jest Mój Syn umiłowany”, „jesteś Moją ukochaną córką”.

Daj mi tę zdolność obmywania: zamykania starego i zaczynania nowego. Kończenia konfliktu i przywracania więzi. Wysłuchania bólu i powrotu do zaufania. Zbuduj we mnie moc spokoju, która zapewni moich bliskich, że choćby góry ustąpiły i pagórki się zachwiały, będę czekać na nich z miłością. I przypomnę im, jacy są ważni, jak Ty przypominasz to mnie.

Tajemnica 2: Wesele w Kanie

Dzielisz z ludźmi szczególne momenty ich życia i nie jesteś w nim „w gościach”. I Ty, i Twoja Matka zobaczyliście w Kanie więcej, niż to, co na weselnym stole. Znaleźliście puste stągwie. Dostrzegliście zmartwione spojrzenia. I choć nie był to Wasz problem, stało się to jednak Waszą sprawą.

Kiedy próbuję porównywać czyjąś wystawę z własnym zapleczem - czyjś zastawiony dla gości stół z własną pustą spiżarnią – przypomnijcie mi, że widzicie wszystko. I widzicie z czułością to, co pozostaje schowane głęboko, a wystawione na pokaz wydałoby się powodem do wstydu. I gdyby zostać ze swoimi pustymi miejscami zobaczonym bez miłości, można by poczuć się tylko kimś nieskończenie niewystarczającym.

Dajcie mi dobry wzrok, który otacza współczuciem drugiego, gdy ten pokazuje swój brak. Niech ta delikatna i pełna odwagi miłość, która zamieniła wodę w wino, pomaga mi podstawiać wrażliwe naczynie na łzy innych nad tym, czego im brakuje. I nieść pomoc, która przywraca życiu nadzieję i smak.

Tajemnica 3: Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

Nie potrzebowałeś nagłośnienia ani listów pasterskich – byłeś z ludźmi. Z nimi jadłeś, bawiłeś się i słuchałeś, gdzie ich boli. Leczyłeś, karmiłeś, uwalniałeś i zapraszałeś do relacji. Obnażałeś pobożność pobielanych grobów, która mnożąc przepisy, zamienia serce w kamień i doprowadza do duchowej śmierci.

Ciepłem swojej życzliwości ogrzewasz moje serce, by stawało się sercem z ciała. Ono, żywe, czujące, osadzone w osierdziu i połączone stopami z ziemią, dopiero może widzieć drugiego człowieka z miłością. Rozumieć, że nie da się kochać Ciebie niewidzialnego, gdy drugi człowiek obojętnieje.

I że to właśnie on – pobity w rowie, uciekający przed ukamienowaniem, trędowaty – przychodzi do mnie w Twoim imieniu. Prosi nie o martwy gest, ale bym przejęła się do głębi.

Daj mi na nowo wracać do Ciebie w drugim człowieku. Głosić Ciebie serdecznym współczuciem. Nie dopuść, bym wpadła w sidła odczłowieczonej religijności, lecz rozpalaj we mnie ludzką wiarę.

Tajemnica 4: Przemienienie na Górze Tabor

Wiesz, że ludzie zabierają w podróż bliskie im pamiątki. Zdjęcia ukochanych, pierścionek, list, medalik. Tyle tego znaleziono przy ciałach żołnierzy na wojnie. Tyle po kieszeniach mają uczestnicy wypraw na dach świata. Bo człowiek potrzebuje wiedzieć, że jest z kimś połączony sercem. Że nie jest na świecie sam.

Widzisz białe piórko, które noszę w portfelu – o tylu rzeczach mi przypomina, gdy z pośpiechem płacę za chleb i mleko w tanim markecie. Ono jest jak Twoja dłoń kładziona na moim ramieniu, kiedy ze zmęczenia już nie pamiętam, że są dni inne niż poniedziałki.

Tam, na Górze Przemienienia, zostawiłeś mi swoją jaśniejącą twarz. Z łagodnymi oczami, które widzą uważnie – i żaden drobiazg ani bieda nie ujdą ich uwadze. Twarz, na której widać przejęcie. Gotowość słuchania. Akceptację. Współodczuwanie.

Bo dopóki się nie spotkamy tam, gdzie wszystko lśni bielą, którą żadna pralnia się nie poszczyci – jesteś ze mną blisko w tym wszystkim, w czym jestem ja. Żebym nigdy nie szła sama.

Tajemnica 5: Ustanowienie Eucharystii

W pomysłach na bliskość oszalałeś zupełnie z miłości. To tak nieroztropne – powiązać swoje ciało z materią tak kruchą i niepozorną. Dać siebie połknąć, bo przecież gdy dasz palec, zjedzą i rękę.

Wiedziałeś, że łatwo mogę umrzeć z głodu. I że nawet jeśli chleba w domu jest pod dostatkiem, tylu ludzi przestaje chcieć go jeść, gdy nie mogą w żadnym pokoju, na stole ani w lodówce znaleźć miłości. Umieranie w domu z samotności jest nieznośne. Nie zapełni go żadna gazeta ani serial, choćby nagrodzony.

Przychodzisz w chlebie w środek mojego ciała. Do obolałego brzucha, który jak antena zbiera napięcie biegu wydarzeń. Przychodzisz do jedynego własnego pokoju, jaki czasem mam: tego w środku mnie. Jeszcze nie zawsze jest tam wygodny fotel i stojąca lampa.

Czasem siadamy do wieczerzy w przeciągu, na krzesłach tak biednych i starych jak moja historia. Widzisz to wszystko i chcesz budować ze mną intymność, która wszystko uporządkuje. Przywróci bezpieczne kolory ścianom. Zapali ogień w kominku.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!