Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ks. Éric Venot-Eiffel wie, jak dbać o tych, którzy są w największej duchowej potrzebie. Był m.in. wolontariuszem małych braci Ubogich w latach studenckich, kapelanem w zakładzie opieki paliatywnej w latach 2001–2005 oraz kapelanem więzienia na zachodzie Francji (2012–2020). W swojej drugiej książce Derrière les hauts murs (Za wysokimi murami) napisał o swojej ostatniej służbie, zarówno trudnej, jak i pełnej światła.
Bóg, który przychodzi do więzienia
Jego "mantrą" stały się słowa z Nowego Testamentu: „Jeśli twoje serce cię potępia, wiedz, że Bóg jest większy niż twoje serce” (zob. 1 J 3,20). Ten ksiądz spędził osiem lat na spotkaniach z więźniami, aby ich pocieszyć i dać nadzieję. Odkrył w nich, poza ich złymi czynami, ślad godności dzieci Bożych.
Często było to żmudne lub pozornie bezowocne zadanie. Jednak czasem owoce jego pracy były wręcz namacalne. Tak, jak w tym liście, w którym cytuje więźnia, nazywanego po prostu R.:
„Jesteśmy sami w naszej celi. (…) Niedzielne poranki, kiedy możemy iść na mszę, są wybawieniem, chwilą dzielenia się, komunią, przyjemnością bycia razem (…) Dzięki księdzu nauczyłem się przebaczać. Pragnienie, by ktoś nam wybaczył, gdy my sami sobie nie wybaczyliśmy, stało się dla mnie nonsensem. Zawdzięczam tę zmianę ojcu, chrześcijanom i Ewangelii”.
Ks. Eric w swojej książce dzieli się wzruszającymi świadectwami, które udowadniają, że można wydobyć się z przeszłości i „odrodzić na nowo”.
Z ciemności do życia
Ksiądz Eric wspomina m.in. pierwszą wizytę w celi P.:
„Na koniec ksiądz powiedział do mnie: W imię Boga, wybaczam ci całe zło, które uczyniłeś. Płakałem. Bóg uzdrowił moje serce i duszę (…). Poczułem, że jestem w nowym świecie. Bóg w całym swoim miłosierdziu (…) właśnie przyjął mnie z otwartymi ramionami”.
Ks. Eric przytacza również słowa 45-letniego B., którego poważne problemy psychiczne doprowadziły do zabicia matki dwójki swoich dzieci:
„Zwróciłem się do katolickiego duszpasterstwa więziennego (…). Wiedzieliśmy, że towarzyszyły nam ludzkie istoty napędzane dobroczynną mistyczną siłą: Bogiem. (…) Nadal nie wiem, kim jestem, poza tym, że jestem czymś więcej niż moimi grzechami. (…) Wiem, że Bóg może mnie prowadzić”.
To piękny hołd dla tych wszystkich chrześcijan, którzy kierując się niegasnącą wiarą w Boga i w ludzkość, docierają do tych, którzy wydają się nie mieć już ludzkiej twarzy, ale których Bóg odwiedza i przemienia.