Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jakiś czas temu znajomy lekarz, który zajmuje się dziećmi w afrykańskim buszu, opowiadał mi o swojej misji. Dzień pracy zaczyna się dla niego już o świcie: sprząta i dezynfekuje po raz kolejny swój skromny gabinet lekarski, bo kiedy kończy pracę poprzedniego dnia o 21.00, to już nie zawsze ma siły na ogarnięcie wszystkiego. Przyjmowanie kilkudziesięciu małych pacjentów każdego dnia, zdobywanie leków i środków finansowych czy też jedzenia i potrzebnych witamin, a także zbijanie z desek stołów i krzesełek – to normalność jego każdego dnia. – Opiekuję się też tutejszymi rodzinami, tak jak święty Józef – wyjaśnia doktor Mateusz.
Kard. Krajewski: Pójdźmy do Józefa
Kilka lat temu byłam w Bazylice św. Piotra w Watykanie. Wczesnym rankiem podeszłam do kard. Konrada Krajewskiego i z wielką nieśmiałością zapytałam: Księże kardynale, czy mógłbyś pomodlić się o zdrowie ciężko chorej mamy dwójki dzieci? – Tak! Zaraz, natychmiast, odprawię za nią mszę – odpowiedział mi padre Corrado (jak mówią o papieskim jałmużniku jego podopieczni: pozbawieni domu, biedni i potrzebujący wszelkiego wsparcia ubodzy). – Pójdźmy do Józefa – dodał.
Poszliśmy razem do ołtarza świętego Józefa na terenie bazyliki. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, ponieważ przez kilka dni starałam się właśnie o to, aby tu, w Wiecznym Mieście, udało się odprawić mszę za chorą kobietę. Kiedy okazało się, że trzeba prosić o to z wielkim wyprzedzeniem, zrezygnowałam. A tu: „mówisz, masz”. Niespodzianka, i to od samego Józefa!
Kiedy powiedziałam potem kardynałowi, że piszę tekst o świętym Józefie, i poprosiłam go o kilka słów, odparł: – Cóż mogę powiedzieć… Jestem teraz z ubogimi, którzy potrzebują pomocy i za chwilę będziemy wydawać ciepłe posiłki…
Eduardo Verastegui: Wszystko, co robię, zawierzam św. Józefowi
Jednym z mężczyzn, którzy niezwykle cenią sobie relację ze św. Józefem, jest Jose Eduardo Verastegui, aktor znany z filmów Bella czy Cristiada. 19 marca 2021 r., w dniu wspomnienia swojego patrona, opowiadał o jego męstwie, odpowiedzialności, trosce i odwadze:
„Zastanówcie się, jak niesamowite było doświadczenie świętego Józefa. Nawet nie możemy sobie tego wyobrazić: być ojcem Jezusa. Bóg z jednej strony poddaje się łagodnemu prowadzeniu swojego ojca – świętego Józefa. Z drugiej strony – Jezus sam uczy w duchowy sposób swojego ojca. Wyobraźcie sobie ich rozmowy.
Wyobraźcie sobie, jak Jezus był dzieckiem, a później nastolatkiem. Jak pierwszy raz powiedział "tata", "mama". Jakież to szczęście i zaszczyt oglądać, jak Bóg dorasta!
Jednocześnie św. Józef jest patronem dobrej śmierci, gdyż kiedy odchodził, u jego boku stali Maryja i Jezus, którzy go pocieszali. Czyż może być lepszy sposób na przejście z tego świata do życia wiecznego?
Jako że sam noszę jego imię, gdyż moje pełne imię brzmi José Eduardo, wszystko, co robię, zawierzam Matce Boskiej z Guadalupe i św. Józefowi.
Prośmy św. Józefa, aby pomagał nam być takimi mężczyznami, jakimi Bóg chce nas widzieć, ponieważ po Jezusie to on jest najdoskonalszym wzorem męskości – aby pomagał nam upodabniać się do siebie i do Jezusa.
Każdej kobiecie życzę takiego męża, jakim był św. Józef – aby kochał ją tak, jak Józefa kochał Maryję miłością czystą, będąc w pełni oddanym Świętej Rodzinie”.
Eduardo stara się naśladować swojego patrona na co dzień. Kiedy odwiedził szpital, w którym leczą się dzieci chore onkologicznie, na znak solidarności z nimi zgolił swoje włosy.
Krzysztof Ziemiec: Święty Józef pomógł mi przeżyć
To był weekend, kilkanaście lat temu, tuż po uroczyście obchodzonych 40. urodzinach Krzysztofa Ziemca, dziennikarza i prezentera telewizyjnego. Trójka małych dzieci już spała. W pewnym momencie z kuchni zaczął wydobywać się duszący, gęsty dym. Krzysztof Ziemiec wpadł do kuchni i zdjął palący się garnek z parafiną. Płomień zajmował już podłogę. Dziennikarz próbował wynieść garnek, ale w korytarzu poślizgnął się i upadając, oblał gorącą parafiną. – Krzysztof zaczął palić się jak żywa pochodnia – relacjonowali później jego koledzy dziennikarze. – A mimo to wołał do sąsiadów, aby ratowali żonę i trójkę dzieci. – To, że żyje, jest cudem – opowiadała żona dziennikarza, Dorota. – Chociaż był bardzo poparzony i cierpiał, to cały czas myślał, czy jestem bezpieczna razem z dziećmi. Mój mąż zachował się jak terminator.
Koledzy z różnych stacji telewizyjnych solidarnie organizowali pomoc. – Poprosili arcybiskupa Kazimierza Nycza, aby odprawił mszę świętą w mojej intencji, abym jak najszybciej powrócił do pełni sił i poradził sobie z codziennym bólem, ponieważ miałem poparzoną połowę ciała – wspomina dziennikarz.
– Któregoś dnia koleżanka z telewizji powiedziała mi: "w czasie mszy oddaliśmy cię w opiekę świętemu Józefowi". Po tych kilkunastu latach, jestem wręcz pewien, że to właśnie święty Józef pomógł mi przeżyć i przetrwać najtrudniejsze chwile, a także zaopiekował się duchowo moją rodziną. I jestem mu za to bardzo wdzięczny – puentuje Krzysztof Ziemiec.
Krzysztof Zanussi: Święty Józef to dobry patron na dziś
– W czasach w których próbuje się zakwestionować znaczenie i wartość rodziny, osoba świętego Józefa dla współczesnego człowieka jest na pewno bardzo ważna i inspirującą – mówi reżyser filmowy Krzysztof Zanussi. – W naszej rodzinie wielką czcicielką świętego Józefa jest siostra mojej żony Elżbiety – Anna Grocholska, kobieta z wielką pasją życia i znakomita rzeźbiarka – dodaje.
Warto przypomnieć, że reżyser razem z małżonką i mieszkańcami Bochotnicy budowali kaplicę. – Była to ciężka, kilkuletnia praca, ale udało się! Skromna, ale piękna świątynia jest pod wezwaniem Ducha Świętego i jest w niej również miejsce dla figury świętego Józefa – dobrego patrona naszych, współczesnych czasów – dzieli się refleksją Krzysztof Zanussi.
Obrączka przed obrazem św. Józefa
A ja pamiętam z dzieciństwa, jak mój tata Edward często przed odpoczynkiem, kładł swoją ślubną obrączkę w sypialni przed obrazem Świętej Rodziny, a dokładnie przy wizerunku świętego Józefa. Kiedy któregoś dnia zapytałam tatę, dlaczego robi taki gest, wyjaśnił mi: Mam wielką nadzieję, że święty Józef opiekuje się nami, całą naszą rodziną każdego dnia…